Charakterystyczne dla historii prezentowanej w polskojęzycznej Wikipedii jest to, że „neutralny punkt widzenia” zachowywano przede wszystkim w artykułach dotyczących stosunków Polski z Rosją. Symboliczna jest walka, jaka toczy się w artykule „Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich” o przymiotniki. Moderatorzy Wikipedii zażarcie walczą przeciwko słowu „sowiecki”, ponieważ ma on negatywne skojarzenia (a jakie niby ma mieć?). O ile podrozdział „Związek Radziecki a Związek Sowiecki” na przestrzeni lat pojawiał się i znikał, o tyle jedno zdanie zawsze było z niego usuwane. Zdanie mówiące o tym, że jedynie narody mające stać się częścią ZSRS tłumaczyły termin „sowiecki” na język narodowy.
Rodem z PRL
Jaka jest przyczyna takich starań o zachowanie „neutralnego punktu widzenia”? Czy jest to objaw „zbiorowej mądrości” czy „kolektywnej głupoty”? Czy takie oczywiste braki pojawiają się przypadkowo, czy są wynikiem rozmyślnego działania? Przecież może być i tak, że o specyficznie rozumiany „neutralny punkt widzenia” polskojęzycznej Wikipedii dbają „zielone ludziki” zza wschodniej granicy, wykorzystując dobrą wolę „użytecznych idiotów”.
Mógłbym się nawet zgodzić z takim widzeniem sprawy, gdyby nie artykuły dotyczące II Rzeczypospolitej i kampanii 1939 r. Ten krótki okres dziejów był bowiem kluczowy dla historiografii PRL. Wedle prymitywnie rozumianego determinizmu historycznego państwo burżuazyjne musi upaść, żeby mogło powstać państwo komunistyczne. Ideolodzy PRL za wszelką cenę starali się zatem pokazać II RP jako organizm zgniły, a kampanię 1939 r. – jako dowód tej zgnilizny. W czasach PRL poświęcono niesamowicie dużo energii i pieniędzy, żeby taką wizję przedwojennej Rzeczypospolitej zaszczepić Polakom. Jak widać po Wikipedii – udało się. W artykułach dotyczących przedwojennej Rzeczypospolitej – jak w źrenicy – zbiegają się wszystkie problemy polskojęzycznej Wikipedii.
Wydaje się, że największym z nich są źródła – ale nawet nie ich brak, tylko nadmiar. Nadmiar specyficzny. Współczesne książki naukowe wychodzą w nakładzie liczącym setki egzemplarzy, popularyzatorskie – w tysiącach. Tymczasem, jeszcze niedawno, przed 1989 r., nakład publikacji naukowej w Polsce wynosił dziesiątki tysięcy, a książki popularyzatorskiej – setki tysięcy egzemplarzy. Do dziś są one powszechnie dostępne – dużo łatwiej niż książki współczesne. Można je znaleźć w każdej bibliotece publicznej, tanio kupić w antykwariacie i serwisach aukcyjnych. I to właśnie na podstawie książek wydawanych w PRL napisanych jest całe mnóstwo artykułów historycznych w Wikipedii.
Czytaj też:
„Za Tisa pełna misa”, czyli jak Słowacy wyszli na kolaboracji z Hitlerem
Żeby książek! Wspomniany już artykuł o „powstaniu” Kostki-Napierskiego odwołuje się do trzech źródeł: tylko jedno z nich to książka (wydana w 1981 r.), drugim jest internetowa broszurka, a trzecim – film „Podhale w ogniu” z 1955 r.
Nie przeczę, że wikipedyści zdają sobie sprawę, iż PRL-owskie książki historyczne były w rzeczywistości książkami propagandowymi. Większość ma świadomość, że były pisane na zamówienie, wielokrotnie cenzurowane, wydawane za zgodą władz partyjnych i rządowych, że realizowały „jedynie słuszną linię” i nie przedstawiały treści niewygodnych ideologicznie. To jest oczywiste dla wszystkich, którzy piszą dziś o Katyniu lub 17 września 1939 r. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z kilku innych rzeczy. Po pierwsze, że takie tematy jak dzieje II Rzeczypospolitej i historia powstań narodowych były fałszowane. Po drugie, że w pracach tych używano terminologii marksistowskiej. Po trzecie wreszcie, że były przepełnione tonem lekceważenia i pogardy dla oponentów politycznych, czyli wszystkich.
Niestety wiele lat starań cenzury (najpierw rosyjskiej, potem PRL-owskiej), wiele lat pracy propagandowej w czasach PRL, wiele wysiłku włożonego w indoktrynację komunistyczną przyniosło pogrobowy sukces. Wikipedia – w ramach źle rozumianych starań o poprawność polityczną i zachowanie „neutralnego punktu widzenia” – posługuje się językiem, z którego dumni byliby cenzorzy z Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Wikipedyści tworzą zaś artykuły zgodne z tezami propagandy PRL.
Kim są wikipedyści? Dane statystyczne są niestety bardzo niepełne i często wzajemnie sprzeczne. Według jednych badań średni wiek wikipedysty to 32 lata, a według innych danych aż 49 proc. autorów ma mniej niż 21 lat. Deklarowane wykształcenie wikipedystów jest lepsze niż przeciętne: 8 proc. ma doktorat, 18 proc. – magisterium, 35 proc. – licencjat. Szczególnie interesujące jest to, że w 2011 r. 91 proc. autorów stanowili „mężczyźni bądź chłopcy” – podaję za Dariuszem Jemialniakiem, autorem książki „Życie wirtualne dzikich, netnografia Wikipedii, największego projektu współtworzonego przez ludzi”. Według innej sondy kobietami jest 16 proc. wikipedystów.
Hasło „Wikipedyści według wykształcenia” prezentuje około 1 tys. dobrowolnych – choć anonimowych – deklaracji. Wśród nich jest 55 wikipedystów ze stopniem doktora, 10 – doktora habilitowanego i sześciu – z tytułem naukowym profesora. Wśród profesorów nie ma żadnego historyka, wśród doktorów habilitowanych było ich niegdyś dwóch, a wśród doktorów – czterech (z czego dwóch przestało tworzyć Wikipedię kilka ładnych lat temu). Wiele wskazuje na to, że przeciętny twórca artykułu historycznego jest raczej chłopcem niż mężczyzną, z wykształceniem raczej szkolnym niż akademickim, a jego Wikipedia jest nie tyle aktywnością naukową, ile społeczną.
Wikipedia jest w gruncie rzeczy niczym więcej, jak tylko forum internetowym. Ze wszystkimi tego konsekwencjami, szczególnie konformizmem, potrzebą bycia częścią grupy i chęcią zdobycia poklasku. Najważniejszą jednak wadą tej instytucji jest „syndrom grupowego myślenia”. Oznacza to – posłużę się definicją z Wikipedii – „uleganie ograniczającej sugestii i naciskowi grupy, której jest się członkiem. W wyniku narzuconej autocenzury członkowie grupy podlegającej temu zjawisku zubażają dobrowolnie swoje zdolności intelektualne. Myślenie grupowe prowadzi w skrajnym stadium do zupełnej utraty przez grupę poczucia rzeczywistości, przeceniania własnej siły i możliwości działania. Syndrom ten oznacza również izolację grupy od otoczenia i zamknięcie się grupy we własnym świecie”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.