Zabijał, gdy żona rodziła. Ostatnie egzekucje w PRL
  • Marcin BartnickiAutor:Marcin Bartnicki

Zabijał, gdy żona rodziła. Ostatnie egzekucje w PRL

Dodano: 

23 czerwca 1983 r. pięciu sędziów Sądu Najwyższego było już jednomyślnych. Waldemar Krakos został skazany na śmierć, Matuszewskiemu podtrzymano 25 lat więzienia. Wyrok wykonano 10 października 1983 r. o godz. 20.30 w więzieniu na warszawskim Mokotowie. Historia Krakosa została opowiedziana w „Krótkim filmie o zabijaniu″ Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza z 1988 r. Finałowa scena przedstawia ponurą procedurę egzekucji stosowaną w latach 80.

Dzięki filmowi legendą stał się również Tadeusz Wencel. To na nim wzorowana jest postać Wyrka granego przez Sławomira Suleja w drugiej części „Psów″ Władysława Pasikowskiego. W pierwszej scenie spowiada się z dokonanych morderstw swojemu współwięźniowi Franzowi Maurerowi, granemu przez Bogusława Lindę. „Po co taki człowiek żyje jak ten chwast? Wyrwałem chwasta″ – mówi o zamordowaniu współwięźnia.

„Czuję się upoważniony do zgładzania kanalii. Uwolniłem społeczeństwo od chwastów, wyrwałem je″ – mówił pierwowzór Wyrka Tadeusz Wencel w swojej ostatniej mowie przed sądem, w maju 1982 r.

Do pierwszego morderstwa przyznał się sam. W Boże Narodzenie pił wódkę z kolegą i jego konkubiną. Mężczyźni podarowali jej pieniądze i wysłali ją do trojga porzuconych przez nią dzieci. Gdy przy następnym spotkaniu kobieta przyznała się, że zamiast pomarańczy dzieciom kupiła alkohol i upiła się z jednym ze stałych bywalców meliny, w której mieszkali, Wencel zaczął ją dusić. Sam przyznał się do morderstwa i wskazał ciało. W późniejszych zeznaniach twierdził, że widział w ofierze podobieństwo do własnej matki, która sprzedała go, gdy miał zaledwie rok. Matka miała za niego otrzymać „alkohol i amerykańskie ciuchy″.

Czytaj też:
Bezsilność komuny. Jak Jaruzelski próbował osądzić literata

Przed sądem w 1977 r. prosił o wymierzenie kary śmierci. Dostał ją. Po apelacji obrońcy Sąd Najwyższy zmniejszył wyrok do 25 lat więzienia. Tadeusz Wencel szukał jednak dalej śmierci na szubienicy. Otrzymał swoją szansę, gdy do jego celi trafił recydywista Jan G., którego nawet wielokrotnie skazywany Wencel uznał za degenerata. Gdy Jan G. zaczął opowiadać, że chciałby zabić papieża, Tadeusz Wencel nie wytrzymał. Udusił współwięźnia. W maju 1982 r. sąd w Pile wymierzył mu karę śmierci. Egzekucję wykonano w Poznaniu 7 lipca 1983 r.

Zabijał, gdy żona rodziła

Ostatni wyrok śmierci w Polsce wykonano na Andrzeju Czabańskim z Tarnowa. 10 czerwca 1984 r. 25-letni Czabański pił z kolegami już od południa. Jego żona była w zaawansowanej ciąży. Przed północą znudziło mu się męskie towarzystwo i postanowił spędzić resztę dnia z jedną z koleżanek. Padło na 40-letnią Annę B.

Zjawił się u niej o godz. 2. Powiedział, że jej mąż, który pracował w Chicago, ma wkrótce zadzwonić na najbliższą pocztę, aby z nią porozmawiać. Anna B. uwierzyła. Wsiedli do należącego do niej fiata 125p. Na poczcie okazało się, że nikt nie dzwoni, a pracownicy nie wiedzą, o co chodzi. Mężczyzna zaproponował, by udali się do kolegi, od którego dostał informację o telefonie. Gdy wysiedli z samochodu, aby pokonać resztę drogi pieszo, wyjawił znajomej, że wyciągnął ją z domu po to, aby uprawiać z nią seks.

Odmowa kobiety była jednoznaczna i spotkanie zakończyło się kłótnią. Czabański pobił i zgwałcił swoją koleżankę. Próbował ją udusić, aby nie opowiedziała nikomu o zbrodni. Zaciskał ręce na jej szyi, aż zemdlała. Zanim gwałciciel uruchomił fiata, Anna się ocknęła. Nic nie pamiętała i wsiadła do samochodu ze swoim oprawcą. Gdy skręcił w polną drogę, zorientowała się, że dzieje się coś złego, wyskoczyła z jadącego auta i próbowała uciekać. Czabański dogonił swoją ofiarę i zadał jej 25 uderzeń kluczem do kół. Po ostatnim ciosie Anna B. znów straciła przytomność. Jednak kobieta ocknęła się znowu i nie dawała za wygraną. Morderca roztrzaskał jej czaszkę podnośnikiem do samochodu i porzucił ciało na pobliskim polu.

Gdy zdał sobie sprawę, że córki ofiary widziały go wychodzącego razem z ich matką, postanowił zabijać dalej. Dotarł do mieszkania przy ul. Skowronków w Tarnowie po godz. 6. 18-letniej Darii i 13-letniej Beacie oznajmił, że zaopiekuje się nimi do powrotu matki. Gdy młodsza z dziewczyn wyszła z pokoju, morderca rzucił się na Darię i próbował udusić ją krawatem. Beata wróciła i próbowała ratować nieprzytomną już siostrę, rzuciła się na napastnika. 25-latek nie zdołał obezwładnić obu dziewcząt. Sąsiedzi zareagowali na wołanie o pomoc. Gdy wbiegli do mieszkania, Czabańskiego już tam nie było. Nastolatki przeżyły.

Czytaj też:
ZOMO bije milicjantów. Kulisy buntu w MO przeciw komunie

W czasie gdy Czabański gwałcił i zabijał, jego żona rodziła.

Przed sądem nie wyraził skruchy. Wyrok śmierci wykonano na nim 21 kwietnia 1988 r. o godz. 17.10 w areszcie śledczym w Krakowie przy ul. Montelupich. Była to ostatnia wykonana w Polsce kara śmierci.

W tym samym roku władze zarządziły nieoficjalne moratorium na egzekwowanie najwyższego wymiaru kary. Mimo że po 1988 r. sądy orzekły wyroki śmierci wobec 10 osób, nie przeprowadzono już żadnej egzekucji. Ostatni w Polsce wyrok skazujący człowieka na śmierć zapadł w Elblągu 7 lutego 1996 r. Skazanym jest urodzony w 1972 r. Zbigniew Brzozowski, który w wieku 20 lat zamordował dwie kobiety – matkę i córkę. Jego kara została zamieniona na dożywocie. Może ubiegać się o przedwczesne zwolnienie od 15 kwietnia 2017 r.

Nowy Kodeks karny, w którym nie ma już kary śmierci, został wydany w 1997 r. i wszedł w życie 1 września 1998 r.

Artykuł został opublikowany w 7/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.