Po 13 grudnia 1981 r. wystąpił w wojskowym mundurze przed kamerami telewizyjnymi, popierając stan wojenny. To wtedy do mieszkania Żukrowskiego na Karowej zaczęto znosić stosy jego książek, zwracanych przez rozczarowanych postawą pisarza, oburzonych czytelników. Gdy w 1986 r. objął po Halinie Auderskiej prezesurę tzw. neozlepu, nie pomógł chylącemu się ku upadkowi Związkowi Literatów. Sobie zresztą już też specjalnie nie zaszkodził. Mleko dawno było rozlane.
Od dawna przecież uchodził – zdaniem tych, którzy zawsze wszystko wiedzą lepiej – za moczarowca, kryptoendeka i antysemitę. Na nieszczęście piekielnie utalentowanego i nad wyraz poczytnego. Można było robić z niego pupilka władzy, ale nikt Polakom nie nakazywał wykupywać na pniu kolejnych edycji „Kamiennych tablic” (było ich 13, a osiągnęły nakład ponadmilionowy), opowiadań zebranych w tomie „Z kraju milczenia” czy świetnego, bynajmniej nie tylko dla dzieci, „Porwania w Tiutiurlistanie”.
Początki pisarskie Wojciecha Żukrowskiego nie zapowiadały jego przyszłych problemów. W styczniu 1949 r. Jerzy Giedroyc tak oceniał go w liście do Stanisława Stempowskiego: „Jest to największy talent nowy, jaki kraj wydał po wojnie… Żukrowskiego napadają w kraju ze wszystkich stron, i marksiści, i starsi, którzy czytali Gide’a i Paula Valery. Jestem z nim w korespondencji i staram się podtrzymywać go w jego dotychczasowej linii dickensowsko-narracyjnej”.
A o tomie „Z kraju milczenia” Kazimierz Wyka wyrażał się z uznaniem nie tylko dlatego, że ten zbiór siedmiu opowiadań uznał w roku 1946 za najpełniejszą książkę o latach walki i okupacji, jaka się dotąd ukazała. Od siebie dodajmy, że podobnie pełnych książek na ten temat i w latach następnych, aż do dnia dzisiejszego, nie napisano wiele. Nie wszystkie teksty z tomu się obroniły, ale „Lotna”, „Kantata”, a w mniejszym stopniu „Przed furtą” i „Czysta robota” to wciąż absolutne wyżyny pisarstwa oddającego sprawiedliwość tysiącom tych, którzy walczyli i umierali za Polskę.
W wyjątkowo patetycznym – ale w tym wypadku patos był usprawiedliwiony – przedsłowiu do „Z kraju milczenia” Wojciech Żukrowski pisał: „[…] chcę zawlec was, opornych, szyderczych i trwożnych. Cisnąć na kolana przy tych grobach, gdzie pod jarzębiną hełmy strzaskane rdzewieją, gdzie w cieniu kolumnady sosnowej darń zaklęśnięta, stratowana koleinami aut. Poznajcie świętą woń ziemi i krwi! Pochylcie głowy nad dołami pełnymi zmartwychwstania! Może wtedy pojmiecie brzemię, jakie na was spoczywa. Może wtedy uderzy w wasze piersi ich głos. Ten głos bijący z kraju milczenia, głos, który jest prawdziwym – głosem Wolności!”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
