PIOTR WŁOCZYK: Zacierając ślady swoich zbrodni, esesmani wysadzili komory gazowe, krematoria, palili dokumentację, magazyny i baraki, ale w kompleksie KL Auschwitz pozostawili ok. 9 tys. więźniów. Dlaczego Niemcy nie zamordowali tych ludzi?
DR PIOTR CYWIŃSKI*: Niemcy nie chcieli zostawić świadków. Esesmani mieli zamiar wymordować wszystkich, którzy nie byli w stanie wyjść z obozu w tzw. kolumnach ewakuacyjnych. Zaskoczyło ich jednak tempo ofensywy Armii Czerwonej, która parła do przodu, by jak najszybciej zająć Wrocław. W całej Europie żadna z armii nie zboczyła ze swojego szlaku, żeby wyzwolić jakiś obóz. Wszystkie były wyzwalane „po drodze”. Nie inaczej było z Auschwitz. Esesmani musieli się wynosić z obozu prędzej, niż przypuszczali. Tej operacji towarzyszyła panika, niektóre grupy esesmańskie wracały potem do Auschwitz i próbowały dokończyć dzieło zniszczenia. Spośród tych ok. 9 tys. więźniów ok. 700 nie doczekało wyzwolenia. Zginęli oni w ostatnich dniach przed wyzwoleniem w egzekucjach, zmarli z głodu, chorób lub zimna.
Kim byli ludzie, którzy doczekali wkroczenia żołnierzy sowieckich?
Byli to przede wszystkim ciężko chorzy, którzy nie byli w stanie wymaszerować w kolumnach ewakuacyjnych. Od lata 1944 do połowy stycznia 1945 r. Niemcy wywieźli z Auschwitz w głąb Rzeszy ok. 65 tys. więźniów. Następnie od 17 do 21 stycznia esesmani wyprowadzili z kompleksu KL Auschwitz kolejne 56 tys. więźniów. Wielu z nich zginęło po drodze z zimna, głodu, chorób i w wyniku egzekucji. Po ewakuacji na terenie obozu pozostało ok. 9 tys. ludzi, w tym kilkaset dzieci, głównie ze zburzonej Warszawy, trochę z Grodzieńszczyzny i niewielka liczba „dzieci Mengelego”. Poza chorymi i dziećmi byli też więźniowie, którym udało się ukryć w obozie. Ludzie ci stwierdzili, że mają większe szanse na przeżycie, pozostając w obozie i czekając na Armię Czerwoną, niż dołączając do kolumn ewakuacyjnych. Od połowy stycznia do 27 stycznia obóz jest w zasadzie w stanie zawieszenia. Jak wspomniałem jednak, nie ma w nim zupełnego „spokoju”. Co pewien czas do obozu wracają mniejsze lub większe grupy esesmanów i próbują zniszczyć, co się da, a także rozstrzelać kogo się da.
(…)
Czy Sowieci faktycznie zadbali o wyzwolonych – i wycieńczonych – więźniów i jaką rolę w ratowaniu tych ludzi odegrała miejscowa ludność polska? Kto był największym zabójcą w Auschwitz? Dlaczego Niemcy zbudowali największy obóz zagłady akurat w Auschwitz i co miało się w nim stać po przewidywanym przez Hitlera zwycięstwie na froncie wschodnim?
Cały wywiad dostępny w najnowszym numerze miesięcznika Historia Do Rzeczy!
*dr Piotr Cywiński (ur. 1972) jest historykiem, dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz Birkenau, a także współtwórcą i prezesem Fundacji Auschwitz-Birkenau.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.