ORP „Orzeł” był najnowocześniejszym okrętem podwodnym w II Rzeczpospolitej. Jego tajemnicze zniknięcie sprawiło, że okręt stał się legendą. 23 maja 1940 załoga okrętu wyruszyła na patrol na Morzu Północnym. Niedługo później utracono z nią łączność.
U progu wojny
Polska marynarka wojenna dysponowała zalewie pięcioma okrętami podwodnymi: „Ryś”, „Wilk”, „Żbik”, „Orzeł” i „Sęp”. Dwa ostatnie były najlepsze i najnowocześniejsze. Jednak w porównaniu z Kriegsmarine (niemiecką marynarką) było to wynikiem bardzo skromnym i nikt nie liczył, że - w przypadku wojny - polska flota odegra większą rolę.
Okręt ORP „Orzeł” został wybudowany przez holenderską stocznię De Schelde. Budowa została częściowo sfinansowana dzięki składkom przeprowadzonym wśród obywateli Polski. To interesujące, gdyż wskazywało, że dla Polaków posiadanie nowoczesnej marynarki wojennej było ważne.
Do Gdyni „Orzeł” przypłynął po raz pierwszy 10 lutego 1939 roku. Był wyposażony w 12 wyrzutni torpedowych. Mógł rozwijać prędkość (na powierzchni) 12 węzłów na godzinę, a pod wodą 9 węzłów. Mógł zejść aż na 80 metrów pod powierzchnię wody.
„Orzeł” mógł służyć jako nowoczesny, oceaniczny okręt podwodny. Eksperci twierdzą, że nie był nawet zbyt przystosowany na stosunkowo płytki Bałtyk. Służyli na nim najlepsi polscy marynarze. Posiadanie takiego okrętu było ważnym krokiem w rozwoju polskiej marynarki wojennej.
Pod koniec sierpnia 1939 roku, tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej „Orzeł” stacjonował w Gdyni.
- „Orzeł” patrolował sektor od Helu po Gdynię. 2 września dowódca dywizjonu okrętów podwodnych wyznaczył „Orłowi” zadanie storpedowania pancernika „Schleswig-Holstein”, jednak śmiały plan nie został zrealizowany, gdyż rozkaz nie dotarł do załogi okrętu podwodnego. W konsekwencji 3 września „Orzeł” zajął pozycję na wschód od Helu i następnego dnia załoga obrała kurs na Gotlandię. Tam dowódca okrętu chciał dokonać niezbędnych napraw, aby przygotować okręt do dalszej walki. Niestety, w międzyczasie poważnie zachorował, co stanowiło spore zagrożenie dla reszty załogi. Niepokojące objawy choroby kmdr Henryka Kłoczkowskiego były przyczyną dalszych wydarzeń z udziałem „Orła” – czytamy na stronie warhist.pl.
Kontrowersje i niesamowita ucieczka z Tallina
Jak podkreślają znawcy tematu, „Orzeł” od 1 września 1939 roku przestał reagować na rozkazy, opuścił bez wiedzy dowódców swój sektor działania i zaczął realizować własne zamierzenia bez uzgodnienia z przełożonymi floty. Przypuszcza się, że obranie kursu na Gotlandię i Estonię było spowodowane jedynie symulacją choroby przez dowódcę „Orła”, kmdr. Kłoczkowskiego. Niektórzy badacze zarzucają mu celowe działania, które mogą nosić nawet znamiona zdrady – Kłoczkowski mógł być bowiem sowieckim agentem, a przynajmniej kimś, kto żywił wobec ZSRS dość ciepłe uczucia.
Po przybyciu „Orła” do Tallina (Estonia), Kłoczkowski udał się do szpitala, skąd później trafił na jakiś czas do łagru, aby ostatecznie wylądować w Wielkiej Brytanii. Dowództwo na okręcie ORP „Orzeł” przejął kpt Jan Grudziński.
„Orzeł” został internowany w estońskim porcie, jednak – po brawurowej i zaplanowanej akcji – Polacy uciekli z Tallina 18 września 1939 roku i rozpoczęli podróż do Wielkiej Brytanii. Załoga nie posiadała map. Okręt był prowadzony przez nawigatora na podstawie świateł latarni morskich, które ten zapamiętał z wcześniejszych podróży. W ten sposób „Orzeł”, 14 października 1939 roku dotarł do portu Rosyth w Wielkiej Brytanii.
W między czasie Sowieci zorientowali się, że polski okręt uciekł w Tallina. Zorganizowano poszukiwania i pogoń za „Orłem”, lecz niczego nie wskórano i okrętu nie namierzono.
W służbie sprzymierzonych
ORP „Orzeł” został przydzielony do 2. Flotylli Okrętów Podwodnych w Rosyth. Oprócz niego w Wielkiej Brytanii działał także drugi polski okręt „Wilk”. Brytyjska prasa chwaliła się, że ich ojczyzna współpracuje w polską marynarką wojenną. Okręt stał się bardzo słynny, a polscy marynarze, którzy przepłynęli cały Bałtyk i cieśniny duńskie kryjąc się skutecznie przed wrogiem, stali się bohaterami.
16 listopada 1939 roku załogę „Orła” odwiedził Naczelny Wódz, generał Władysław Sikorski. Dwa tygodnie później, po przejściu niezbędnych napraw, okręt powrócił do czynnej służby, a 18 stycznia 1940 roku rozpoczął samodzielną służbę patrolową głównie na Morzu Północnym. „Orzeł” przeprowadził wiele akcji. Często wychodził na morze, a jego załoga brała udział m.in. w zatopieniu niemieckiego transportowca „Rio de Janeiro”, na którym znajdowali się niemieccy żołnierze, którzy mieli rozpocząć inwazję na Norwegię.
23 maja 1940 roku ORP „Orzeł” wyszedł w ostatni rejs. Jego celem był patrol centralnej części Morza Północnego. W dniach 1 i 2 czerwca admiralicja zmieniła rozkazy dla „Orła”, jednak ten już nie odpowiadał. 5 czerwca polskiemu okrętowi polecono zakończyć patrol 6 czerwca o godzinie 22.00. „Orzeł” otrzymał rozkaz powrotu do Rosyth. Gdy jednak nie pojawił się w bazie w przewidywanym terminie i nie odpowiadał na polecenie podania swojej pozycji, z dniem 11 czerwca 1940 roku został uznany za zaginiony. Wydany komunikat stwierdzał: „Z powodu braku jakichkolwiek wiadomości i niepowrócenia z patrolu w określonym terminie – okręt podwodny Rzeczypospolitej Polskiej »Orzeł« uważać należy za stracony”.
Do dzisiaj nie wiadomo, jaki los spotkał polski okrętpodowdny ORP „Orzeł”. Od dawna, co jakiś czas, na Morze Północne ruszają ekspedycje próbujące odnaleźć wrak okrętu.
Hipotez na temat przyczyn zatonięcia „Orła” jest wiele. Najpopularniejsze z nich mówią o tym, że okręt mógł wejść na minę morską, zostać przypadkiem trafiony przez angielski samolot albo zostać zatopiony przez niemiecki bombowiec.
Czytaj też:
Nautilus – pierwszy atomowy okręt podwodny i zdobywca bieguna północnegoCzytaj też:
Wyścig zbrojeń – od pancerników do rakiet balistycznych