Osiągnięcia Alberta Pierrepointa w fachu kata nie mogą się równać z niczym innym. Pierrepoint między rokiem 1931 a 1956, kiedy zrezygnował z posady, powiesił 433 mężczyzn i 17 kobiet. W tej liczbie jest ok. 200 wyroków śmierci wykonanych na zbrodniarzach nazistowskich w więzieniu w Hameln w Dolnej Saksonii.
Albert Pierrepoint nie wykonywał co prawda wyroków, które zapadły w Norymberdze. Najprawdopodobniej to jednak do niego należy rekord, jeśli chodzi o liczbę powieszonych niemieckich zbrodniarzy. To właśnie on powiesił całą skazaną na śmierć załogę Ravensbrück, włącznie z osławioną Irmą Grese.
Większość z powieszonych przez niego ludzi to tzw. dipisi, czyli displaced persons. Tym mianem w powojennych strefach okupacyjnych określano byłych więźniów obozów koncentracyjnych i robotników przymusowych, którzy po zakończeniu wojny pozostali w Niemczech. Po wyzwoleniu byli oni często przetrzymywani w specjalnych obozach dla dipisów, często ulokowanych w byłych obozach koncentracyjnych. Nie da się ukryć, że wielu z nich było zdemoralizowanych na skutek przeżyć z czasów okupacji, część z nich stanowiła tzw. element kryminogenny.
Doskonale obrazuje to historia Jerzego Andziaka. Jako 16-latek trafił do jednego z najcięższych niemieckich obozów koncentracyjnych Gross-Rosen na Dolnym Śląsku. Skierowano go do najcięższej pracy – w kamieniołomach. Niebawem był tzw. żywym kościotrupem. Ważył zaledwie 28 kg.
Andziak przeżył wojnę i trafił do obozu dla dipisów. To z jego powodu Albert Pierrepoint po raz ostatni przybył do Hameln, by wykonać wyrok śmierci.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.