30 lipca 1944 r. na miejscowości znajdujące się tuż za wschodnimi rogatkami Warszawy uderzyli Sowieci. Punktem ciężkości zaciętych walk pancernych stały się Radzymin i Wołomin. Po stronie niemieckiej walczyły zaprawione w bojach: 1. Dywizja „Hermann Göring”, 5. Dywizja SS „Wiking”, 3. Dywizja SS „Totenkopf” oraz 19. Dywizja Pancerna. Sowieci przeciwstawili im trzy korpusy (3., 8. i 16.) z 2. Armii Pancernej.
„Bitwy pancerne pod Radzyminem i Wołominem zaliczono do największych niepowodzeń Armii Czerwonej na 1. Froncie Białoruskim – podkreślał prof. Norman Davies. – Na sowiecki łuk linii frontu pod Warszawą spadły aż cztery niemieckie dywizje pancerne. W rezultacie wojska Rokossowskiego, które znalazły się dosłownie w zasięgu wzroku mieszkańców Warszawy, zostały w środkowym odcinku zepchnięte kilkadziesiąt kilometrów w stronę Bugu. W sytuacji, gdy Wehrmacht wycofywał się na całej linii w większości innych miejsc, z pewnością należy to uznać za wyjątkowe osiągnięcie Niemców”.
Czy niespodziewanie silny opór ze strony Niemców faktycznie tak pokrzyżował plany dowództwa Armii Czerwonej, że szybkie przekroczenie Wisły w okolicach Warszawy stało się nierealne?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.