PIOTR ZYCHOWICZ: Co się stało 16 czerwca 1944 r. w pociągu jadącym z Bełżca do Rawy Ruskiej?
DR DAMIAN MARKOWSKI: Pociąg został zatrzymany w pobliżu wsi Zatyle przez bojówkę Służby Bezpieczeństwa OUN. Banderowcy sprawdzili dokumenty podróżnych. Oddzielili Niemców, Ukraińców i folksdojczów od Polaków. Tych ostatnich odprowadzili do lasu. W grupie byli mężczyźni, kobiety, kilkuletnie dzieci, starcy. Ofiary zostały obrabowane, a następnie zastrzelone. Rannych dobito bagnetami i bronią białą. Podobno wśród ofiar była 19-letnia dziewczyna.
Podobno oddała ukraińskiemu nacjonaliście biżuterię i on obiecał, że jej nie zabije. Ale chwilę później została zgładzona przez innego oprawcę. Czy to prawda?
Znana jest taka historia. Czy jest prawdziwa – nie wiadomo na sto procent. Kilku Polakom udało się natomiast uniknąć masakry, bo udawali, że nie mają dokumentów. I podali się za Ukraińców.
Wkrótce po odejściu oprawców na miejsce przybyli miejscowi AK-owcy. Wojciech Iwulski „Kazik” zrobił serię wstrząsających zdjęć ofiar.
Dzięki temu zachowała się unikalna dokumentacja. Na fotografiach widzimy stosy ciał leżące w lesie. Uwieczniony został moment, gdy transportowano je do Tomaszowa na drezynie kolejowej. Najbardziej wstrząsająca jest fotografia dwuletniej dziewczynki ze straszliwymi obrażeniami. Gdy ogląda się te zdjęcia, na myśl od razu przychodzi Wołyń.
Czy to był jednostkowy przypadek?
Nie. Masakra pod Zatylem była tylko jednym z tysięcy krwawych epizodów ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach w Galicji Wschodniej. Niestety, o tej tragedii mówi się niewiele. Gehenna tamtejszych Polaków znalazła się w cieniu Wołynia.
Ilu ludzi zginęło pod Zatylem?
Około 70.
Dlaczego ukraińscy nacjonaliści ich zabili?
Bo byli Polakami. W zamyśle OUN wszystkie tereny sporne – a do takich należała Galicja Wschodnia – miały zostać „oczyszczone” z polskiej ludności.
Na czym polegała różnica między Wołyniem a Galicją?
OUN zdawała sobie sprawę, że w Galicji nie pójdzie jej tak łatwo jak na Wołyniu. Na Wołyniu Polaków przed wojną było zaledwie 16 proc. Społeczność ta została dodatkowo przetrzebiona przez sowieckie wywózki. W Galicji Wschodniej w 1944 r. mieszkało zaś co najmniej milion Polaków. Byli lepiej zorganizowani, zamieszkiwali zwarte obszary. Do tego należy dodać duże miasta, gdzie byli ludnością dominującą. Na czele ze Lwowem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.