„Część niemieckich oficerów od samego początku była nastawiona niezwykle krytycznie wobec Adolfa Hitlera i narodowego socjalizmu. Ludzie ci zaczęli spiskować przeciwko reżimowi już w latach 30., a więc przed rozpoczęciem wojny. To była moralna rewolta, która nie miała wiele wspólnego z przebiegiem działań wojennych” - mówi prof. Moorhouse.
Niemieccy oficerowie zaplanowali przewrót wojskowy, który miał odsunąć Hitlera od władzy już w 1938 r. Spiskowcy chcieli zorganizować pucz i przejąć władzę, gdy Hitler ogłosi mobilizację, aby zaatakować Czechosłowację. Przeszkodziły w tym jednak Francja i Wielka Brytania które bez jednego wystrzału oddały Czechów w ręce III Rzeszy.
Najbardziej radykalni oficerowie – tacy jak Friedrich Heinz z Abwehry – uważali, że Führer powinien zostać zgładzony. Większość zgadzała się jednak, że wystarczy go aresztować. Proszę pamiętać, że to był dopiero rok 1938. Hitler nie był jeszcze masowym ludobójcą, tylko kanclerzem Niemiec, z którym do stołu siadali czołowi przywódcy Europy - wyjaśnia brytyjski historyk.
Przeciwnicy Hitlera nie mieli wspólnej wizji Niemiec po odsunięciu od władzy NSDAP. Było to szerokie środowisko, które skupiało ludzi o najróżniejszych poglądach. „W jej szeregach byli zwolennicy przywrócenia do władzy dynastii Hohenzollernów. Byli również zwolennicy systemu autorytarnego i innych rozwiązań. Pomysły te nigdy nie zostały jednak skonkretyzowane. Najważniejszy był cel doraźny – usunięcie Hitlera. O przyszłym kształcie ustrojowym Niemiec planowano zdecydować potem” - wskazuje prof. Moorhouse. Zaznacza również, że oficerowie, o których mowa, nie bronili demokracji, tylko praworządności. Występowali przeciwko radykalizmowi i brutalności narodowych socjalistów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.