Mordowali całe kamienice ludzi. W kilka dni Niemcy zabili nawet 65 tys. cywilów

Mordowali całe kamienice ludzi. W kilka dni Niemcy zabili nawet 65 tys. cywilów

Dodano: 
Ofiary masakry na Woli
Ofiary masakry na Woli Źródło: Wikimedia Commons
"Można zabijać wedle uznania" - mówił Heinrich Himmler swoim podwładnym. O wybuchu Powstania Warszawskiego poinformował Adolfa Hitlera Reichsführer SS Hein

Rzeź Woli to przede wszystkim tragedia cywilnej ludności miasta. Przez kilka dni, między 2 a 12 sierpnia, szczególnie zaś w dniach 5-6 sierpnia zginęło na warszawskiej Woli 50-65 tysięcy ludzi. Już nigdy nikt nie policzy dokładnie wszystkich ludzi zabitych przez Niemców.

Hekatomba cierpienia

Mord na bezbronnych Polakach był celową, uzgodnioną wcześniej akcją, a rozkaz przyszedł z samej góry – wydał go Adolf Hitler, choć najprawdopodobniej jedynie ustnie. Zachowały się jednak notatki Heinricha Himmlera, który powtarzał wolę Fürera:

„Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

Erich von dem Bach-Zelewski

Z Powstaniem Warszawskim miały się rozprawić jednostki SS. Wszystkim osobiście zajął się Himmler. Szefem operacji spacyfikowania Warszawy i zrównania jej z ziemią został SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, któremu podlegały jednostki SS, policji i Wehrmachtu.

Ludność cywilna mordowana była przez Niemców niemal od pierwszych godzin Powstania, jednak z każdym dniem represje nasilały się. Apogeum nastąpiło bardzo szybko – 5 sierpnia w tzw. „czarną sobotę”, kiedy zginęło nawet 30 tysięcy osób.

4 sierpnia do Warszawy dotarły świeże oddziały, które miały stłumić Powstanie: złożony w dużej mierze z kryminalistów i przestępców batalion pułku SS „Dirlewanger”, bataliony SS i Wehrmachtu, które przysłano z Poznania oraz 608. pułk piechoty płk. Schmidta i batalion słuchaczy szkoły oficerskiej w Poznaniu. Dodatkowo przysłano kilka kompanii niemieckiej policji zebranych w różnych miastach Kraju Warty. Dowodził nimi gen. mjr policji Heinz Reinefarth, znany ze zamiłowania do brutalności i wyjątkowej przemocy.

SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth (pierwszy od lewej) w czapce „kubance” oraz żołnierze 3 Pułku Kozaków płk. Jakuba Bondarenki – okolice ul. Wolskiej w Warszawie

Maciej Żuczkowski z Biura Badań Historycznych IPN pisze:

„Początkowo ludność cywilna mordowana była w mieszkaniach, piwnicach, na podwórzach kamienic i na ulicach. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji podpalania przez Niemców bloków, i rozstrzeliwania uciekającej ludności przy pomocy karabinów maszynowych. W ten sposób mieli zginąć m.in. mieszkańcy tzw. domów Hankiewicza przy ulicy Wolskiej 105/109 (ok. 2 tys. ofiar). Po południu jednostki podległe gen. Reinefarthowi zmieniły taktykę. Ludność cywilną z pobliskich domów spędzono do kilku wyselekcjonowanych miejsc i tam dopiero została ona zamordowana. W »czarną sobotę« 5 sierpnia największe masowe egzekucje miały miejsce: w pobliżu hal warsztatów kolejowych przy ul. Moczydło (według różnych szacunków zamordowano tam od około 4,5 do nawet 12 tys. osób), na cmentarzu prawosławnym (kilkaset osób), w parku Sowińskiego (około 1,5 tys. osób), w Fabryce Obić i Papierów Kolorowych Józefa Franaszka (pomiędzy 4 a 6 tys. ofiar), oraz w fabryce »Ursus« (pomiędzy 6 a 7,5 tys. ofiar)”. (www.archiwum.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/55879,Maciej-Zuczkowski-Rzez-Woli.pdf)

Bezimienni

Liczba mordowanych osób zmniejszyła się, kiedy do Warszawy przybył gen. von dem Bach-Zelewski, który zabronił zabijania kobiet i dzieci ze względów militarnych, jednak nie wszyscy stosowali się do rozkazu, a egzekucje cywilów wciąż trwały.

Esesmani z pułku Dirlewangera maszerujący ulicą Chłodną w kierunku Śródmieścia

Sam Erich von dem Bach-Zelewski pisał o swojej decyzji w dzienniku: „Uratowałem życie tysiącom kobiet i dzieci, choć to byli Polacy”. Nie zrobił tego jednak w przypływie nagłej litości – był to czysty pragmatyzm, bowiem, czym więcej niewinnych osób ginęło, tym opór ludności polskiej się wzmagał. Poza tym niemieccy żołnierze, którzy rzucili się w wir mordowania kobiet i dzieci, nie zajmowali się pacyfikowaniem Powstania i walką z uzbrojonymi oddziałami Powstańców.

Pomimo rozkazu von dem Bacha, aby zabijać jedynie mężczyzn oraz osoby uzbrojone walczące z Niemcami, to od 6 sierpnia na Woli miały miejsce kolejne masowe zbrodnie, w których ginęli cywile. Głównym miejscem mordów był skład maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego przy ul. Wolskiej 79/81 gdzie zamordowano około 2 tys. osób. Również w kolejnych dniach trwającego Powstania, chociaż już na mniejszą skalę, dochodziło do zbrodni popełnianych na ludności cywilnej Woli oraz innych dzielnic Warszawy.

Wysiedleńcy pędzeni pieszo do obozu w Pruszkowie (po powstaniu warszawskim)

Ludzi, którzy uniknęli śmierci wypędzano z domów i wyrzucano z miasta. Wiele osób trafiło wówczas do obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie (Durchgangslager 121 Pruszków).

Ustalenie dokładnej liczby wszystkich zamordowanych osób nie jest możliwe. Niemcy zacierali ślady, mordowali całe wielopokoleniowe rodziny lub wszystkich mieszkańców danej kamienicy – nie został zatem nikt, kto mógłby później przekazać, ilu członków rodziny czy ilu sąsiadów stracił. Choć tysiące osób udało się zidentyfikować – odkrywając masowe groby lub dzięki ustnym świadectwom nielicznych ocalonych, to kolejne tysiące ofiar niemieckiego okupanta wciąż pozostają bezimienne.

Czytaj też:
Dlaczego wybuchło Powstanie Warszawskie?
Czytaj też:
"One muszą przeżyć!". Noworodki w czasie Powstania Warszawskiego
Czytaj też:
Powstanie Warszawskie. 20 faktów, które trzeba znać

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl / IPN