Rzeź Woli to przede wszystkim tragedia cywilnej ludności miasta. Przez kilka dni, między 2 a 12 sierpnia, szczególnie zaś w dniach 5-6 sierpnia zginęło na warszawskiej Woli 50-65 tysięcy ludzi. Już nigdy nikt nie policzy dokładnie wszystkich ludzi zabitych przez Niemców.
Hekatomba cierpienia
Mord na bezbronnych Polakach był celową, uzgodnioną wcześniej akcją, a rozkaz przyszedł z samej góry – wydał go Adolf Hitler, choć najprawdopodobniej jedynie ustnie. Zachowały się jednak notatki Heinricha Himmlera, który powtarzał wolę Fürera:
„Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.
Z Powstaniem Warszawskim miały się rozprawić jednostki SS. Wszystkim osobiście zajął się Himmler. Szefem operacji spacyfikowania Warszawy i zrównania jej z ziemią został SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, któremu podlegały jednostki SS, policji i Wehrmachtu.
Ludność cywilna mordowana była przez Niemców niemal od pierwszych godzin Powstania, jednak z każdym dniem represje nasilały się. Apogeum nastąpiło bardzo szybko – 5 sierpnia w tzw. „czarną sobotę”, kiedy zginęło nawet 30 tysięcy osób.
4 sierpnia do Warszawy dotarły świeże oddziały, które miały stłumić Powstanie: złożony w dużej mierze z kryminalistów i przestępców batalion pułku SS „Dirlewanger”, bataliony SS i Wehrmachtu, które przysłano z Poznania oraz 608. pułk piechoty płk. Schmidta i batalion słuchaczy szkoły oficerskiej w Poznaniu. Dodatkowo przysłano kilka kompanii niemieckiej policji zebranych w różnych miastach Kraju Warty. Dowodził nimi gen. mjr policji Heinz Reinefarth, znany ze zamiłowania do brutalności i wyjątkowej przemocy.
Maciej Żuczkowski z Biura Badań Historycznych IPN pisze:
„Początkowo ludność cywilna mordowana była w mieszkaniach, piwnicach, na podwórzach kamienic i na ulicach. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji podpalania przez Niemców bloków, i rozstrzeliwania uciekającej ludności przy pomocy karabinów maszynowych. W ten sposób mieli zginąć m.in. mieszkańcy tzw. domów Hankiewicza przy ulicy Wolskiej 105/109 (ok. 2 tys. ofiar). Po południu jednostki podległe gen. Reinefarthowi zmieniły taktykę. Ludność cywilną z pobliskich domów spędzono do kilku wyselekcjonowanych miejsc i tam dopiero została ona zamordowana. W »czarną sobotę« 5 sierpnia największe masowe egzekucje miały miejsce: w pobliżu hal warsztatów kolejowych przy ul. Moczydło (według różnych szacunków zamordowano tam od około 4,5 do nawet 12 tys. osób), na cmentarzu prawosławnym (kilkaset osób), w parku Sowińskiego (około 1,5 tys. osób), w Fabryce Obić i Papierów Kolorowych Józefa Franaszka (pomiędzy 4 a 6 tys. ofiar), oraz w fabryce »Ursus« (pomiędzy 6 a 7,5 tys. ofiar)”. (www.archiwum.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/55879,Maciej-Zuczkowski-Rzez-Woli.pdf)
Bezimienni
Liczba mordowanych osób zmniejszyła się, kiedy do Warszawy przybył gen. von dem Bach-Zelewski, który zabronił zabijania kobiet i dzieci ze względów militarnych, jednak nie wszyscy stosowali się do rozkazu, a egzekucje cywilów wciąż trwały.
Sam Erich von dem Bach-Zelewski pisał o swojej decyzji w dzienniku: „Uratowałem życie tysiącom kobiet i dzieci, choć to byli Polacy”. Nie zrobił tego jednak w przypływie nagłej litości – był to czysty pragmatyzm, bowiem, czym więcej niewinnych osób ginęło, tym opór ludności polskiej się wzmagał. Poza tym niemieccy żołnierze, którzy rzucili się w wir mordowania kobiet i dzieci, nie zajmowali się pacyfikowaniem Powstania i walką z uzbrojonymi oddziałami Powstańców.
Pomimo rozkazu von dem Bacha, aby zabijać jedynie mężczyzn oraz osoby uzbrojone walczące z Niemcami, to od 6 sierpnia na Woli miały miejsce kolejne masowe zbrodnie, w których ginęli cywile. Głównym miejscem mordów był skład maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego przy ul. Wolskiej 79/81 gdzie zamordowano około 2 tys. osób. Również w kolejnych dniach trwającego Powstania, chociaż już na mniejszą skalę, dochodziło do zbrodni popełnianych na ludności cywilnej Woli oraz innych dzielnic Warszawy.
Ludzi, którzy uniknęli śmierci wypędzano z domów i wyrzucano z miasta. Wiele osób trafiło wówczas do obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie (Durchgangslager 121 Pruszków).
Ustalenie dokładnej liczby wszystkich zamordowanych osób nie jest możliwe. Niemcy zacierali ślady, mordowali całe wielopokoleniowe rodziny lub wszystkich mieszkańców danej kamienicy – nie został zatem nikt, kto mógłby później przekazać, ilu członków rodziny czy ilu sąsiadów stracił. Choć tysiące osób udało się zidentyfikować – odkrywając masowe groby lub dzięki ustnym świadectwom nielicznych ocalonych, to kolejne tysiące ofiar niemieckiego okupanta wciąż pozostają bezimienne.
Czytaj też:
Dlaczego wybuchło Powstanie Warszawskie?Czytaj też:
"One muszą przeżyć!". Noworodki w czasie Powstania WarszawskiegoCzytaj też:
Powstanie Warszawskie. 20 faktów, które trzeba znać