• Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Z Sarn na Sybir

Dodano: 
Rampa załadowcza z oryginalnym parowozem i skład zsyłkowy w Szymbarku / Fragment okładki książki Wiesława Adamczyka "Kiedy Bóg odwrócił wzrok"
Rampa załadowcza z oryginalnym parowozem i skład zsyłkowy w Szymbarku / Fragment okładki książki Wiesława Adamczyka "Kiedy Bóg odwrócił wzrok" Źródło: Wikimedia Commons / Steffen Voß - kaffeeringe CC BY-SA 2.0 / Wyd. Rebis
Wiesław Adamczyk do końca życia przeżywał tragedię, która spotkała jego rodzinę w Związku Sowieckim. Swój wolny czas poświęcał jednak również na dokumentowanie dramatów innych małych zesłańców. Efektem jego pracy są poruszające opowieści o cierpieniach polskich dzieci rzuconych na nieludzką ziemię

Sierpień 1942 r. Do portu w irańskim Pahlevi (obecnie Bandar-e Anzali) dopływa statek transportowy „Kaganowicz”, nazwany tak na cześć jednego z najkrwawszych bolszewików. Statek przybył do Iranu z sowieckiego Krasnowodzka (dziś ten turkmeński port nad Morzem Kaspijskim nazywa się Turkmenbasza). Na jego pokładzie znajdowało się 4,5 tys. Polaków, którzy na mocy układu Sikorski-Majski mogli uciec z „sowieckiego raju”. Pasażerowie statku przedstawiali sobą tak straszny widok, że władze portowe odmówiły „Kaganowiczowi” wpłynięcia do portu, obawiając się wybuchu epidemii. Wśród ewakuowanych Polaków znajdowali się dziewięcioletni Wiesław Adamczyk, jego 16-letnia siostra Zofia oraz ich matka Anna, którzy dwa lata wcześniej zostali deportowani z Sarn na kresach II RP.

– Byliśmy zagłodzeni i zawszeni. Ja miałem wtedy gnidy na powiekach – mówił Wiesław Adamczyk w rozmowie ze mną w 2014 r. – Burty były pokryte ekskrementami i krwią ludzi, którzy zmuszeni byli załatwiać się w ten sposób. Toalety statku zarezerwowane były jedynie dla załogi. Podczas podróży wielu schorowanych Polaków wypadło za burtę i zginęło podczas korzystania z takiej „toalety”. Mama, gdy tylko się zorientowała, jak bardzo niebezpieczne jest takie załatwianie potrzeb, zabroniła mi się zbliżać do krawędzi statku. Kazała mi korzystać z garnka, ale ja wstydziłem się go używać przy innych. „Kaganowicz” nie mógł wpłynąć do portu, więc Brytyjczycy przewieźli nas na ląd swoimi łodziami.

Wiesław Adamczyk (1933–2018) wstrząsającą tragedię swojej rodziny opisał w autobiografii „Kiedy Bóg odwrócił wzrok”. Los innych polskich dzieci, które przeżyły w ZSRS istne piekło, nie był mu obojętny, więc przez całe życie zbierał materiały na temat tych małych tułaczy. Tak powstała kolejna książka Adamczyka – „Kwiaty polskie na wygnaniu” (napisana wraz z Barbarą Dominiczak i Ewą Ledóchowicz), opowiadająca o gehennie 12 polskich dzieci deportowanych do ZSRS.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.