PIOTR WŁOCZYK: Czy Władysław Studnicki nie przewidział w zdumiewający wręcz sposób rozwoju wypadków w czasie drugiej wojny światowej?
PROF. STANISŁAW ŻERKO: Jestem zdziwiony dzisiejszą popularnością broszury Władysława Studnickiego pt. „Wobec nadchodzącej II wojny światowej”. To przecież lektura wybitnie… ekstrawagancka. Zresztą Studnicki zaproponował w niej nie tyle sojusz z Niemcami, ile zachowanie neutralności Polski w wojnie III Rzeszy z Francją i Wielką Brytanią. Polska miała wycofać swoje siły z zachodniej części kraju i zabezpieczać Niemcy od strony wschodniej. Co więcej, jest to książka wybitnie antysemicka. Cały rozdział poświęcił autor uzasadnianiu tezy, jakoby do wojny dążyli Żydzi, dla których każda wojna to ogromne zyski.
Z perspektywy lat pewnego uroku dodaje tej książce to, że została ona natychmiast skonfiskowana przez sanacyjne władze.
Trudno się temu dziwić, ponieważ podważała ona morale polskiego społeczeństwa. Pamiętajmy przy tym, że Studnicki był wówczas powszechnie uważany za germanofila wręcz maniakalnego. Co ciekawe, nie był on traktowany poważnie nawet przez niemieckich dyplomatów pracujących w Warszawie. Czytałem w archiwum niemieckiego MSZ niepublikowane dokumenty z ambasady Rzeszy w Warszawie, w których wspominano o Studnickim. Traktowali go jako całkowity margines.
Jednak scenariusz, który nakreślił w swojej broszurze Studnicki, nietrudno nazwać proroczym...
Politycznym szaleńcom zdarzają się przebłyski geniuszu. I to widać w tej książce. Tylko że stało się to jasne dopiero po zakończeniu wojny. My dziś jesteśmy bardzo mądrzy, dajemy ówczesnemu kierownictwu Polski przeróżne rady, dzięki którym II RP mogła uniknąć katastrofy. W PRL niektórzy polscy historycy zajmujący się stosunkami międzynarodowymi „radzili” Beckowi, by wszedł w sojusz ze Związkiem Sowieckim, korzystając z szansy, jaką dawać miała pomoc Armii Czerwonej. Z kolei w ostatnich latach pojawiają się „rady” polegające na przedstawianiu rzekomej alternatywy, którą miało być skorzystanie z niemieckiej oferty.
Dlaczego uważa ją pan za „rzekomą alternatywę”? To nie była dla Polaków realna opcja leżąca na stole negocjacyjnym?
Ten wariant nie wchodził w grę (...).
Cały wywiad dostępny w najnowszym numerze miesięcznika!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.