Niemieckie żądania wobec Polski dotyczące włączenia Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy, przebiegającej przez Polskę eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej oraz przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego były wyrażane wielokrotnie od 24 października 1938 r. (miesiąc po konferencji w Monachium). W zamian Hitler oferował gwarancję nienaruszalności granic Polski i przedłużenie paktu o nieagresji o 25 lat. Polski ambasador w Berlinie Józef Lipski odrzucił je 19 listopada.
Polska odpowiedziała propozycją sprawowania wspólnej kontroli nad Gdańskiem, który do tej pory był formalnie kontrolowany przez Ligę Narodów. Beck nie chciał zgodzić się na przystąpienie do paktu z Hitlerem, ponieważ obawiał się, że będzie to oznaczało zerwanie paktu o nieagresji ze Związkiem Sowieckim. Kolejne rozmowy nie przyniosły zmiany stanowisk. Przełomu nie przyniosło również zajęcie Czech i Moraw przez III Rzeszę, 21 marca 1939 r., po którym Niemcy ponowili swoje żądania.
28 kwietnia 1939 r. Adolf Hitler wypowiedział polsko-niemiecki pakt o nieagresji, twierdząc, że polsko-brytyjskie porozumienie, w którym oba kraje udzieliły sobie gwarancji, jest z nim sprzeczne. Aby podkreślić wagę wydarzenia, Hitler zrobił to podczas przemówienia w Reichstagu. Józef Beck chciał odpowiedzieć równie mocno. Dlatego 5 maja 1939 r. stanowczo odrzucił żądania III Rzeszy podczas przemówienia w Sejmie.
Kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinię, że to „prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami” - słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dnia 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań - to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da! - mówił Józef Beck.
Polski minister spraw zagranicznych odniósł się także do zawartej w przemówieniu Hitlera sugestii o rekompensacie za Gdańsk i eksterytorialny korytarz do Prus Wschodnich.
Pan kanclerz Rzeszy w swej mowie wspominał o potrójnym kondominium w Słowacji. Zmuszony jestem stwierdzić, że tę propozycję usłyszałem po raz pierwszy w mowie pana kanclerza z dnia 28 kwietnia. W niektórych poprzednich rozmowach czynione były tylko aluzje, że w razie dojścia do ogólnego układu sprawa Słowacji mogłaby być omówiona. Nie szukaliśmy pogłębienia tego rodzaju rozmów, ponieważ nie mamy zwyczaju handlować cudzymi interesami. Podobnie propozycja przedłużenia paktu o nieagresji na 25 lat nie była nam w ostatnich rozmowach w żadnej konkretnej formie przedstawiona. Tu także były nieoficjalne aluzje, pochodzące zresztą od wybitnych przedstawicieli Rządu Rzeszy. Ale, proszę panów, w takich rozmowach bywały także różne inne aluzje, sięgające dużo dalej i szerzej niż omawiane tematy. Rezerwuję sobie prawo w razie potrzeby do powrócenia do tego tematu. - twierdził Beck.
Minister wyjaśnił, czym były „inne aluzje, sięgające dużo dalej i szerzej” w swoich wspomnieniach spisanych w czasie wojny, gdy przebywał w Rumunii. Beck twierdził, że przebywający w styczniu 1939 r. w Warszawie Joachim von Ribbentrop oferował Polsce kolejne terytoria. „Pan jest taki uparty w sprawach morskich. Czarne Morze jest także morzem” - miał według Becka powiedzieć minister spraw zagranicznych III Rzeszy.
Beck nie uwierzył jednak w zapewnienia i obietnice niemieckiego ministra. W jego opinii spełnienie żądań Hitlera oznaczałoby odepchnięcie Polski od morza i wasalizację, co w konsekwencji prowadziłoby do ograniczenia lub utraty niepodległości. Dlatego swoje przemówienie zakończył w zdecydowany sposób.
Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor - mówił Beck.
Ta jednoznaczna deklaracja została przyjęta entuzjastycznie przez posłów i polskie społeczeństwo.
Przemówienia Hitlera i Becka zostały wygłoszone kilka tygodni po tym, jak Hitler wydał rozkaz przygotowania ataku na Polskę. Plan „Fall Weiss” miał być gotowy do wdrożenia najpóźniej 1 września. Przemówienia miały więc dużą wartość symboliczną, ale były raczej skutkiem, a nie przyczyną prowadzonej przez oba państwa konfrontacyjnej polityki.
Czytaj też:
Zychowicz: Honor Becka kosztował Polskę niepodległość
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.