Jego EMILencja Zegadłowicz
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Jego EMILencja Zegadłowicz

Dodano: 
Emil Zegadłowicz
Emil Zegadłowicz Źródło:Wikimedia Commons
Potrafił wokół siebie wytworzyć atmosferę wzmożonego podniecenia. Bywało, że artystycznego.

Żył na prowincji, a znał wszystkich i wszyscy go znali. Uznano go za ekspresjonistę, ale brak znaków przestankowych i dużych liter był tylko nowinką, a niebawem miał się jakby znikąd pojawić w jego wierszach surrealizm. Julian Przyboś w sławnym pamflecie „Chamuły poezji”, wymierzonym – jego zdaniem – w młodopolskich epigonów, nazwał go „łajniarzem, bezwstydnym skatologiem Ewangelii, udającym poetę i bezczeszczącym gadatliwą gwarą słowa wielkie, które się powinno wymawiać szeptem z czcią i poszanowaniem ich odświętnej niezwykłości”, niemniej i stroniący od pamfletów poważni krytycy, tacy jak Stefan Kołaczkowski czy Karol Irzykowski, nie pozostawiali na twórczości Emila Zegadłowicza suchej nitki. A przecież miał on swoich wyznawców, uważających go za wzorcowego wręcz artystę poszukującego, do tego traktującego sztukę iście wyjątkowo – jako sacrum.

Jego rodzice byli nauczycielami wadowickiego gimnazjum, Elżbieta uczyła muzyki, Tytus – łaciny. Tytus Zegadłowicz przybył w Beskidy spod Stanisławowa, gdzie był księdzem greckokatolickim, przy tym żonatym. Małżonka go opuściła, ale reguły kościelne obowiązywały go nadal; w efekcie rodzice Emila wzięli ślub w… Siedmiogrodzie, gdy on był już w drodze. W drodze też przyszedł na świat, 20 lipca 1888 r. w Bielsku (obecnie Bielsko- -Biała) w zajeździe Pod Aniołem, w którym zatrzymali się, wracając z Sibiu, gdzie w metropolii samoistnego kościoła mogli otrzymać ślub mający moc prawną, czego jednak rodzice Elżbiety nie przyjęli do wiadomości. Bardzo było to wszystko skomplikowane, a skutki miało fatalne – matka Emila niemal zaraz po porodzie zostawiła męża z dzieckiem w Gorzeniu, zamieszkując u rodziców w Wadowicach, syna widując okazjonalnie.

Chłopcem w dzieciństwie zajmowały się mamki i opiekunki, potem – po śmierci ojca, który zmarł, gdy Emil miał jedenaście lat – ciotka, szwagierka matki. Jeśli chodzi o tę ostatnią – właściwie była permanentnie chora i to obłożnie. W każdym razie po tym, jak dała sobie wmówić, że swoim czynem obraziła Boga i ludzi, niezależnie od innych przypadłości popadła w ciężką depresję. Niewątpliwie matkę, rodem spod Budziejowic, miała koszmarną. Znacznie ciekawszą postacią był ojciec Elżbiety, a dziadek Emila – Wacław Kaiszar – muzyk z Pragi czeskiej, były kapelmistrz orkiestry wojskowej, organista, który – według legendy rodzinnej – przyjaźnił się nawet z Janem Straussem. W Wadowicach, w czasach, gdy poznał go mały Emil, głównie tęsknił za ojczyzną, podśpiewywał „Kde domov můj”, podczas gdy jego połowica przepijała pieniądze, których zawsze im brakowało.

Artykuł został opublikowany w 8/2022 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.