Na temat okupacyjnej roli Quislinga napisano już w Polsce wiele. O wiele mniej o tym, jak kształtowały się jego losy przed atakiem III Rzeszy na Norwegię. Gdyby losy Vidkuna Quislinga potoczyły się inaczej, być może byłby dziś wspominany jako szacowny generał norweskiej armii. Pierwsze 30 lat jego życia nie zapowiadało późniejszych ideologicznych zygzaków.
W lutym 1917 r. wybuchła w Rosji rewolucja lutowa. Ambasada norweska w Petersburgu potrzebowała bystrego i energicznego oficera, który jest w stanie analizować szybko zmieniającą się sytuację.
Dramatyzm wydarzeń w Rosji wywoływał w Quislingu mieszane uczucia. Nie mogły go nie porażać gwałty i okrucieństwa bolszewików, ale jednocześnie – jak wynika z jego raportów słanych do kraju – imponował mu rozmach i żelazna konsekwencja nowej władzy.
Quisling bardzo różnił się od wielu półinteligentów z późniejszej czołówki NSDAP. Był człowiekiem oczytanym, o szerokich zainteresowaniach intelektualnych. 17 maja 1933 r., w święto narodowe Norwegii, zakłada faszyzującą partię Nasjonal Samling (Narodowa Jedność). Niedługo potem na wzór Adolfa Hitlera przyjmuje tytuł wodza partii – Førera. Nawet jego zaczeska przypomina fryzurę wodza NSDAP.
W dwóch kolejnych wyborach do Stortingu z lat 1933 i 1936 partia Quislinga zdobywa za każdym razem nieco ponad 2 proc. głosów. Obojętność, nawet gorzej – lekceważenie rodaków – Fører rekompensuje sobie wizytami w III Rzeszy, gdzie gość z północy witany jest z życzliwością. Dla ogarniętych obsesją czystości rasy germańskiej Norwegia jawi się jako kraj wzorowych Nordyków. W kwietniu 1934 r. Hitler odbył morski rejs wzdłuż fiordów Norwegii, rozkoszując się wagnerowską scenerią gór norweskich. W czasie wizyt w Niemczech Quisling snuje wizje wielkiej nordyckiej unii narodów, do której chce włączyć także Wielką Brytanię. Jego patroni w Berlinie w rodzaju Alfreda Rosenberga, ideologa NSDAP, nie rozwiewają takich marzeń, ale zaopatrują go i jego ruch w pieniądze. Słusznie traktują Førera jako przyszłe narzędzie uzależnienia Norwegii od III Rzeszy. Quisling dostaje systematycznie sowite dotacje i czeka na swój moment.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.