Boże Narodzenie jest od dawna czasem magicznym, pełnym rodzinnego ciepła. Czasem, który kojarzy się z domem, gotowaniem świątecznych potraw i ubieraniem choinki. Nie inaczej było kilka dekad temu.
Święta Bożego Narodzenia w okresie dwudziestolecia międzywojennego musiały być wyjątkowe. Polska powróciła na mapy Europy po latach zaborów. Szczęście, jakie towarzyszyło Polakom w czasie Świąt w roku 1918 musiało być ogromne, choć radość przyćmiewana była na pewno przez świadomość, jak wielu rodaków i bliskich oddało życie, aby Polska wolność odzyskała.
Tradycje bożonarodzeniowe nie zostały zapomniane, nawet pomimo zaborów. Polacy kultywowali wielopokoleniowe zwyczaje i ubogacali je. Z tradycji tych czerpaliśmy także później, w latach powojennych, i czerpiemy z nich również dzisiaj.
Większość najpopularniejszych zwyczajów wigilijnych i bożonarodzeniowych pochodzi z czasów nowożytnych. Wtedy też kształtował się świąteczny jadłospis – podobny, choć jednocześnie różniący się niektórymi potrawami, w całej Polsce.
Boże Narodzenie w dwudziestoleciu międzywojennym
Boże Narodzenie w PRL
Komuniści dobrze wiedzieli, że z obchodami Bożego Narodzenia nie ma sensu walczyć. Dla większości Polaków święta te były najważniejszym czasem w roku. Władze PRL starały się jednak, aby Boże Narodzenie maksymalnie zeświecczyć, sprowadzić je do robienia zakupów, gotowania i sprzątania. To w PRL przyjęło się określać ostatnią niedzielę przed Świętami „brudną niedzielą”, kiedy niektórzy myli jeszcze okna i sprzątali domy.
Zakupy przedświąteczne w czasach PRL planowano ze sporym wyprzedzeniem. Przez cały rok zdarzało się zresztą tak, że ludzie kupowali coś, co akurat pojawiło się w sklepie, a niekoniecznie to, co było akurat potrzebne. Podobnie było przed Bożym Narodzeniem, zwłaszcza, gdy w sklepach pojawiały się produkty, których w ciągu roku w ogóle nie było.
Szczególnie wypatrywane były karpie, a także owoce cytrusowe czy różne „egzotyczne” dodatki, jak np. rodzynki. Pomarańcze uchodzą do dziś za symbol peerelowskiego Bożego Narodzenia. Władze PRL tuż przed Świętami budowały atmosferę sukcesu zapewniając, że każdy zje upragnioną pomarańczę.
Czasopismo „Ty i Ja” zachęcało do zakupu sztucznego iglaka reklamując go w ten sposób:
„Święta za pasem! Na gwiazdkę 1970 współczesny Święty Mikołaj przyniesie dzieciom zgrabną i wiecznie zieloną choinkę z tworzywa sztucznego wraz z kompletem lampek elektrycznych. Choinka z tworzywa: nie gubi szpilek na dywan, zdobić będzie mieszkanie przez wiele następnych świąt i dzięki lampkom nie zagrozi pożarem domu”.
Najważniejszą ozdobą domów i mieszkań w czasie świąt Bożego Narodzenia była choinka. Mogła być ona prawdziwa albo sztuczna. Sztuczne drzewka zaczęły pojawiać się w latach 60. Pierwsze sztuczne choinki wyglądały niestety dość mizernie – zwłaszcza porównując je z drzewkami dostępnymi w sklepach dzisiaj – niemniej był to towar rozchwytywany i w modzie.
Czytaj też:
Skąd wzięły się kolędy? I czym różnią się od pastorałek?Czytaj też:
Bożonarodzeniowa kartka i życzenia. Historia prawdziwaCzytaj też:
Wigilia na dworze i w chłopskiej chacie. Czym różniła się od dzisiejszej?