PIOTR WŁOCZYK: 19 lipca 1924 r. mieszkańcy przygranicznego Wiszniewa byli świadkami wydarzeń, które musiały mocno podkopać ich wiarę w siłę państwa polskiego. Dlaczego nikt nie bronił tego miasteczka?
MJR DR ARTUR OCHAŁ: Wiszniew był bezbronny, ponieważ na tamtejszym komisariacie służbę pełnił tamtego dnia tylko jeden policjant. Jak pokazało późniejsze dochodzenie, reszta policjantów została podstępem wywabiona z miasteczka. Mieszkający w sąsiedniej miejscowości sprzyjający komunistom sędzia pokoju wezwał tamtego dnia policjantów na przesłuchanie. Pod ich nieobecność sowiecka grupa dywersyjna „Chorążyka” zaatakowała Wiszniew. Miasteczko zostało opanowane w sposób wojskowy – odcięto drogi dojazdowe, przecięta została linia telefoniczna – i napastnicy zaczęli plądrować Wiszniew.
Ilu było napastników?
Około 20. Byli oni uzbrojeni w broń maszynową, co pokazuje, że nie była to „zwykła” banda rabunkowa. Dywersanci po rabunku wycofali się w kierunku granicy polsko-sowieckiej. Podczas odwrotu zorganizowali zasadzkę na ścigających ich policjantów, zabijając komendanta powiatowego i rozpraszając pościg.
W leżących ok. 50 km na południe przygranicznych Stołpcach aż tak łatwo nie było...
Do ataku na Stołpce doszło dwa tygodnie później. Napastnicy znów mieli broń maszynową, ale także posiadali granaty. Uderzyli na najważniejsze instytucje, w tym areszt, z którego wypuszczono m.in. działaczy komunistycznych. Policjanci, którzy byli na miejscu, zdołali odeprzeć atak na starostwo i kasę skarbową, ale napastnikom udało się obrabować m.in. pocztę i tartak. Walki w miasteczku trwały ok. godziny. W strzelaninie zginęło siedmiu policjantów i urzędnik starostwa. Bandyci znów uciekli w stronę granicy, gdzie po drugiej stronie mogli liczyć na azyl i wsparcie.
Te dwa wydarzenia przelały czarę goryczy?
Tak, państwo polskie postanowiło zareagować zdecydowanie i stworzyć wyspecjalizowaną formację – Korpus Ochrony Pogranicza. Ale tak naprawdę fala sowieckiej dywersji na pograniczu zaczęła wzbierać już rok wcześniej, w połowie 1923 r. Jednym z powodów pojawiania się problemów z bezpieczeństwem była bez wątpienia zmiana formacji, która pilnowała granicy. Sowieci doszli do wniosku, że wyznaczenie do tego zadania policji będzie dla nich oznaczało łatwiejsze operowanie po stronie polskiej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.