Miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej miało rygor znacznie ostrzejszy niż w więzieniach. Dochodziło do brutalnego traktowania osadzonych, bicia i deptania ich godności. Kogo tak męczono? Największą grupę spośród tych, którzy przebywali w miejscu odosobnienia, stanowili komuniści, po nich kryminaliści i ukraińscy nacjonaliści.
15 czerwca 1934 r. wicepremier i minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki został zamordowany na warszawskiej ulicy Foksal. Marszałek Józef Piłsudski wpadł we wściekłość. Sądził, że Pierackiego zabili młodzi narodowcy po tym, jak zapytany przez niego adiutant kpt. Mieczysław Lepecki powiedział, że prawie wszyscy „na mieście” mówią, że morderstwo jest dziełem tych samych, którzy zainspirowali morderstwo Gabriela Narutowicza. Po śmierci pierwszego prezydenta Piłsudski był w szoku. Nic więc dziwnego, że wysłuchawszy adiutanta, stracił panowanie nad sobą.
„Prywislincy – relacjonował jego słowa Lepecki. – Gdy okaże się prawda, ja was każę siec batogami, ja was każę ze skóry obdzierać. Ja każę nie żałować nikogo, ni kobiet, ni panienek. Ja wyplenię prywislinskie nasienie i z Prywislinja, i z Galizien, i z Posen”.
Rząd premiera Leona Kozłowskiego wpłynął na wydanie 17 czerwca przez prezydenta Mościckiego rozporządzenia „w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu”, przewidującego utworzenie dla nich miejsc odosobnienia. Nie mogło się to odbyć bez akceptacji Piłsudskiego. Jego adiutant zanotował słowa Marszałka: „Ja nic nie mam przeciw tej waszej czerezwyczajce, ja się na tę waszą czerezwyczajkę na rok zgodziłem”.
Było to nawiązanie do bolszewickiej Wszechzwiązkowej Komisji Nadzwyczajnej – CzK – ale rok później Marszałek już nie żył, a jego następcy utrzymali istnienie miejsca odosobnienia w Berezie Kartuskiej do września 1939 r.
Dekret prezydenta Mościckiego wprowadzał pozbawienie wolności obywatela na trzy miesiące, z możliwością przedłużenia na następne trzy miesiące, bez postępowania sądowego. Bywało jednak, że niektórzy osadzeni w Berezie – bodaj wyłącznie komuniści – spędzali tam więcej niż pół roku, co było złamaniem prawa
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.