22 czerwca 1941 r. Hitler zaatakował Stalina. Wojna sowiecko-niemiecka stała się faktem. Tragiczna dla Polski koniunktura dobiegła końca, dwaj okupanci wzięli się za łby. Rozpoczęcie tego konfliktu postawiło kierownictwo polityczne i wojskowe Rzeczypospolitej przed dylematem: Jak zachować się wobec wojny?
Możliwości były oczywiście trzy:
1) opowiedzieć się po stronie Niemiec;
2) opowiedzieć się po stronie Związku Sowieckiego;
3) zachować neutralność wobec konfliktu dwóch wrogów.
Logika jasno wskazywała, że skoro we wrześniu 1939 r. Rzeczpospolita została napadnięta przez dwóch wrogów i przez dwóch wrogów została rozebrana, to niepodległość odzyska, jeżeli obaj ci wrogowie zostaną pokonani.
Oprócz logiki wskazywało na to również niedawne doświadczenie historyczne. W wyniku pierwszej wojny światowej Rzeczpospolita odrodziła się niczym Feniks z popiołów właśnie dlatego, że konflikt ten przegrały zarówno Niemcy, jak i Rosja. Najpierw w roku 1917 Niemcy rozbiły Rosję, a rok później same załamały się na froncie zachodnim. W efekcie Polacy nie tylko odzyskali wolność, lecz także rozepchnęli się łokciami na mapie Europy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.