Śmierć Gabriela Narutowicz wstrząsnęła nowo odrodzonym państwem polskim. Dla stronników PPS był to dowód na nienawistną postawę prawej strony sceny politycznej. Eligiusza Niewiadomskiego od początku łączono z endecją i szeroko pojętą prawicą. Ukazywano go niemal jako osobę wynajętą przez ludzi związanych z Romanem Dmowskim, którzy to mieli dążyć do destabilizacji państwa.
Zabójstwo bez zlecenia
16 grudnia 1922 roku w południe prezydent Gabriel Narutowicz udał się na wystawę do warszawskiej Zachęty. Jego przewodnikiem był malarz i jednocześnie wiceprezes Zachęty, Edward Okuń.
Prezydent przechadzał się po wystawowych korytarzach słuchając objaśnień Okunia. Kiedy przystanął przed obrazem Jana Henryka Rosena pt. „Poranek zimowy”, nagle rozległy się strzały. Do Narutowicza strzelił trzykrotnie, stojący tuż za nim malarz Eligiusz Niewiadomski.
Stojący obok ludzie szybko zareagowali.
„Okuń odwrócił się i zobaczył Niewiadomskiego, schwycił go za rękę, a adiutant prezydenta, rtm. Sołtan, wyrwał mu rewolwer. Niewiadomski oświadczył, że do nikogo więcej nie chciał strzelać i oddaje się w ręce policji. Miał »nieruchomą, marmurową twarz, skupioną«, jak zauważył Stanisław Car.
Zrobiło się ogromne zamieszanie, wybuchł popłoch. »Wpadliśmy na górną platformę schodów, którymi w pośpiechu zaczęły się tłoczyć płaczące i krzyczące panie… – opowiadała Kazimiera Iłłakowiczówna. – Roztrącał je p. Rajnold Przeździecki, który spieszył w dół, wołając: 'Na miłość Boską, prędzej księdza!'. Panikę wstrzymywać starał się p. Stefan Przeździecki, który skinął na mnie, stojąc w drzwiach: 'Niech pani wejdzie. Jeszcze żyje, ale zdaje się, że koniec…'«”. – pisał Tomasz Stańczyk w artykule „Śmierć prezydenta i proces zabójcy”.
Prezydenta nie dało się już uratować. Kule przebiły serce i płuca. Narutowicz zmarł po chwili, podtrzymywany przez Iłłakowiczównę.
Proces Niewiadomskiego
Proces Eligiusza Niewiadomskiego rozpoczął się 30 grudnia 1922 roku w Warszawie. Już na początku Niewiadomskie zaskoczył wszystkich mówiąc, jak pisał Tomasz Stańczyk, „że pierwotnie planował zabić Piłsudskiego, a ten zamiar powziął pierwszy raz, gdy Naczelnik Państwa utworzył rząd ludowy Moraczewskiego w listopadzie 1918 r”..
Niewiadomski zmienił zdanie co do zamachu na Piłsudskiego, kiedy dowiedział się, że ten nie będzie kandydował na prezydenta Polski. Nie zmienił jednak swoich opinii na temat rządów partii lewicowych oraz samego Piłsudskiego, który jego zdaniem, spychał ojczyznę w przepaść (określał go nawet jako twórcę „Judeo-Polski”). Ostatecznie Niewiadomski zdecydował się dokonać zamachu na Gabriela Narutowicza, który w jego opinii, utożsamiał obecną sytuację polityczną w Polsce. Niewiadomski nie żywił nienawiści do Narutowicza jako takiego, lecz poprzez jego zabicie zamierzał zademonstrować, że nie zgadza się na to, co stronnictwo Piłsudskiego robi z Polską. Uważał bowiem, że nowo odrodzoną ojczyzną, za przyzwoleniem PPS, rządzą socjaliści i Żydzi.
Zabójca Narutowicza został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 31 stycznia 1923 roku na terenie Cytadeli Warszawskiej. Ostatnie słowa Niewiadomskiego brzmiały: „Umieram za Polskę, którą gubi Piłsudski”.
Czytaj też:
Proces brzeski. Haniebne zatrzymanie, więzienie i proces posłówCzytaj też:
Ostatni komendant AK. Rozterki i tragiczne wybory Leopolda OkulickiegoCzytaj też:
Arsenał patriotów