Hitlerowskie zaloty

Hitlerowskie zaloty

Dodano: 
Jan Kiepura przyjmuje gratulacje od ministra propagandy, oświecenia publicznego i informacji III Rzeszy Josepha Goebbelsa, 1935 rok
Jan Kiepura przyjmuje gratulacje od ministra propagandy, oświecenia publicznego i informacji III Rzeszy Josepha Goebbelsa, 1935 rok Źródło: NAC
Piotr Kitrasiewicz || Niemcy wychwalali naszych pisarzy i kompozytorów, kręcili z Polakami filmy, pokazywali naszą kulturę w bardzo pozytywnym świetle. Hitler przez kilka lat przymilał się do Polaków, starając się przeciągnąć Warszawę na swoją stronę.

Dojście do władzy w Niemczech Adolfa Hitlera postawiło Europę w stan alarmu. Wszyscy, a najbardziej sami Niemcy, spodziewali się, że nowy kanclerz siłą doprowadzi do zerwania „dyktatu” traktatu wersalskiego. Hitler był jednak zbyt przebiegłym graczem, by od razu porywać się z motyką na słońce. III Rzesza była jeszcze zbyt słaba i nieprzygotowana do wojny. Aby ją wzmocnić i uzbroić, trzeba było cierpliwości i uspokojenia zagranicznej opinii publicznej.

Brunatny kanclerz dokonał rzeczy niewiarygodnej: przyodział się w skórę pacyfisty pragnącego rozwoju swojego kraju oraz budowania relacji z innymi krajami wyłącznie pokojowymi środkami. Świat przyjął to za dobrą zapowiedź.

Stojące na straży pokoju w Europie Wielka Brytania, Francja, a do pewnego momentu również Włochy przymykały oczy na pracujące pełną parą wielkie zakłady przemysłowe produkujące rzekome maszyny rolnicze i samoloty do użytku gospodarczego. Kamuflaż budowy bomb, pocisków, armat ciężkiego kalibru, czołgów i samolotów bojowych był jednak tak powierzchowny, że dociekliwym dziennikarzom ze światowych gazet nie sprawiało wielkich trudności wytropienie tych knowań. Jednak ich artykuły niczego nie zmieniały, bo rządy państw zachodnich, zaznawszy po pierwszej wojnie światowej ulgi życia w pokoju, chciały zachować go za wszelką cenę.

W marcu 1933 r. Hitler ogłosił w Reichstagu założenia nowej polityki. Przyjęte one zostały z pewnym rozczarowaniem, acz ze zdyscyplinowaną akceptacją przez członków NSDAP, marzących o szybkim pozbyciu się Francuzów z Zagłębia Ruhry oraz przyłączeniu Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy. Zamiast tego kanclerz zaoferował Polsce pokój i dobrosąsiedzkie relacje, na co rząd RP przystał, zmęczony ciągłymi konfliktami z zachodnim sąsiadem (demokratyczne Niemcy Weimarskie prowadziły przecież politykę otwarcie wrogą naszemu krajowi).

Nie rozumiano, że niemiecki dyktator w swoich planach przewidywał dla Rzeczypospolitej miejsce u swojego boku jako sojusznika – a raczej wasala – w przyszłej wojnie. W tym celu władze Rzeszy zaleciły budowanie przyjaznego stosunku Niemców do Polaków, a żeby to osiągnąć, odpowiednio sterowano środkami masowego przekazu.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.