Saisonstaat” to niemieckie, pogardliwe określenie używane w berlińskiej prasie po 1918 r. było świadectwem głębokiego lekceważenia nowo powstałego państwa polskiego. Niechęć wobec Warszawy przejawiali w Niemczech zarówno politycy lewicy, jak i prawicy. Pojawienie się niepodległej Polski, która sięgnęła po Pomorze i Wielkopolskę, a w sprawie Górnego Śląska toczyła spór dyplomatyczny z Berlinem, było w opinii Niemców pomyłką historii.
Politycy w Berlinie uważali Polaków za niewdzięczników, którzy już wcześniej pokazali swoją „podłość”. Zlekceważyli przecież wspaniały – przynajmniej w pojęciu Niemców – „podarunek” w postaci aktu 5 listopada 1916 r., kiedy to kajzerowska Rzesza razem z cesarstwem austro-węgierskim zgodziły się na istnienie kadłubowej Polski.
Polacy oczywiście nie zadowolili się tym ochłapem rzuconym przez dwóch germańskich władców i upomnieli się o Polskę – przynajmniej do pewnego stopnia – nawiązującą do granic sprzed pierwszego rozbioru. Dla Niemców oznaczało to jednak utratę Pomorza Gdańskiego, Wielkopolski oraz oburzające plebiscyty na Górnym Śląsku oraz na Warmii i Mazurach.
Polskę postrzegano jako państwo powstałe w wyniku intryg znienawidzonej Francji, która w Berlinie kojarzyła się z polityką „okrążania Niemiec”. Dla odmiany: niemieckie elity bardzo życzliwie patrzyły na nowy reżim bolszewicki. Owszem, niemieccy arystokraci i generalicja ostro sprzeciwiali się jakimkolwiek rewolucjom na terenie samych Niemiec, ale jednak reżim Lenina uważano za cennego sojusznika w rozgrywce ze zwycięską ententą. Przy czym Niemcy wychodzili z założenia, że marksistowski amok prędzej czy później ustąpi miejsca nowej, stabilnej formie nacjonalistycznej Rosji.
Zadusić Polskę
Wiosna i lato 1920 r. były okresem, gdy Niemcy zaczęły patrzeć z nadzieją na wojnę Rosji bolszewickiej z Polską. Różne grupy Niemców miały w związku z tym różne oczekiwania. Niemieccy komuniści i część socjalistów marzyli, że marsz armii sowieckich w kierunku Warszawy będzie wstępem do „wyzwolenia” całego Zachodu. Z kolei reakcjoniści mieli nadzieję, że zaduszą Polskę cudzymi – czerwonymi – rękami.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.