• Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Wielki czyn i łza

Dodano: 
Polscy literaci - ochotnicy w czasie wojny z bolszewikami w 1920 roku
Polscy literaci - ochotnicy w czasie wojny z bolszewikami w 1920 roku Źródło: Instytut Pamięci Narodowej
Część polskich pisarzy w 1920 r. chwyciła nie tylko za pióro, lecz także za broń.

Od Żeromskiego do Helaka – tak mógłby zatytułować swą książkę o piśmiennictwie polskim odnoszącym się do roku 1920 („Rok 1920 w literaturze polskiej. Zarys monograficzny”) prof. Maciej Urbanowski. Ukazała się ona pięć lat temu, w 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej, zaskakując chyba wszystkich, z autorem włącznie, rozmiarem pisarskich świadectw jej poświęconych. Wydawać się mógł bowiem rok 1920 wielkim nieobecnym tematem, ledwie tu i ówdzie wzmiankowanym przez poetów i prozaików. W porównaniu z literaturą o drugiej wojnie światowej – marginesowym. To, że takie było nasze odczucie, „zawdzięczamy” komunie, która wojnę z bolszewikami wyrugowała nie tylko z księgarń i bibliotek, lecz także ze świadomości narodowej. Tej wojny miało nie być, a jeśli już, to należało ją umniejszać i ukazywać w czarnych barwach.

W efekcie zdarzały się takie kurioza jak skądinąd pod wieloma względami znakomita „Sława i chwała” Jarosława Iwaszkiewicza, gdzie jest mowa o jakiejś wojnie, tyle że nie wiadomo z kim. Polscy żołnierze dokonują za to pogromów, co mogłoby wskazywać, że w 1920 r. wojnę toczyliśmy z Żydami. Także Dąbrowska i Przyboś wobec wojny polsko-bolszewickiej przyjmowali postawę, powiedzmy, ambiwalentną.

Dostępu do literatury powstałej przed wojną (z wyjątkami w rodzaju „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego) nie było, do twórczości emigracyjnej – tym bardziej, rok 1920 starannie „gumkowano”. Co zatem pozostawało? Otóż, co paradoksalne, świadectwa sowieckie, na czele z „Armią konną” Izaaka Babla – świetnego pisarza, tyle że w trakcie naszych zmagań z bolszewią korespondenta wojennego towarzyszącego kawalerii Budionnego. „Polskie wojsko w prozie Babla – pisze Maciej Urbanowski – to »paradny rząd mundurów i grzywy końskie przeplatane wstążkami«, »prześladowcy Żydów« albo jeńcy – mordowani i odzierani z ubrań”.

Nie kto inny, jak sam Józef Piłsudski pisał: „Zbliżała się do nas jazda Budionnego [...]. Z niedowierzaniem przyglądałem się metodzie użycia jazdy nieledwie na sposób nomadów, sposób przypominający mocno starodawne czasy, tak znane naszym praojcom, czasy najazdów tatarskich”.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.