„Monotonnie postukują koła wagonów, ich stuk oddaje ból w sercu każdego, pociąg wiezie nas w otchłań niepewności od rodzinnych i bliskich miejsc. W wagonie panuje wilgoć, smród, jest duszno: wszystko zmieszało się, i ludzie, i krowy, i produkty, i dzieci – wszystko w jednym wagonie. Każda rodzina ze swoim skarbem zajęła kącik, krowa w drugim końcu wagonu. Jak i ludzie, zwierzęta czują zło, wydają kolejny ryk, zmieszany z płaczem dzieci. Kobiety już nie płaczą, przez kilka dni drogi łzy wypłakane, a mężczyźni, zebrawszy się w koło, o czymś cicho rozmawiają”.
Tak rozpoczęła się gehenna Stanisława Żywutskiego. Małego chłopca z Podola, który w 1936 r. został deportowany przez bolszewików z Szepetówki.
Wraz z innymi Polakami został wpakowany do bydlęcych wagonów i wysłany na dalekie stepy Kazachstanu. Straszliwa podróż trwała 12 dni i nocy. Pierwsi ludzie – szczególnie dzieci i starcy – umarli już w pociągu. Na każdej stacji sanitariusze wynosili z wagonów trupy. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że dla przesiedleńców nie przygotowano żadnej infrastruktury. Ani domów, ani żywności, nie mówiąc już o opiece medycznej. Po prostu porzucono ich w środku pustkowia. Radźcie sobie sami!
Czytaj też:
Dla Lenina zabił własnego ojca. W nagrodę został władcą łagrów
„Studnia z kołowrotem i wiadro na długim łańcuchu, a obok słup graniczny, na którym ręcznie zapisano „Punkt nr 8” – pisał Żywutski. – Wokół bezludny, dziki step. Trudno sobie teraz wyobrazić, co czuli nasi rodzice, starsze dzieci? Najpierw nastąpiła martwa cisza, po niej straszny nieludzki krzyk kobiet i dzieci. Wyrzucono nas w dzikim polu na stracenie, taka to władza radziecka. Ale już zrobił się wieczór, trzeba szybko stawiać namioty, chociażby dzieci schować przed chłodem. Postawiliśmy namioty, nanosiliśmy trawy, zjedliśmy to, co było, i wszyscy położyliśmy się, pierwsza noc na cudzej, zimnej ziemi. A wiatr cały czas szalał, namioty ruszały się”.
Nietrudno się domyśleć, jakie były efekty. Straszliwy głód, choroby – zastraszająca śmiertelność.
(…)
Wydane niedawno drukiem wspomnienia Żywutskiego to źródło unikalne, bo zachowało się bardzo niewiele świadectw ofiar sowieckiej deportacji Polaków z 1936 r. A była to zbrodnia kolosalna.
Według wybitnego znawcy tematu prof. Mikołaja Iwanowa w 1936 r. bolszewicy w dwóch falach deportowali do Kazachstanu i na Syberię ok. 120 tys. Polaków. Byli to Polacy z sowieckich Białorusi i Ukrainy mieszkający na terenach położonych wzdłuż granicy z II RP. Czyli z Podola, ze wschodniego Wołynia, z Mińszczyzny. Byłych ziem wschodnich Rzeczypospolitej Obojga Narodów, które po podpisaniu katastrofalnego traktatu ryskiego znalazły się poza granicami odrodzonej Polski.
(...)
Jaki związek miała deportacja Polaków z pasa przygranicznego z planami Stalina wobec II RP? Jak Warszawa zareagowała na wywózki rodaków?
Cały artykuł dostępny w najnowszym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy”. Już w kioskach!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.