Sowieci wcale nie prowadzili kosmicznego wyścigu. Z dziejów manipulacji Kremla

Sowieci wcale nie prowadzili kosmicznego wyścigu. Z dziejów manipulacji Kremla

Dodano: 
Księżyc. Zdjęcie ilustracyjne
Księżyc. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Wyścig zbrojeń, wyścig kosmiczny, wyścig księżycowy... Był czas, kiedy Sowieci zarzekali się, że nie rywalizują z Amerykanami o to, kto pierwszy postawi nogę na Księżycu.

Związek Sowiecki przez wiele lat niechętnie lub wcale nie przyznawał się, że próbuje – podobnie jak Amerykanie – wysłać człowieka na Księżyc. W niektórych kręgach taki pogląd obowiązywał aż do 1989 roku. Dopiero wtedy grupa amerykańskich inżynierów, którym pozwolono przyjechać do Moskwy, na własne oczy zobaczyła projekt statku, którym Sowieci na Księżyc próbowali jedynie polecieć.

Kosmiczny wyścig

Prezydent USA John F. Kennedy rozpoczął „wyścig księżycowy” w 1961 roku, ogłaszając, że do końca lat 60. Stany Zjednoczone wyślą człowieka na Księżyc. Od tamtej pory Związek Sowiecki jeszcze baczniej przyglądał się wszystkim amerykańskim działaniom, lecz jednocześnie sam nie opublikował własnego programu księżycowego.

Kiedy 20 lipca 1969 roku Amerykanie wylądowali na Księżycu, Sowieci kontynuowali jeszcze swoje próby dokonania tego samego, ale jednocześnie publicznie zaprzeczali, że takie działania w ogóle podejmują. Po co całe to zamieszanie?

Model satelity Sputnik 1

- Na początku konieczna była tajemnica, aby nikt w dotarciu na Księżyc nas nie wyprzedził. Ale później, kiedy Amerykanie jednak nas wyprzedzili, trzeba było zachować tajemnicę, aby nikt nie mógł mówić, że USA zrobili to pierwsi, przed nami – pisał później dziennikarz Jarosław Gołowanow.

Jednak jeszcze w połowie lat 60. Sowieci sami co jakiś czas dawali głośno do zrozumienia, że mają zamiar pokonać USA w drodze na Księżyc. „Mogę z całą pewnością stwierdzić, że Związek Sowiecki nie zostanie pokonany przez Stany Zjednoczone w wyścigu o podróż na Księżyc. Stany Zjednoczone chcą dolecieć na Księżyc do 1969 roku plus X lat. My natomiast chcemy tam dolecieć do 1969 minus jeden rok!” – mówił w 1966 roku kosmonauta Władimir Komarow.

Kiedy tylko Amerykanie postawili stopę na Księżycu, Moskwa konsekwentnie zaczęła bagatelizować całe przedsięwzięcie. Sowieci twierdzili, że ich misją – dużo bardziej sensowną – jest tworzenie satelitów i wysyłanie sond na Księżyc, aniżeli tworzenie misji załogowych, które zagrażają życiu. Mówiono, że amerykańska misja Apollo 11 to „fanatyczne marnotrawstwo bogactwa zrabowanego uciskanym narodom krajów rozwijających się”.

Propaganda Kremla docierała pod strzechy milionów ludzi na całym świecie, w tym do wielu domów w samych Stanach Zjednoczonych. Niektórzy Amerykanie byli zdania, że ich rząd rzeczywiście cały program kosmiczny tylko sobie wymyślił, aby zracjonalizować koszty ogromnych inwestycji, które były wówczas, w ramach programu księżycowego, realizowane.

W 1963 roku jeden z amerykańskich senatorów, William Fulbright, powiedział: „prawdopodobnie prawda jest taka, że ścigamy się nie z Rosjanami, ale sami ze sobą”. Rok później „New York Times” nawoływał: „Nadal jest czas, aby odwołać to, co stało się wyścigiem jednego narodu”.

Sowieci na Księżycu?

W połowie lat 60. Sowieci byli naprawdę pewni, że zdołają Amerykanów w wyścigu księżycowym pokonać. Do tej pory to oni wiedli prym: jako pierwsi wysłali w przestrzeń kosmiczną sztucznego satelitę, jako pierwsi wysłali sondę na Księżyc, a obywatele ZSRS jako pierwsi także pojawili się w kosmosie. Moskwa, pewna swoich wielkich możliwości, nie przypuszczała prawdopodobnie, że USA zdołają ich jednak wyprzedzić. Kiedy w lipcu 1969 roku misja Apollo 11 wylądowała na Księżycu, cześć sowieckich dysydentów zdała sobie sprawę, że Amerykanie doszli do takiego momentu, kiedy są w stanie wydać na program kosmiczny absolutnie szalone pieniądze, aby tylko dopiąć swego. Tego wyścigu Sowieci nie mieli już wygrać, choć nadal próbowali.

Amerykańska rakieta Saturn V, misja Apolo 4, 1967 r.

Do 1972 roku Związek Sowiecki próbował zbudować wystarczająco niezawodną rakietę, zdolną dotrzeć na Księżyc. Te próby się nie powiodły. Chociaż Sowieci zbudowali lądownik księżycowy przeznaczony dla kosmonautów, nie byli w stanie wysłać go na Księżyc. W połowie lat 70. Kreml zdał sobie sprawę, że nie będzie w stanie prześcignąć Amerykanów.

Fakt, że Sowieci zbudowali statek przeznaczony do lądowania na Księżycu, pozostawał „oficjalnie” tajemnicą do 1989 roku, kiedy amerykańscy inżynierowie lotnictwa z Massachusetts Institute of Technology zwiedzili laboratorium inżynieryjne w Moskiewskim Instytucie Lotniczym. Amerykańska delegacja została zaproszona przez swych sowieckich kolegów po fachu do zwiedzenia m.in. ogromnej sali wypełnionej starszymi statkami kosmicznymi, których używano do celów dydaktycznych. To tam Amerykanie trafili na lądownik, który – jak sami sowieccy uczeni przyznali – był statkiem, który miał wylądować na Księżycu.

Amerykańscy inżynierowie zrobili kilka zdjęć sowieckiego lądownika księżycowego, a po powrocie do USA wydali na ten temat oficjalny komunikat. Informacja ta odbiła się szerokim echem. „The New York Times”, który kiedyś oskarżał Stany Zjednoczone o prowadzenie „wyścigu jednego narodu” na Księżyc, zamieścił na pierwszej stronie nagłówek: „Teraz Sowieci uznają wyścig księżycowy”.

Czytaj też:
Program Sojuz-Apollo. Jak wrogowie podali sobie rękę w kosmosie
Czytaj też:
Sowieci na Wenus. Sonda Wenera nowym etapem wyścigu kosmicznego
Czytaj też:
Ze stepu na Kreml. Misja Sojuz 30 z Mirosławem Hermaszewskim

Źródło: DoRzeczy.pl