Wojenne rany starego kontynentu goiły się na tyle powoli, że gospodarzem finałów piątej edycji mistrzostw świata została wieczyście neutralna Szwajcaria, czego pretekstem były również obchody jubileuszu półwiecza FIFA. Po raz kolejny władze PZPN podjęły kuriozalną decyzję o wycofaniu reprezentacji Polski z rozgrywek, bojąc się blamażu.
Innowacje
W samych finałach nie zabrakło innych regulaminowych udziwnień. W czterozespołowych grupach każda drużyna rozgrywała jedynie dwa mecze, zaś w przypadku remisu w regulaminowym czasie gry zarządzano półgodzinną dogrywkę (jeszcze zabawniejsze jest to, że w fazie grupowej dwa razy skorzystano z tego przepisu, a i tak padł remis). Zawodnikom we znaki dawała się upalna pogoda. W meczu ze Szwajcarią udaru słonecznego doznał austriacki bramkarz Kurt Schmied, który mimo niedyspozycji nie zszedł z boiska. Mimo, że Szwajcaria prowadziła już 3:0, spotkanie zakończyło się „hokejowym" wynikiem 7:5 dla Austrii.8 W półfinale po zdobyciu drugiego gola zemdlał urugwajski napastnik Juan Hohberg. Być może wysokie temperatury miały również wpływ na przebieg tzw. bitwy pod Bernem — ćwierćfinału Węgry-Brazylia, w którym sędzia wyrzucił z boiska trzech piłkarzy, a po końcowym gwizdku między zawodnikami rozpętała się walka na buty i butelki, w której obrażenia odniósł m.in. trener zwycięzców Gusztav Sebes.
Klęska faworytów
Nawet biorąc pod uwagę trudy spotkań z Brazylią i Urugwajem oraz kontuzję lidera sławnej „Złotej Jedenastki" Ferenca Puskasa, wydawało się, że finał będzie popisem drużyny, która miała za sobą 30 meczów bez porażki i potrafiła upokorzyć Anglików na Wembley. Każda passa ma swój kres, jednak mało kto przypuszczał, że Węgry znajdą pogromców akurat w ekipie RFN, którą w fazie grupowej ograli 8:3. Wtedy jednak niemiecki szkoleniowiec Sepp Herberger wystawił do gry rezerwowych. Jego tajną bronią były również korki przystosowane do gry na śliskiej nawierzchni, przygotowane przez samego założyciela firmy Adidasa Adolfa Dasslera oraz... jeden z reprezentantów Jupp Posipal, który jako Siedmiogrodzianin znał węgierski. Dzięki temu mógł przekazywać Herbergerowi zasłyszane wypowiedzi rywali. Kapitan „Bundesteamu" Franz Walter i jego brat Ottmar zostali pierwszą taką rodzinną parą na najwyższym stopniu mundialowego podium. Po 12 latach dołączyli do nich sławni angielscy bracia Charlton — Bobby i Jack.
Rekordy
Przy tak ofensywnej grze nie może dziwić, że padł również rekord największej liczby straconych goli w jednym turnieju, który przypadł w udziale Korei Południowej. Wszystkie 16 bramek wpuścił ten sam zawodnik — Hong Duk-Yung, który tym samym również trafił do kronik piłkarskich.
Warto też wspomnieć o szefie ekipy włoskiej Lajosie Czeislerze. Ów Węgier zawdzięczał w dużej mierze posadę wypromowaniu sporej grupy szwedzkich piłkarzy, którzy zrobili karierę w Serie A, zaś na szczeblu reprezentacyjnym dali o sobie znać cztery lata później jako gospodarze mundialu. Dokonał tego pracując w najlepszym ówcześnie szwedzkim klubie — IFK Norrkoeping. Późniejszy trener Milanu, Sampdorii, Fiorentiny i Benfici rozpoczynał karierę trenerską w Polsce — w Jutrzence Kraków i ŁKS-ie.
Czytaj też:
Mundial w cieniu Faszyzmu. Włochy 1934Czytaj też:
Pierwszy Mundial. Urugwaj 1930Czytaj też:
Więcej niż sport. Początki piłki nożnej