Sądny dzień Izraela
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Sądny dzień Izraela

Dodano: 
Wojna Jom Kippur. Egipskie wojska przejeżdżają przez Kanał Sueski, 7 października 1973
Wojna Jom Kippur. Egipskie wojska przejeżdżają przez Kanał Sueski, 7 października 1973 Źródło:Wikimedia Commons
Sytuacja była już na tyle krytyczna, że najważniejsi izraelscy politycy zaczęli naciskać premier Goldę Meir, aby zezwoliła na użycie bomb atomowych.

Około wpół do trzeciej po południu 6 października 1973 r. przez Kanał Sueski ruszyła niezwykła flotylla. Prawie 500 niewielkich łodzi odbiło od egipskiego brzegu. Płynęły w kierunku wysokiego na 25 metrów ziemnego wału, który na drugim brzegu usypali Żydzi. W łodziach, w piaskowych kamizelkach ratunkowych i hełmach na głowach, uwijali się saperzy. Słychać było ryk odpalanych agregatów i pracujących pomp. Kiedy łodzie zbliżyły się do brzegu, saperzy otworzyli zawory i skierowali strażackie węże na wał. Zaczęły z nich z sykiem wypływać strumienie wody pod wysokim ciśnieniem. Piach z wału powoli spływał do kanału. W wydającej się nie do zdobycia zaporze ziały coraz większe dziury. Po drabinkach linowych wdzierali się na nią egipscy komandosi, likwidując nielicznych obrońców.

Kanału broniło niespełna 500 żołnierzy z trzecioliniowego batalionu. Od poprzedniego dnia trwało największe żydowskie święto – Jom Kippur. Jak wspominał egipski sierżant Nadżi Ali, jednej z pozycji na brzegu kanału bronił samotny izraelski żołnierz. „Rozstrzelanie go było bezcelowe – pisał w dzienniku. – Skopaliśmy go wojskowymi butami, aż umarł. Potem zabraliśmy całe wyposażenie posterunku, jedzenie, wodę, amunicję i oddaliśmy naszym żołnierzom, którzy sforsowali kanał”.

Kto przetrzyma?

Wojna sześciodniowa w 1967 r. była oszałamiającym sukcesem. Wydawało się, że Izrael nareszcie jest bezpieczny, a granice możliwe do obrony. Syria, Jordania i Egipt nie miały jednak zamiaru się z tym pogodzić. Niemal natychmiast zaczęły się przygotowania do następnego starcia. Najbardziej zainteresowany nim był Egipt. Uchodzący za regionalną potęgę oprócz prestiżu stracił też półwysep Synaj. Kanał Sueski – znaczące źródło egipskich dochodów – został zablokowany. Od razu po zakończeniu wojny gorącej zaczęła się druga – wojna na wyczerpanie. Izraelski brzeg był bombardowany, a egipscy komandosi wdzierali się na okupowane tereny.

Izrael nie mógł sobie pozwolić na ciągłą mobilizację rezerwistów bez poważnych szkód dla gospodarki. Dlatego postawił na obronę pasywną. Na brzegu Kanału Sueskiego usypano wysoki na 20–25 metrów ziemny wał o nachyleniu 60–65 stopni. Nie było sposobu na pokonanie go przez jednostki zmechanizowane czy pancerne. Wzdłuż wału rozmieszczono punkty oporu. Pod wodą znajdowały się rury do pompowania na powierzchnię kanału ropy. Zapalona miała uniemożliwić przeprawę. Kanał miał się stać grobem dla egipskiej armii.

Żydzi oceniali, że forsowanie rozciągającej się od Morza Śródziemnego do Morza Czerwonego linii Bar-Lewa zajmie Egipcjanom przynajmniej 24 godziny. Wystarczająco długo, żeby ściągnąć posiłki. Tymczasem podczas Jom Kippur obsadzonych było zaledwie 16 posterunków na pierwszej linii. Wielu żołnierzy wyjechało na przepustki, a kraj jak co roku zamarł.

Artykuł został opublikowany w 10/2023 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.