Unijni urzędnicy od lat, przynajmniej od początku lat 90. i traktatu z Maastricht, mówią o pogłębianiu integracji oraz, by „w Europie było więcej Europy”. Takie deklaracje spotykały się najczęściej z euforią lub bierną akceptacją. Niektórzy śmiali się, że „unijczycy” niczego się nie nauczyli, a na każdy problem odpowiadali tylko potrzebą większej integracji.
Nie były to jednak puste słowa. Unijni biurokraci od dawna bowiem przygotowują się do realizacji ostatecznego celu: likwidacji państw narodowych i pozbawienia narodów prawa do samostanowienia. Działania te nabrały zdecydowanego rozpędu w roku 2022. Dzisiaj (25 października 2023) Komitet Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przyjął projekt zmian traktatowych. Ich celem jest m.in. wprowadzenie waluty euro w całej UE, ustanowienie wspólnej, europejskiej armii i zabranie państwom możliwości decydowania o własnym wojsku, wprowadzenie (ostateczne, gdyż, de facto, obowiązuje ona od wielu lat) ideologii „gender mainstreaming” do życia kulturalnego i oświaty czy nakaz legalizacji aborcji. Każda próba oporu ma się kończyć, co ujęto w proponowanych zmianach traktatów, obcinaniem środków, czyli, jak to obrazowo ujęła jedna z europarlamentarzystek, „zagłodzeniem” zbuntowanych państw.
„Chodzi o stworzenie państwa federalnego, które stoi na własnych nogach i dysponuje europejską armią zamiast armiami narodowymi. Trzeba ostatecznie skończyć z gospodarczą samowystarczalnością, która stanowi kręgosłup totalitarnych reżimów. Potrzeba wystarczającej ilości organów i środków, żeby w poszczególnych państwach związkowych wprowadzić zarządzenia wydane w celu utrzymania porządku ogólnego”.
/ Altiero Spinelli
Niestety wciąż wiele osób w Polsce, ale też pewnie w całej Europie, trwa w przekonaniu, że zjednoczona Europa to twór, jaki pozostawił potomnym Robert Schuman, notabene, Czcigodny Sługa Boży Kościoła Katolickiego. Obecna organizacja nie ma jednak nic wspólnego z „Europą ojczyzn” opartej na wzorcach moralnych i wywodzącej swoje korzenie z chrześcijaństwa. Na takich podstawach skonstruowana została Europejska Wspólnota Węgla i Stali, która powstała w roku 1952 i funkcjonowała do roku 2002, kiedy to przekształcono ją w Unię Europejską.
Kolejne zmiany nastąpił, już w ramach UE, w roku 2007 poprzez przyjęcie traktatu lizbońskiego. Po ratyfikowaniu go przez państwa członkowskie, było jasne, że forsowanie kolejnych zmian ograniczających suwerenność państw-członków UE będzie tylko kwestią czasu. Unijni politycy nigdy swoich zamiarów zresztą nie ukrywali.
Spinelli Group
Jedną z pierwszych osób w Polsce, która mówiła o człowieku, który stworzył teoretyczne podstawy dla istnienia komunistycznej, ponadnarodowej Unii Europejskiej, był Krzysztof Karoń. Nie miał on żadnego „kierunkowego” wykształcenia, nie był akademikiem, nie działał w mainstreamowych mediach. Pomimo to, jego wykłady i wystąpienia np. na YouTube (rozpropagowane m.in. dzięki Jakubowi Zgierskiemu), trafiły „pod strzechy”. Wielu ludzi, dopiero dzięki Karoniowi, dowiedziało się, kim był Spinelli, Adorno czy Horkheimer i co wspólnego ma z nimi (i czym w ogóle jest) szkoła frankfurcka, a w konsekwencji Karol Marks i jego „Manifest Partii Komunistycznej”. Choć nie jest to żadna wiedza tajemna, to raczej próżno jej szukać podczas zajęć na większości uczelni, gdzie o rzeczach takich jak teoria krytyczna, zwrot lingwistyczny, a nawet postmodernizm opowiada się z pominięciem takich niewygodnych słów jak „marksizm”.
Urodzony w 1907 roku Altiero Spinelli był włoskim komunistą, który za swoją działalność w partii komunistycznej siedział w więzieniu za czasów rządów Benito Mussoliniego. Przed II wojną światową był działaczem Komunistycznej Partii Włoch, a po wojnie założył Europejski Ruch Federalistyczny. Później był ponadto eurodeputowanym i komisarzem ds. przemysłu w Komisji Europejskiej. To on jest prawdziwym ojcem Unii Europejskiej. Jego nazwisko widnieje nad drzwiami do Parlamentu Europejskiego, a pod upamiętniającą go tablicą nie tak dawno jeszcze Angela Merkel składała kwiaty. Nie jest to bynajmniej przypadek. Dlaczego ktoś, o którym nie wspomina chyba żaden nauczyciel podczas zajęć z integracji europejskiej, jest tak ważną postacią w dziejach jednoczącej się Europy?
Altiero Spinelli w 1941 roku, w czasie pobytu w więzieniu na wyspie Ventotene, napisał pracę, którą od miejsca powstania, nazwano Manifestem z Ventotene. W 1984 roku na jego podstawie sporządzono Plan Spinelliego, który z kolei po roku 1993, a więc po przyjęciu Traktatu z Maastricht, stał się swoistą „konstytucją” zjednoczonej Europy. Od 30 lat wytycza ona jej kierunek rozwoju nawołując i uzasadniając konieczność pogłębienia integracji. Zamiary te wciela w życie w sposób szczególny tzw. Grupa Spinelli, która powstała w 2010 roku przy Parlamencie Europejskim. W jej szeregach znajdują się tak znane postaci – a zarazem komuniści i dzieci rewolucji 1968 roku – jak Joschka Fischer, Guy Verhofstadt, Daniel Cohn Bendit („Czerwony Dany”), Danuta Hübner czy Róża Thun.
Manifest komunistyczny
Manifest Spinelliego nie jest niczym nowym dla osób, które trochę bardziej interesują się dziejami UE. Nie mówi się o nim jednak często z obawy przed społecznym oporem. Dzisiaj stanowi on dla nas zagrożenie przede wszystkim dlatego, iż dokument ten jako jedyny został wymieniony w preambule proponowanych aktualnie zmian traktatowych. O czym zatem mówi Manifest z Ventotene Altiero Spinellego?
„Pierwszym zadaniem, bez rozwiązania którego wszelki postęp będzie tylko złudzeniem, jest ostateczne zlikwidowanie granic dzielących Europę na suwerenne państwa” – pisał Spinelli. Już tylko to zdanie powinno wywołać sprzeciw wszystkich obywateli państw Unii. Likwidacja granic to nic innego, jak likwidacja niezależności poszczególnych państw i stworzenie jednej ponadnarodowej organizacji. Spinelli nawoływał ponadto do przeprowadzenia europejskiej rewolucji socjalistycznej, która miała „sprostać potrzebom” komunistycznych, nowych elit. Był on też zwolennikiem gospodarki planowej i wrogiem wolnego rynku, który, według niego sprawia, że „szerokie masy” zachłystują się poczuciem wolności, którą daje własność prywatna. Ona sama zresztą powinna zostać zniesiona lub drastycznie ograniczona, w zależności od aktualnych „potrzeb”. Spinelli wprost mówi też o tym, że starych tradycjonalistów, „skażonych” dawną moralnością, należy wyeliminować, a w ich miejsce wprowadzić nowo ukształtowane, komunistyczne elity.
Jednym z najciekawszych fragmentów Manifestu są słowa, w których Spinelli jasno wskazuje, że jego komunistyczny raj to nie wyraz potrzeb (nieoświeconej zresztą) ludzkości, lecz sprawa, którą rozumie wyłącznie elita wiedząca lepiej, co dla szerokich mas będzie jedynie słuszne („Nasz ruch czerpie pewność co do celów i kierunków działania nie z rozpoznania jakiejś nie istniejącej jeszcze woli ludu, ale ze świadomości reprezentowania najgłębszych potrzeb nowoczesnego społeczeństwa. Dzięki niej nasz ruch wyznacza linie kierunkowe nowego porządku, narzucając jeszcze nieuformowanym masom pierwszą społeczną dyscyplinę. Nowe państwo powstanie dzięki dyktaturze rewolucyjnej partii i dla nowej, prawdziwej demokracji”.
*
Jak zatem potoczą się losy Unii Europejskiej? Czy do takiej wspólnoty, dla której celem ma być komunistyczna rewolucja (w tym seksualna) oraz likwidacja suwerenności, Polska przystępowała w roku 2004? Czy Unia zamieni się w europejskie superpaństwo? Droga do zmiany traktatów nie jest taka prosta, lecz „podróż” już się zaczęła.
„Sprawozdanie pięciorga deputowanych [przedstawiony dziś w UE] stanowi jedynie preludium wieloetapowej procedury zmiany traktatów. Jeśli Komitet AFCO przyjmie (…) sprawozdanie, to wówczas propozycjami poprawek będzie musiał się zająć Parlament Europejski na sesji plenarnej. Choć autorzy sprawozdania reprezentują frakcje mające wyraźną większość, przyjęcie proponowanych poprawek nie jest jeszcze pewne, z uwagi na konflikty interesów politycznych wewnątrz frakcji, które składają się z eurodeputowanych reprezentujących różne państwa członkowskie.
Dopiero decyzja Parlamentu Europejskiego formalnie zainicjuje procedurę zmiany traktatów przewidzianą w art. 48 Traktatu o UE. W uproszczeniu można powiedzieć, że każda zmiana traktatu wymaga zgody wszystkich państw członkowskich – ratyfikacji za zgodą parlamentów narodowych (w przypadku procedury zwykłej) lub jednomyślnej decyzji Rady Europejskiej (w przypadku tzw. procedury kładki).
Jeśli Parlament Europejski zaakceptuje propozycje przedstawione w sprawozdaniu Komisji AFCO, trafią one do Rady Unii, a następnie do Rady Europejskiej, która będzie mogła zdecydować o zwołaniu w tej sprawie konwentu z udziałem przedstawicieli parlamentów narodowych, głów państw, szefów rządów, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej”. (cyt. za: Ordo Iuris)
Czytaj też:
Zmiana ustroju Unii Europejskiej. "Brzmi jak fabuła książki Orwella"Czytaj też:
Herbert Marcuse. Lewicowa tolerancja, czyli precz z prawicąCzytaj też:
Szkoła frankfurcka, czyli korzenie neomarksizmu
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.