• Anna SzczepańskaAutor:Anna Szczepańska

Castro gra ostro

Dodano: 
Sowiecki sprzęt wojskowy z czasów wojny domowej w Angoli
Sowiecki sprzęt wojskowy z czasów wojny domowej w Angoli Źródło:Wikimedia Commons / Ernmuhl at lb.wikipedia, CC BY-SA 3.0
Kiedy Castro powiedział, że wyśle na pomoc „wszystko, co ma”, nie kłamał. Pod koniec lat 80., wspierając Angolę i Namibię walczące z RPA, komunistyczny dyktator ogołocił Kubę nie tylko z wojska i ze sprzętu, lecz także z paliwa, jedzenia, lekarzy, nauczycieli, a nawet z krawców.

Gdy w 2016 r. Fidel Castro zmarł, kilka państw na kontynencie afrykańskim ogłosiło żałobę narodową. Dla Afrykanów El Comandante nie jest tyranem, lecz symbolem walki z kolonializmem i apartheidem. Stara prawda mówiąca, że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, sprawdza się tu doskonale.

Zachód, czyli to, co za żelazną kurtyną utożsamialiśmy z szansą na wyzwolenie spod komunistycznego buta, w Afryce kojarzony był z kolonializmem i niewolą. Nie może zatem dziwić, że miliony Afrykanów w okresie zimnej wojny pokładały nadzieje w Związku Sowieckim, który w Afryce nigdy kolonii nie miał. Dla nich to Moskwa była szansą na niepodległość.

W 1959 r. na arenie dziejów pojawił się Fidel Castro, który razem ze swoimi czerwonymi towarzyszami usunął z Kuby proamerykańskie władze. Nie dość, że przeprowadził udaną rewolucję, to od razu zaczął rozszerzać swe „dzieło” na cały świat. Castro czy Ernesto Che Guevara szczerze wierzyli w swoją misję. „Niektórzy imperialiści zadają sobie pytanie, dlaczego pomagamy Angoli, jakie mamy tam interesy. Są przyzwyczajeni, że kiedy jakiś kraj coś robi, to dlatego, że szuka ropy, miedzi, diamentów. Nie! Nie szukamy żadnego interesu materialnego, a imperialiści tego nie rozumieją, ponieważ kierują się wyłącznie szowinistycznymi, nacjonalistycznymi, egoistycznymi kryteriami” – powiedział Castro w 1975 r., podczas zjazdu Komunistycznej Partii Kuby. „Romantycy” z karabinami – to właśnie oni są najbardziej niebezpieczni.

Niepokorny sojusznik

Kuba kokietowała Związek Sowiecki od 1959 r. Apogeum dobrych relacji między Hawaną a Moskwą przypadło na okres przed tzw. kryzysem kubańskim. Później, w wyniku ustaleń prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego i przywódcy ZSRS Nikity Chruszczowa, oba zimnowojenne bloki zdecydowały się na „pokojowe współistnienie”, co oznaczało m.in., że Moskwa miała nie wspierać komunistycznych przewrotów w państwach Ameryki Łacińskiej. Fidel Castro, który już w 1959 r. działał na rzecz marksistowskich zamachów w regionie, musiał, przynajmniej oficjalnie, ograniczyć tego typu działania, lecz nie porzucił „kubańskiego internacjonalizmu wojskowego”.

Kubańczycy przez kolejne 30 lat wielu państwom Trzeciego Świata udzielali pomocy wojskowej, finansowej, logistycznej, podżegali do zamachów stanu i formowali ideologicznie miejscowe kadry. Bywało, że działali tam, gdzie Moskwa otwarcie nie mogła się pokazać. Czasem jednak „kubański imperializm” nie był na rękę ZSRS, który próbował ograniczać zapędy Castro. Fidel był dla Moskwy trudnym i nieprzewidywalnym sojusznikiem.

Artykuł został opublikowany w 12/2023 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.