Kaczyński w Tbilisi. Polska pokazała, że nie zgadza się na siłową zmianę granic

Kaczyński w Tbilisi. Polska pokazała, że nie zgadza się na siłową zmianę granic

Dodano: 
Lech Kaczyński z prezydentami państw bałtyckich i Ukrainy w Tbilisi
Lech Kaczyński z prezydentami państw bałtyckich i Ukrainy w Tbilisi Źródło: TVP
12 sierpnia 2008 roku Lech Kaczyński wygłosił w stolicy Gruzji przemówienie, które można uznać za jedno z najważniejszych w najnowszej historii Polski.

12 sierpnia 2008 roku z inicjatywy prezydenta Polski, Lecha Kaczyńskiego, do pogrążonej w wojnie z Rosją Gruzji wyruszyli przedstawiciele kilku państw: Polski, Litwy, Estonii, Ukrainy i Łotwy. Na rynku w Tbilisi, obok prezydenta Saakaszwiego pojawili się Lech Kaczyński i prezydenci Valdas Adamkus, Toomas Hendrik Ilves, Wiktor Juszczenko oraz premier Łotwy, Ivars Godmanis. Lech Kaczyński powiedział wówczas, że społeczność międzynarodowa ma obowiązek przeciwstawić się imperialnej polityce Rosji.

Przemówienie Lecha Kaczyńskiego

Prezydent Lech Kaczyński podczas wizyty w Gruzji w 2018 r.

Szanowni państwo! Jesteśmy tutaj, żeby wyrazić całkowitą solidarność. Jesteśmy prezydentami pięciu państw: Polski, Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy. Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także z północy, ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać.

My mówimy nie! Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego, niecałe 20 lat temu, imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na 20, 30 czy 50 lat! Wszyscy w tym samym okresie lub w okresach nieco innych poznaliśmy tę dominację. To nieszczęście dla całej Europy. To łamanie ludzkich charakterów, to narzucanie obcego ustroju, to narzucanie obcego języka.

Ale czym się różni sytuacja dzisiaj od tej sprzed wielu lat? Dziś jesteśmy tu razem. Dziś świat musiał zareagować, nawet jeżeli był tej reakcji niechętny. I my jesteśmy tutaj po to, żeby ten świat reagował jeszcze mocniej. W szczególności Unia Europejska i NATO.

Gdy zainicjowałem ten przyjazd, niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem. I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!

Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd. Ale potrafimy się temu przeciwstawić, jeżeli te wartości, na których miałaby się Europa opierać, mają jakiekolwiek znacznie w praktyce. Jeżeli mają mieć znaczenie, to my musimy być tu, cała Europa powinna być tutaj. Tu są cztery państwa należące do NATO. Jest Ukraina, wielkie państwo. Jest pan prezydent Sarkozy, w tej chwili przewodniczący Rady Europejskiej, ale powinno tu być ich 27.

Wierzymy, że Europa zrozumie i będzie, że zrozumie wasze prawo do wolności i zrozumie też swoje interesy. Zrozumie, że bez Gruzji Rosja przywróci swoje imperium, a to nie jest w niczyim interesie. Dlatego jesteśmy tutaj.

Już kolejnego dnia Rosja zgodziła się na podpisanie zawieszenia broni z Gruzją. Jak podkreśla wiele osób, wpływ miał na to nieoczekiwany przyjazd kilku państwowych przywódców do Tbilisi. Okazali oni solidarność Gruzinom i zademonstrowali, że kraj ten może liczyć na międzynarodowe poparcie, a także, że nie ma powszechnej zgody na dokonywanie przez Rosję siłowych zmian granic.

Wojna w Osetii Południowej. Zagrożona Gruzja

Kaukaz - mapa

W 1989 roku sympatyzująca z Rosją Rada Obwodu Osetii ogłosiła się republiką autonomiczną. Dla władz w Tbilisi było to bardzo groźne posunięcie – granice Osetii biegną zaledwie zaledwie 35 kilometrów od granic gruzińskiej stolicy. Do pierwszych walk między Gruzją a Osetią (Rosją) doszło w styczniu 1991 roku. Zakończyły się one porozumieniem podpisanym rok później w czerwcu przez prezydenta Rosji, Borysa Jelcyna i Przewodniczącego Rady Państwa Gruzji, Eduarda Szewardnadze.

Niedługo później Osetia Południowa ogłosiła niepodległość organizując referendum niepodległościowe. Gruzja zaproponowała jej utworzenie Autonomicznej Republiki Osetii Południowej, która wchodziłaby w skład Gruzji. Osetia propozycję odrzuciła, ale jednocześnie jej jednostronna deklaracja niepodległości nie została uznana przez inne państwa świata. Gruzja zainstalowała własne osetyńskie władze w mieście Kurta, lecz główny ośrodek władzy znajdował się wciąż w nieformalnej stolicy, Cchinwali. Progruziński rząd został usunięty z terenu Osetii w roku 2008, wraz z intensyfikacją walk w regionie.

W roku 2008 prezydent USA, George W. Bush ogłosił swoje poparcie dla członkostwa Gruzji i Ukrainy w Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO), co Rosja potraktowała jako groźbę postawienia amerykańskich wojsk u swoich granic. Stosunki między Rosją a Gruzją były od dawna napięte. Gruziński prezydent, Micheil Saakaszwili zadeklarował wówczas zamiar przywrócenia Abchazji i Osetii Południowej z powrotem pod kontrolę Gruzji. Rządzący Rosją Władimir Putin nie zamierzał na to pozwolić.

1 sierpnia 2008 roku doszło do wzajemnego ostrzału pomiędzy Osetią a Gruzją. Nastąpiły walki na granicy, które trwały do 7 sierpnia. Saakaszwili zaproponował wówczas zawieszenie broni, lecz nie przyjęto tej propozycji, a strona osetyńska nie zaprzestała ostrzału. Wojska gruzińskie weszły więc do Osetii 8 sierpnia i zajęły Cchinwali.

Z drugiej strony wojska rosyjskie również wkroczyły do Osetii Południowej i zaatakowały siły gruzińskie. Walki przeniosły się także na Abchazję. Rosja szybko wypierała wojska przeciwnika kierując się jednoznacznie w stronę gruzińskiej granicy.

W wyniku kilkudniowego konfliktu zginęło ponad 180 osób, a 150 tysięcy zostało przesiedlonych.

Czytaj też:
Ostatnia rozmowa braci Kaczyńskich? Sensacyjna relacja Wassermann
Czytaj też:
Jan Olszewski. Zawsze oddany Polsce
Czytaj też:
Nie o taką wolność? 4 czerwca 1989 - wybory kontraktowe. "Ustawione" głosowanie

Źródło: DoRzeczy.pl / Kancelaria Prezydenta RP