Najstraszniejszy przeciwnik Żołnierzy Wyklętych

Najstraszniejszy przeciwnik Żołnierzy Wyklętych

Dodano: 
Żołnierze 5. Wileńskiej Brygady AK. Od lewej: ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”, por. Marian Pluciński „Mścisław”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, Jerzy Lejkowski, „Szpagat”, por. Zdzisław Badocha „Żelazny”
Żołnierze 5. Wileńskiej Brygady AK. Od lewej: ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”, por. Marian Pluciński „Mścisław”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, Jerzy Lejkowski, „Szpagat”, por. Zdzisław Badocha „Żelazny” Źródło: Instytut Pamięci Narodowej
„Sam Stalin mówił w tamtym czasie w rozmowach z Bolesławem Bierutem, że gdyby nie wojska sowieckie, polscy komuniści zostaliby wystrzelani jak „kuropatwy” - mówi prof. Grzegorz Motyka.

PIOTR WŁOCZYK: Do czego Moskwie potrzebna była 64 Zbiorcza Dywizja Wojsk Wewnętrznych NKWD?

GRZEGORZ MOTYKA: Była to jednostka stworzona w październiku 1944 r. specjalnie do walki z polskim podziemiem. Dywizja ta była jednym z filarów sowieckiego systemu represji w Polsce. Powstała z oddziałów „wyjętych” z wojsk ochrony tyłów 1. Frontu Białoruskiego i 1. Frontu Ukraińskiego, które przetaczały się wówczas przez Polskę. Co ciekawe, gdy w styczniu 1945 r. ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej, 64. Dywizja doszła tylko do Odry. Dalej ochronę tyłów 1. Frontu przejęły inne oddziały NKWD, a 64. Dywizja kontynuowała zadanie niszczenia przeciwników „władzy ludowej” w Polsce.

Polscy komuniści poradziliby sobie bez wojsk NKWD?

Rola tych wojsk była absolutnie kluczowa. Bez nich Armia Krajowa z pewnością uniemożliwiłaby polskim komunistom zainstalowanie w Polsce nowego systemu. Dlatego ten okres – do powstania w czerwcu 1945 r. rządu ze Stanisławem Mikołajczykiem, który wrócił z emigracji – to bezpośrednia walka Polaków z okupantem. Trudno tu mówić o wojnie domowej…

Zresztą sam Stalin mówił w tamtym czasie w rozmowach z Bolesławem Bierutem, że gdyby nie wojska sowieckie, polscy komuniści zostaliby wystrzelani jak „kuropatwy”, a z ich pomocą polskie społeczeństwo da się „przekonać”, że „2 razy 2 równa się 16”.

Jak dużo czasu potrzebował KBW na zastąpienie wojsk NKWD?

W latach 1944 i 1945 właściwie wszystkie większe starcia z polską partyzantką niepodległościową zakończone zwycięstwem strony komunistycznej prowadzone były przez NKWD. Nawet jeżeli pomagały w tym siły UB, to Sowieci grali pierwsze skrzypce. Polscy komuniści w maju/czerwcu 1945 r. skierowali do obław przeciw podziemiu kilka dywizji LWP, ale akcje te zakończyły się w znacznej mierze niepowodzeniem. Żołnierze dezerterowali i obawiano się, że komunistyczne wojsko polskie najzwyczajniej się rozsypie. Obecność wojsk NKWD pomagała w tym trudnym okresie utrzymać jaką taką dyscyplinę, dając równocześnie miejscowym komunistom poczucie stabilności.

Warto podkreślić, że zadaniem wojsk NKWD nie było całkowite zniszczenie polskiego podziemia. Sowieci rozbijali najważniejsze oddziały przeciwników systemu, które potem wyniszczane były do końca już przez polskich komunistów. Dopiero od 1946 r. większość takich zadań przejęło KBW, czyli polski odpowiednik wojsk wewnętrznych NKWD.

64. Dywizja powstawała w niemałym pośpiechu. Z czego to wynikało?

Jednym z głównych powodów powołania tej dywizji była spektakularna dezercja 31. Pułku Piechoty Ludowego Wojska Polskiego. Do zdarzenia tego doszło w nocy z 12 na 13 października 1944 r. w obozie wojskowym w Białce koło Krasnegostawu. Z pułku uciekło wówczas 636 żołnierzy. Wydarzenie to uświadomiło Sowietom, jak niepewne jest komunistyczne wojsko polskie. Jeżeli bowiem zdezerterował pułk, to dlaczego cała dywizja nie miałaby się zwrócić przeciw władzy sowieckiej?

Moskwa obawiała się ponadto, że AK wywoła kolejne powstanie – tym razem antysowieckie – za linią frontu. Po kapitulacji powstania warszawskiego jasne stało się dla Stalina, że AK nie będzie już dla niego żadnym partnerem i należy wzmóc represje wobec polskiego podziemia. Głównym narzędziem terroru miała być właśnie 64. Dywizja.

Bolesław Bierut

Nie była to oczywiście jedyna jednostka NKWD walcząca z polskim podziemiem.

W 1945 r. działało w Polsce pięć dywizji NKWD: 57., 58., 59., 63., 64. (a później też 62., ściągnięta latem z Mołdawii do Białegostoku). Wszystkie miały obowiązek zwalczania polskiego podziemia, ale większość podlegała dowódcom frontowym. Tylko 64. Dywizja została podporządkowana instruktorowi NKWD przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, kierowanym przez Stanisława Radkiewicza. Funkcję inspektora przy MBP najpierw pełnił Iwan Sierow, potem Nikołaj Seliwanowski. Do ważniejszych akcji przeciwko podziemiu kierowali oni często żołnierzy wyspecjalizowanej 64. Dywizji.

W przypadku Sierowa można chyba wręcz mówić o specjalizacji w niszczeniu polskiego podziemia?

Owszem, Sierow najpierw zajmował się tym na terenach zachodniej Ukrainy (w latach 1939–1941), następnie od 1944 r. kierowany był na „odcinki specjalne”: najpierw do zniszczenia polskiego oporu na Wileńszczyźnie, a następnie na kierunek „warszawski”, gdzie jego zadaniem było m.in. pojmanie 16 przywódców polskiego podziemia. Sierow był jednym z zastępców Berii i z pewnością zaufanym człowiekiem Stalina. Jego następca – Seliwanowski – jest co prawda mniej znany, ale też nie był postacią anonimową. Pełnił przecież funkcję zastępcy Wiktora Abakumowa, szefa Smierszu. To chyba dużo mówi o tym, jak poważnie Sowieci traktowali swojego przeciwnika – Polaków.

Co dla sposobu działania wojsk NKWD oznaczało przekroczenie przez Sowietów przedwojennej granicy Polski?

Żołnierze tych jednostek zostali uczuleni, że od teraz będą walczyli z przeszkolonymi „bandami”. Do tej pory zajmowali się bowiem głównie walką z małymi grupkami partyzanckimi oraz deportowaniem m.in. Czeczenów i Tatarów. Wojska NKWD były więc na ogół przyzwyczajone do „łatwych” akcji represyjnych.

Tymczasem na Wołyniu operowały z jednej strony 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK, a z drugiej strony UPA, prowadząca zdecydowaną walkę z komunistami. W jednej z zasadzek UPA śmiertelnie ranny został gen. Nikołaj Watutin, dowódca 1. Frontu Ukraińskiego. Po tym zuchwałym ataku na tyłach frontu Sowieci zdali sobie sprawę, że dalej może być tylko gorzej.

Jak dobry był ten przeciwnik żołnierzy wyklętych?

Wojska NKWD miały nad partyzantami dużą przewagę w uzbrojeniu. NKWD-ziści mieli sporo broni maszynowej, lekką broń pancerną, mogli też liczyć na wsparcie lotnicze. Byli świetnie wyćwiczeni. Prezentowali również wyższy stopień dyscypliny oraz zideologizowania niż przeciętni żołnierze Armii Czerwonej. Moskwa stworzyła cały system zachęt dla wojsk NKWD – za skuteczną walkę z „bandami” premiowano nagrodami pieniężnymi, zegarkami, odznaczeniami....

Czym było stosowane przez wojska NKWD „blokowanie”?

Wbrew stereotypowi niechlujstwa Sowieci bardzo szczegółowo opracowywali operacje przeciw polskiemu podziemiu. Blokowanie polegało na dzieleniu terenu obławy na sektory i przeszukiwaniu go wielokrotnie. Ta metoda sprawdzona została na zachodniej Ukrainie. Okazała się bardzo skuteczna i postanowiono w ten sam sposób zwalczać również m.in. polskie podziemie.

Nie ma chyba żadnych wątpliwości, że obława augustowska była największym ciosem, jaki wojska NKWD zadały polskiemu podziemiu?

Faktycznie, w wielu źródłach pojawia się informacja, że w obławie augustowskiej brały udział wojska NKWD. Sam zresztą podałem taką informację w swojej książce „Na białych Polaków obława”, wydanej w 2014 r. Ostatnie ustalenia każą jednak zweryfikować ten pogląd – obławę augustowską przeprowadziła jedynie Armia Czerwona, konkretnie 50. Armia gen. Fiodora Ozierewa.

Artykuł został opublikowany w 3/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.