Zauroczeni Sienkiewiczowskim „Potopem”, niezwykłym obrazem walki ze szwedzkim najazdem, obroną Jasnej Góry, nie pamiętamy zwykle, że w tamtym czasie Rzeczpospolita prowadziła też walkę na śmierć i życie nie tylko ze Szwedami, lecz także z Rosjanami i ze sprzymierzonymi z nimi Kozakami Chmielnickiego. Był to dla Rzeczypospolitej straszny czas. Historyk, prof. Edward Opaliński, stwierdzał, że od lipca do grudnia 1655 r. nastąpiło załamanie się państwa, a większość jego terytorium znalazła się pod okupacją. Rok później nasi sąsiedzi porozumieli się w Radnot w sprawie rozbioru Rzeczypospolitej pomiędzy Szwecję, Brandenburgię, Siedmiogród, Bogusława Radziwiłła, a i Chmielnicki miał dostać swoją część. Szczęśliwie Rzeczpospolita przezwyciężyła dramatyczny kryzys i przetrwała, choć została potężnie osłabiona.
Zanim Szwedzi runęli na Rzeczpospolitą, w jej granice wtargnęli w 1654 r. Rosjanie. Wojna, którą rozpoczęli, nie byłaby możliwa bez porozumienia cara z Bohdanem Chmielnickim, przywódcą trwającego od 1648 r. powstania, i ugody perejasławskiej zawartej w styczniu 1654 r., oddającej ukraińskie ziemie Rzeczypospolitej pod protekcję moskiewskiego samodzierżawcy. Rozmowy Kozaków z Moskwą trwały już co najmniej od 1652 r. Chmielnicki obawiał się – jak stwierdzał Janusz Kaczmarczyk, autor jego biografii – że Rzeczpospolita nie puści mu płazem Batohu. Nie chodziło jednak tylko o klęskę na polu bitwy w 1652 r., lecz także wymordowanie kilku tysięcy polskich jeńców.
W 1653 r. przed carem stawili się posłowie kozaccy. „Burłaj i Mużyłowski oświadczyli, że Kozacy nie zamierzają pogodzić się z królem i dlatego proszą cara o pomoc w walce ze wspólnym wrogiem, za którego uznali Rzeczpospolitą” – pisał Janusz Kaczmarczyk.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.