O kończących się w mijającym roku obchodach 100-lecia odzyskania niepodległości przypomniało w końcu października Towarzystwo Pamięci Historycznej „Memoria Restituta”, organizując w archikatedrze warszawskiej pw. Jana Chrzciciela uroczystość z okazji 105. rocznicy intronizacji Rady Regencyjnej jako władzy prawodawczej i wykonawczej Królestwa Polskiego (patent obydwu niemieckojęzycznych cesarzy, zachowujących uprawnienia kontrolne, zyskała 12 września 1917 r.). Miejsce wybrano nieprzypadkowo.
Właśnie w tej świątyni 27 października 1917 r., po podniosłej mszy św., trzej regenci Królestwa Polskiego – arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski, prezydent Warszawy książę Zdzisław Lubomirski oraz ziemianin i przywódca konserwatywnego Stronnictwa Polityki Realnej Józef Ostrowski – złożyli królewską przysięgę na Boga i ojczyznę „sprawować rządy dla dobra powszechnego, ugruntowania potęgi, niepodległości, sławy, wolności i szczęścia ojczyzny polskiej, dla zachowania spokoju i zgody między obywatelami kraju”. Ceremonia w katedrze miała charakter urzędowy. Po zaprzysiężeniu ruszono z udziałem polskiego wojska na Zamek Królewski, gdzie odbyła się druga, obywatelska część uroczystości.
Wróćmy do tamtego czasu, kiedy kwestia polska wracała na arenę międzynarodową. Na marginesie przypomnijmy kilka kwestii pozornie mało ważnych i luźno wiążących się z tematem, które jednak mogą nie tylko zaciekawić same przez się, lecz także może pozwolą wejrzeć bliżej na kwestię orientacji politycznej Polaków podczas pierwszej wojny światowej.
Olśnienie Ludendorffa
Wiadomość o wybuchu pierwszej wojny światowej, w której nareszcie wszyscy trzej grabarze Polski wzięli się za łby, nasi rodacy przyjęli z nadzieją na odbudowę własnego państwa. W aspekcie terytorialnym bardziej obiecujące wydawało się popieranie Rosji walczącej po stronie francusko-brytyjskiej ententy, której zwycięstwo sprzyjałoby połączeniu trzech zaborów choćby w ramach autonomicznego Królestwa Polskiego pod berłem cara. Taka była, ogólnie biorąc, koncepcja prawicowego ruchu narodowego Romana Dmowskiego. Natomiast niepodległościowy program byłego rewolucjonisty Józefa Piłsudskiego, który zakładał odrodzenie Polski z udziałem w zbrojnej walce sojuszu państw centralnych u boku Austrii (wraz Niemcami), był z natury rzeczy bardziej ograniczony. Niemcy nawet słyszeć by nie chcieli o oddaniu Wielkopolski, Pomorza i Śląska.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.