Szpieg sobowtór. Jerzy Kaczmarek i złodzieje życiorysów

Szpieg sobowtór. Jerzy Kaczmarek i złodzieje życiorysów

Dodano: 
Brama Brandenburska, widok od strony wschodniej.
Brama Brandenburska, widok od strony wschodniej. Źródło: Wikimedia Commons
To była jedna z najbardziej skomplikowanych operacji wywiadu PRL. Komunistyczny szpieg ukradł cudzą tożsamość i wyjechał do RFN. Uruchomiło to łańcuch tragicznych wydarzeń.

Patryk Pleskot

„Wtórnik” – oto najwyższy stopień szpiegowskiego wtajemniczenia. Zwykły „nielegał” jedynie ukrywał swoją przynależność do wywiadu (używając lub nie fałszywych dokumentów). „Wtórnik” szedł o krok dalej: dosłownie wcielał się w kogoś innego; czasem od dawna zmarłego.

Fabrykowanie „wtórników” było jednym z priorytetów Wydziału II Departamentu I MSW (wywiadu „cywilnego”). Dramatyczne wydarzenia końcowego okresu drugiej wojny światowej i masowe przemieszczenia ludności, do których doszło w następstwie zmagań zbrojnych, stanowiły naturalny rezerwuar „życiorysów do wzięcia”. Tragedia ludności niemieckiej i autochtonicznej z okresu 1944–1945, spowodowana brutalnością żołnierzy Armii Czerwonej, stwarzała dla komunistycznego wywiadu bardzo duże możliwości – jakkolwiek cynicznie by to zabrzmiało.

Tysiące gwałtów dokonanych przez żołnierzy sowieckich na Niemkach i niepewny los tysięcy dzieci, urodzonych w wyniku tej przemocy albo po prostu porzuconych bądź zaginionych, tworzyły właściwą przestrzeń do tzw. kombinacji wtórnikowych.

Oficerowie wywiadu – niczym zawodowi historycy – całymi dniami wertowali katalogi bibliotek i inwentarze archiwalne różnych lokalnych instytucji naukowych, wyszukując różne przypadki ludzi ze sporej listy osób pochodzenia niemieckiego urodzonych w latach 1937–1948, a zamieszkałych w Polsce. Szczególnie interesujące z punktu widzenia potrzeb wywiadu „nielegalnego” były niemieckie dzieci adoptowane w Polsce po wojnie, które nie znały swego pochodzenia, a ich dane osobiste zostały zmienione.

„Dawca sytuacji”

Jerzy Kaczmarek – dość wysoki blondyn, urodzony w Poznaniu w listopadzie 1951 r. – nie bardzo wiedział, co chce robić w życiu po obronie magisterki. Był co prawda wyróżniającym się studentem germanistyki na UAM, a w latach 1970–1974 regularnie wyjeżdżał na stypendia do NRD, dokształcając się na uniwersytecie w Lipsku. Co jednak robić dalej? Coraz poważniej myślał o pracy w PRL-owskich służbach specjalnych, a z dokumentów wynika, że i wywiad od pewnego czasu interesował się zdolnym chłopakiem, doskonale władającym językiem niemieckim. Zadziałało prawo podaży i popytu. Dlaczego jednak Kaczmarek zdecydował się ostatecznie odegrać trudną rolę nielegała, a w konsekwencji – wtórnika?

(...)

Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika! Już w kioskach!

Cały artykuł dostępny jest w 3/2020 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.