"Cud" na działce. Kazimierz Domański i "objawienia" w Oławie

"Cud" na działce. Kazimierz Domański i "objawienia" w Oławie

Dodano: 
"Objawienia" w Oławie. Wierni w miejscu, gdzie miała ukazać się Maryja
"Objawienia" w Oławie. Wierni w miejscu, gdzie miała ukazać się Maryja Źródło:Andrzej Mastalerz, CC BY-SA 2.0 / fotopolska.eu
Gabriela Nastałek-Żygadło || W latach 80. i 90. Kazimierz Domański, działkowiec z Oławy, miał doznać serii objawień. Ukazała mu się podobno Matka Boża, a później także Chrystus. Kościół nie uznał tych widzeń za prawdziwe, niemniej Domański został jednym z najsłynniejszych polskich wizjonerów, a Oława stała się popularna w całym kraju. Na działkę Domańskiego ciągnęły tłumy.

Jasna Góra, Licheń, Gietrzwałd – to tylko niektóre z polskich maryjnych sanktuariów. W latach 80. i 90. na pielgrzymkowej mapie Polski znienacka pojawiło się nowe miejsce – Oława na Dolnym Śląsku. To tam renciście Kazimierzowi Domańskiemu, na jego własnym ogródku działkowym, miała ukazywać się Matka Boża. I choć oławskie objawienia nigdy nie zostały uznane przez Kościół, w szczytowym momencie do miasta przyjeżdżało po kilkanaście tysięcy pielgrzymów dziennie.

Cud na działce

Historia oławskich „objawień” rozpoczęła się na ogródkach działkowych, które rozciągają się w Oławie za przejazdem kolejowym w kierunku Strzelina. Jeden z nich użytkował rencista, były pracownik Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, Kazimierz Domański. Miał 51 lat, pracował jako malarz konstrukcji metalowych. Mimo młodego wieku pobierał już rentę chorobową, gdyż cierpiał na padaczkę pourazową i uszkodzenie centralnego układu nerwowego. Wykryto u niego także krwiaka mózgu, ale choroba w niewytłumaczalny sposób w 1982 r. się cofnęła się. Można to uznać za preludium do późniejszych wydarzeń.

8 czerwca 1983 r. Domański udał się na działkę, aby podwiązać pomidory. Pracę rozpoczął, ale nie dokończył jej, ponieważ gdy wszedł do altanki po kolejną partię tasiemek, zobaczył stojącą w środku Matkę Bożą. Jak sam potem opisywał to zdarzenie:

„Stanąwszy w drzwiach altanki, zobaczyłem, że na ławeczce stoi Matka Boska. Padłem na kolana i zacząłem się modlić słowami »Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...«. W połowie tej modlitwy Matka Boska przerwała mi, mówiąc: »Ja uzdrowiłam ciebie, ty masz uzdrawiać chorych«. Powiedziawszy to, zniknęła”.

Domański w miejscu cudownego objawienia postawił niewielki ołtarzyk i udał się, aby o niezwykłym widzeniu powiadomić miejscowego proboszcza. W ciągu kilku następnych tygodni wieść o przedziwnych odwiedzinach rozeszła się pocztą pantoflową. Na działkę Domańskiego zaczęli przybywać pierwsi pielgrzymi.

Wieść o objawieniach poszła dalej w świat za sprawą lokalnych mediów. Domański ustawił w altance figurę Niepokalanego Serca Maryi, do której pielgrzymowały coraz większe tłumy wiernych. Wizjoner przekazywał im treść przesłania, a także „uzdrawiał” i „błogosławił” pielgrzymów. Wkrótce pojawiły się kolejne "objawienia". 3 października 1984 roku Domański przekazał kolejne „przesłanie”: „Niech zostanie tutaj wybudowana kaplica i niechaj pielgrzymi z całego świata przybywają modlić się o pokój w świecie. Jeśli to życzenie zostanie spełnione, spłyną wielkie łaski, w przeciwnym razie nastąpi kara”.

Domański niedługo później miał widywać również Pana Jezusa oraz świętych. Na przestrzeni kilkunastu lat Domański miał mieć łącznie ponoć 300 „objawień”. Ich treść jest dłuższa niż całe Pismo Święte.

„Objawienia zawsze mam o trzeciej w nocy. Matka Boża pojawia się na chmurce, Chrystus ma kasztanowe włosy i brodę. Po ekstazie wszystko przychodzi mi do głowy, siadam i piszę. Najpierw na brudno, potem przepisuję na maszynie. I potem odczytuję w kościele” – pisał.

Cała sytuacja była wyjątkowo nie na rękę lokalnym władzom komunistycznym. W 1984 r. sprawę objawień i zrodzonego z nich oddolnego ruchu pielgrzymkowego na forum KC PZPR komentował w ostrych słowach Wojciech Jaruzelski. „Wiele jest jeszcze ciemnoty i zacofania, co najlepiej widać właśnie w Oławie” - powiedział wtedy generał odpowiedzialny za wprowadzenie stanu wojennego.

Słowa Jaruzelskiego kolportowane przez prasę ogólnopolską okazały się jednak świetną reklamą – do Oławy zaczęły przyjeżdżać tłumy z całego kraju doprowadzając miasto do paraliżu. Nie brakowało też tragedii: dwie osoby zginęły na torach kolejowych znajdujących się na drodze do ogródków działkowych, które pokonywano próbujących dostać się do działki Domańskiego. Wiadomo także o śmierci dwóch mężczyzn, którzy zmarli w kolejce do altanki.

Odpowiedź Kościoła i kolejne „cuda”

W 1986 r. wobec oławskich wydarzeń oficjalne stanowisko zajął Episkopat Polski, stwierdzając, że oławskie objawienia i inne cuda, o których donoszą pielgrzymujący na działkę Domańskiego wierni, nie są w oczach Kościoła prawdziwe.

Oficjalny komunikat został wystosowany 17 czerwca. Konferencja Episkopatu Polski przestrzegła w nim wiernych, aby nie gromadzili się w Oławie, gdyż tamtejsze zjawiska nie mają nic wspólnego z nadprzyrodzonością. Według oceny Kościoła są one fałszywe, wprowadzają w błąd, godzą w zasady wiary i są wykorzystywane przeciwko Kościołowi katolickiemu. Pielgrzymkowy strumień na chwilę osłabł. Nie na długo jednak, gdyż wkrótce pojawił się nowy „cud”.

Samozwańczy "wizjoner" Kazimierz Domański

W dniu 6 października 1986 r. o godzinie 7:00, stojąca w altanie figura Niepokalanego Serca Maryi zaczęła płakać krwawymi łzami. To przyciągnęło do Oławy kolejne rzesze pielgrzymów i ciekawskich. Domański zaczął gromadzić zaś pieniądze na budowę „Sanktuarium Matki Bożej”. Co istotne, z materiałów drukowanych przez jego zwolenników wynikało, jakby Kościół budowę aprobował. Sam Domański zaczął ponadto jeździć po Polsce zbierając fundusze na budowę świątyni, przy czym miał podpierał się rzekomym kierownictwem duchowym jednego z biskupów. Wobec postawy Domańskiego Kuria Metropolitalna wydała 15 marca 1993 r. komunikat, który miał być odczytany w kościołach archidiecezji. Biskupi pisali:

„Wydrukowane przez Kazimierza Domańskiego foldery zawierają karygodne kłamstwa. Ponadto Kuria Arcybiskupia we Wrocławiu stwierdza, że ob. Kazimierz Domański me otrzymał żadnego pozwolenia ani ustnego, ani pisemnego na budowę kościoła »Matki Pokoju« w Oławie. Metodycznie rozgłaszane powyższe wiadomości są kłamliwe, dlatego zbieranie funduszy na ten cel jest bezprawne”.

Domański nie otrzymał oczywiście również zezwolenia na budowę sanktuarium od władz świeckich. Budowa jednak, mimo wszystko... posuwała się do przodu. Jak to możliwe? Na działce, którą Domański otrzymał od jednego z darczyńców, oficjalne miał stanąć budynek mieszkalny i zabudowania gospodarcze, w tym stodoła na planie krzyża – czyli późniejszy kościół.

Sanktuarium i początek końca

Ostatecznie w połowie lat 90. na hektarze pola, które Domański otrzymał od jednego z wiernych w Nowym Otoku (dziś znajduje się w granicach administracyjnych Oławy), zbudowano kaplicę Bożego Pokoju, kościół na 2000 osób, dom pielgrzyma, obiekty hotelowe, toalety, parking, a nawet drogę krzyżową. Obok sanktuarium stanął też okazały dom, w którym zamieszkał „wizjoner” z rodziną. Jednakże kontrowersje wokół Domańskiego wciąż rosły: a to wobec nagrań głosu Matki Bożej na taśmie magnetofonowej, które zaczął rozpowszechniać, a to wobec jego domniemanych następców (np. niejakiej Krystyny Żurawskiej, która także zaczęła doświadczać „wizji”, jednakże przyłapana na kupowaniu w Pewexie alkoholu i markowych ubrań szybko została przez Domańskiego „wycofana”; sam wizjoner tłumaczył, że „niebo zdecydowało żeby Krystyna straciła łaskę objawień”).

Kolejną osobą, która nie najlepiej wpisała się w historię oławskiego „cudu” był 17-letni Maciek Obodziński, syn Mariana, osoby blisko związanej z Domańskim. 8 września 1997 r. Kazimierz Domański ogłosił, że z woli Matki Bożej Maciek Obodziński będzie jego następcą. Nie udało się jednak, bo w Maćka „coś wstąpiło”.

Jak opowiadał w reportażu Grażyny Starzak „Cuda mniemane”, oławski dziennikarz Janusz Kamiński: „To coś, to była grupa satanistów, z którymi chłopak zaczął się włóczyć po okolicy, sypiając na dworcach. Te i inne wydarzenia, a także opowieści Domańskiego, jakoby w jego domu bywał Jan Paweł II, który według »wizjonera« miał mieć zdolność bilokacji, czyli jednoczesnego przebywania w dwóch miejscach, mocno zaszkodziły legendzie oławskiego »cudu«”.

Za „początek końca” oławskiego fenomenu można uznać decyzję Domańskiego o utworzeniu i zarejestrowaniu w czerwcu 1999 r. Stowarzyszenia Ducha Świętego, którego został prezesem. Tym razem wrocławska Kuria zareagowała stanowczo – członkowie Stowarzyszenia i osoby popierające Domańskiego zostali obłożeni karą interdyktu. Sam Domański miał opowiedzieć, że „woli słuchać bardziej Boga niźli ludzi”. Mimo to na część pielgrzymów widmo interdyktu podziałało jednak jak zimny prysznic.

Stowarzyszenie działało jedynie 3 lata. U Domańskiego odezwały się ponownie problemy zdrowotne – w czerwcu 2002 r. przeszedł udar mózgu. W szpitalu na łożu śmierci pojednał się z Kościołem, otrzymując rozgrzeszenie i przyjmując sakrament namaszczenia chorych z rąk szpitalnego kapelana. Po śmierci Domańskiego (21 czerwca 2002) arcybiskup metropolita wrocławski Henryk Gulbinowicz udzielił mu dyspensy i pozwolił na pogrzeb na cmentarzu w Oławie. Na uroczystościach zgromadziło się ok. 2000 osób.

Śmierć Domańskiego oznaczała, de facto, koniec działalności stowarzyszenia. Jego małżonka Bronisława rozpoczęła negocjacje z Kurią, które ostatecznie doprowadziły do zawarcia w 2005 r. porozumienia. Rozpoczął się proces przekazania majątku Stowarzyszenia Ducha Świętego Kościołowi katolickiemu. 17 listopada 2005 r. zabudowania prywatnej świątyni Matki Bożej Królowej Wszechświata Bożego Pokoju przy ul. Nowy Otok w Oławie zostały oficjalnie przekazane na cel organizowanej tam parafii rzymskokatolickiej Najświętszej Marii Panny Królowej. Kościół ten został uroczyście poświęcony przez metropolitę wrocławskiego, arcybiskupa Mariana Gołębiewskiego 22 sierpnia 2007 r.

Pamięć o wydarzeniach

Artyści i dokumentaliści rozpoznali fenomen Domańskiego najszybciej. W książce „Boża Iskra z Oławy” Jolanta Krysowata i Marcin Fabjański przybliżyli postać Domańskiego oraz całość objawień. Henryk Jurecki i Ryszard Szołtysik nakręcili o nim film dokumentalny. Postać Domańskiego i objawienia oławskie są także fabułą powieści „Kult” Łukasza Orbitowskiego. Badania historyczne w związku z działalnością „wizjonera” prowadzi ponadto Wojciech Trębacz z wrocławskiego oddziału IPN.

Oława dzisiaj niechętnie przyznaje się do swojego „proroka”. Jak pisał w artykule „Nieuznany święty” Ksawery Piśniak, oławski dziennikarz:

„Tymczasem w rodzinnym mieście pamięć o Domańskim zanika, a tych, którzy by żałowali, jakoś nie widać. Dla zwykłych mieszkańców masowe pielgrzymki po cud były po prostu uciążliwe. Ludzie obawiali się, że do Oławy przywrze łatka stolicy ciemnogrodu. Z podobnymi głosami można się spotkać i dziś. Że ośmieszał siebie i religię katolicką. Przyciągał dziwnych ludzi”.

Czytaj też:
Święta Lipka. Objawienia maryjne i powstanie bazyliki
Czytaj też:
Co Maryja powiedziała dziewczynkom w Gietrzwałdzie? 145. rocznica objawień
Czytaj też:
Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Historia niezwykłego miejsca

Źródło: DoRzeczy.pl