Jaćwingowie i sen Leszka Czarnego. Historia ukryta w obrazie
  • Leszek LubickiAutor:Leszek Lubicki

Jaćwingowie i sen Leszka Czarnego. Historia ukryta w obrazie

Dodano: 
Adrian Głębocki, "Sen Leszka Czarnego"
Adrian Głębocki, "Sen Leszka Czarnego" Źródło:Wikimedia Commons
Książęta panujący w okresie rozbicia dzielnicowego w Polsce nie zapadli zbyt głęboko w pamięć nam współczesnym. Ród Piastów w owym czasie był już okrutnie rozrośnięty. Jednak opowieść nasza będzie dotyczyła Piasta, który zasiadał na tronie krakowskim, zatem najważniejszym w kraju, przez prawie lat dziesięć. Poza tym jest wymieniany w każdym „Poczcie królów i książąt Polski”.

Leszek Czarny, bo o nim mowa, był najstarszym z synów Kazimierza kujawskiego, syna Konrada Mazowieckiego, czyli wnukiem Bolesława Krzywoustego. To także starszy (przyrodni) brat znanego nam wszystkim Władysława Łokietka. Jego matką była córka Henryka II Pobożnego, Konstancja. Przeto bohater naszej opowieści był Piastem zarówno po mieczu jak i po kądzieli. Jak celnie zauważa Marek Urbański odnosząc się do rodziców Czarnego „pokolenie prawnuków Krzywoustego zaczęło wchodzić ze sobą w związki małżeńskie, nie widząc w tym nic niestosownego i nie obawiając się naruszenia tabu kazirodztwa jest niezłym miernikiem zaniku poczucia więzi krewniaczej między rozmnożonymi licznie przedstawicielami polskiej dynastii”. Policzmy zatem: Ojciec Leszka to trzecie pokolenie po Krzywoustym, jego matka - piąte.

Leszek Czarny, rys. Jan Matejko

Samodzielne rządy Leszek Czarny sprawował na początku jako książę ziemi łęczyckiej, a później sieradzkiej. Był jednym z wielu mu podobnych książąt dzielnicowych niczym wybitnym się nie wyróżniającym. W owym czasie władzę na krakowskim tronie sprawował Bolesław Wstydliwy ożeniony z węgierską królewną Kunegundą, w Polsce znaną jako Kinga. I tenże książę najważniejszej w Polsce dzielnicy doprowadził do małżeństwa Leszka Czarnego z Gryfiną, wnuczką króla Węgier Beli IV, a co najważniejsze, jej ciotką była wspomniana księżna Kinga, żona Wstydliwego. Inaczej tak mało znaczący polski książę, władający małą prowincją, nie miałby szans na tak wysoko urodzoną żonę. Co prawda ich małżeństwo nie było zbyt udane z powodów intymnych, ale to historia na całkiem inną opowieść. Niemniej Leszek intensywnie współpracował ze Wstydliwym i ten upatrzył go na swojego następcęprawdopodobnie adoptował, gdyż sam nie posiadał potomstwa. W 1279 roku umiera Bolesław Wstydliwy. Na nim wygasa małopolska linia Piastów, a zasada senioratu upadła już dawno. Jako że elekcyjność tronu krakowsko-sandomierskiego ugruntowała się już od kilku pokoleń, możni tej dzielnicy uznają bez problemu pragnienie zmarłego księcia i Leszek Czarny zasiada na najbardziej pożądanym tronie - w Krakowie - stolicy rozbitej na dzielnice Polski.

Sen Leszka Czarnego

Opowieść tę ilustrujemy obrazem Adriana Głębockiego „Sen Leszka Czarnego”. Tej kompozycji już nie zobaczymy, zaginęła gdzieś w otchłani dziejów. Zaraz jednak po obejrzeniu tego dzieła na wystawie w warszawskiej Zachęcie w 1875 roku krytyk Tygodnika Ilustrowanego, który zapewne z malarzem rozmawiał i pytał o inspiracje napisał, że jest to utwór malarski „na poły historyczny, na poły legendowy. Jego treścią jest przechowywane przez Długosza podanie o Leszku Czarnym (…), który ścigał łupieżczych Jaćwingów”. Zajrzyjmy zatem do naszego znakomitego dziejopisa i zobaczmy co upamiętnił pod rokiem 1282, a więc w trzecim roku rządów Leszka na ziemi krakowsko-sandomierskiej.

Lublin – Relikty kościoła farnego św. Michała Archanioła

Skoro tylko doszła go wiadomość o najeździe barbarzyńców na ziemię lubelską, natychmiast zaniechawszy innych spraw, wyruszył z Krakowa z rycerstwem, które z nim razem bawiło w Krakowie i posuwał się bardzo szybko w kierunku ziemi lubelskiej, zaciągając i gromadząc po drodze rycerzy. Przekonany, że zastanie barbarzyńców w ziemi lubelskiej, pragnął gorąco pokonać ich lub zginąć. Lecz po przybyciu do ziemi lubelskiej nie spotkał już niczego prócz nędznych resztek [swoich ludzi] błagających o jego pomoc (barbarzyńcy bowiem objuczeni łupem już z niej ustąpili). Kiedy więc wahał się bezradny, co ma począć, czy ścigać liczniejszych i potężniejszych wrogów, którzy doszli już do lasów, bagien i innych miejsc, które nie mogły zapewnić żadnego pożywienia jemu i jego żołnierzom, czy też zatrzymać się i wrócić, narażając się na szyderstwa i oszczerstwa na temat jego wyprawy, zjawa anielska, podająca się za Michała Archanioła, która mu się objawiła we śnie, napomina go, aby, odrzuciwszy wszelkie względy i wahania, nie przestawał ścigać wrogów i obiecuje mu, że odniesie na pewno zwycięstwo.

Nieistniejący kościól św. Michała w Lublinie

Dalej Długosz długo opowiada jak to polskie wojsko ściga barbarzyńców, choć oni dotarli już na Ruś. Jednak otoczenie Leszka staje się pewnym siebie za sprawą „proroczego widzenia” swojego księcia. Dzięki zaskoczeniu nic nie spodziewających się Jaćwingów, pokonują ich nie tracąc ani jednego rycerza. Dalej snuje dziejopis: „Po dokonaniu ogromnej rzezi aż do przesytu, nadchodząca noc położyła kres pościgowi za uciekającymi. Jest rzeczą pewną, że resztki Jaćwingów wybito w tej walce do ostatniego”.

Pisze Paweł Żmudzki: „Znad Narwi Leszek czarny powrócił do Lublina, gdzie ufundował kościół pod wezwaniem świętego Michała, w podzięce za opiekę archanioła podczas bitwy z poganami. Zwycięstwo księcia (…) miało, jak się zdaje, znaczny wpływ na dalsze losy Skumanda i jego Jaćwingów. W 1283 r. pogański wódz powrócił do opanowanejprzez Krzyżaków ojczyzny i poddał się zakonowi. Odtąd po przyjęciu chrztu wiernie służył państwu zakonnemu. Jaćwingowie ostatecznie przestali być samodzielną siłą polityczną”.

Lublin – Relikty kościoła farnego św. Michała Archanioła_2

Dodajmy, że o śnie Leszka Czarnego opowiada także wcześniejszy od Długosza Rocznik Traski. Pod rokiem 1282 zanotowano: „Lestko książę krakowski, sandomierski i sieradzki najechany jest przez Jaćwieź. Napomniany przez Michała Archanioła we śnie, dopada ich nad Narwią. Ten ów zwycięzca (Lestko) przyjeżdża do Lublina z wszystkim tym co zostało zabrane. W tej wojnie żaden człowiek z jego wojska nie zginął; cud się zdarzył, gdyż psy, które poganie zagarnęli, zobaczywszy chrześcijańskie wojsko, nagle z radością zawyły i skoro tylko Chrześcijanie rzeź pogan rozpoczęli, one gryzły ich (pogan) dziko” (tłumaczenie Łukasz Fiuta).

Pomnik Leszka Czarnego

Wróćmy jeszcze do snu Leszka Czarnego, czy raczej jego konsekwencji. „Wróciwszy (…) - pisze Długosz - zakłada w Lublinie kościół parafialny na cześć św. Michała i stara się, by go poświęcono jego imieniu. Jest on do dnia dzisiejszego świadectwem dobrodziejstw zesłanych wtedy Polakom z nieba i klęski barbarzyńców”. Dzisiaj już tego kościoła nie ma. Pozostały zaś na ul. Grodzkiej w Lublinie relikty po nim. Jak jednak sądzą znawcy przedmiotu, wcale nie jest pewne czy jego fundację zawdzięczamy Leszkowi Czarnemu. Co do tego trwają dyskusje. Być może książę planował postwić świątynię, jednak jak zauważa Robert Kuwałek, zaraz po najeździe Jaćwingów w tym samym roku Lubelszczyznę najechali Litwini, co mogło przeszkodzić w realizacji tego zamierzenia. „Prawdopodobnie rzeczywistym budowniczym pierwszego kościoła mógł być nawet król Władysław Łokietek, ten sam, który Lublinowi nadał prawa miejskie. Być może, znając już legendę o Michale Archaniele, postanowił, że będzie on głównym patronem kościoła”.

Zatem część w tym legendy, ale czy jednak do końca? Posłuchajmy na koniec naszej opowieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. „Jako wojownik, Leszek jest prawie zawsze szczęśliwym zwycięzcą. Stał jeszcze w r. 1826, zniesiony już teraz stary kościołek św. Michała w Lublinie, przy ulicy Grodzkiej, zbudowany na pamiątkę, iż w tem miejscu śpiącemu pod dębem Leszkowi, Archanioł Michał ukazawszy się we śnie, objawił przyszłe zwycięstwo. W istocie, gdy kościół rozbierano, pod wielkim ołtarzem znaleziono spróchniały pień dębu”.Bo przecież - jak pisał Paweł Jasienica - „nie wolno lekceważyć (…) ani też beztrosko skreślać wszystkiego, o czym opowiada tradycja czy nawet legenda. Od takich praktyk powinna nas była oduczyć archeologia, operująca materialnymi dowodami prawdy. Nie raz jeden zdarzyło się jej namacać w ziemi rzeczywisty fundament... legendy”.

Literatura:

P. Jasienica, „Trzej kronikarze”, Warszawa 1992;
J.I. Kraszewski, „Wizerunki królów i książąt polskich”, Warszawa 1888;
R. Kuwałek”Sen Leszka Czarnego czyli nieistniejąca fara w Lublinie”, Magazyn Lubelski, kwiecień 2014;
M. Urbański „Poczet królów i książąt polskich”, Warszawa 2005;
P. Żmudzki „Studium podzielonego Królestwa. Książę Leszek Czarny”, Warszawa 2000.

Źródło: DoRzeczy.pl