PIOTR WŁOCZYK: Czy Henryk II miał wyjątkowego pecha czy może jednak od początku nietrudno było przewidzieć, jak taka zabawa może się skończyć dla króla Francji?
PROF. JACEK KOWALSKI: Miał pecha. W jego czasach – a mówimy tu o turnieju odbywającym się w Paryżu w roku 1559 – turnieje nie łączyły się już z wielkim ryzykiem. Przywdziewano na taką okazję specjalną zbroję, szczególnie bezpieczną, ale zdatną wyłącznie do gonitwy w szrankach, bo ograniczała mocno widoczność i swobodę ruchu. Galopujący ku sobie przeciwnicy oddzieleni byli płotem. Niestety, traf chciał, że drzazga ze złamanej kopii przeszła przez wąski otwór przyłbicy, przebiła oko i utkwiła w królewskim mózgu. Śmiertelnie ranny monarcha wkrótce zmarł. Był to jednak przypadek wyjątkowy. Natomiast pięć wieków wcześniej, w stuleciu XI, u progu turniejowych dziejów, ryzyko śmierci było niepomiernie większe. Nie znano wtedy jeszcze turnieju w wersji „jeden na jeden”. Dwie gromady zawodników uderzały na siebie wzajemnie i staczały regularną bitwę, tworząc gęstwę walczących, tzw. mêlée.
Zaczęło się od ćwiczenia rycerskiej sprawności?
Niewątpliwie takie były praźródła turnieju. W średniowieczu wczesnym i dojrzałym pojedynczy rycerz był odpowiednikiem czołgu, potężną siłą bojową, i musiał utrzymywać odpowiednia formę. Niemniej turnieje przekroczyły granice zwykłych ćwiczeń. Były zarówno rycerskim świętem, jak i widowiskiem i interesem. Zjeżdżała się ciżba widzów, szedł handel, a w samej walce też chodziło o finanse. Rycerz uczestniczący w turnieju nie zamierzał nikogo zabijać, chciał tylko pokonać przeciwnika i zagarnąć jego konia i zbroję – niezwykle cenne łupy. Bywali rycerze, którzy na turniejach zbili wielki majątek. Niestety, nader często zdarzały się wypadki śmiertelne, dlatego sobory XII i XIII w. zakazywały turniejowych gonitw, a tym, którzy na turnieju stracili życie, odmawiały prawa do chrześcijańskiego pochówku.
Kościół traktował ich jak samobójców?
Tak jakby. Ale oficjalne stanowisko hierarchii nijak nie zaważyło na praktyce. Tym bardziej że rozkwit turniejów szedł w parze z pojawieniem się idei rycerskiej…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.