Jakub de Molay był ostatnim wielkim mistrzem zakonu templariuszy. Zginął 18 marca 1314 roku. Wokół jego postaci, z biegiem lat, narosło wiele mitów i legend. Kim był de Molay i czy można przypisać mu rzucenie na Kapetyngów rzekomej „klątwy templariuszy”?
Krucjaty
Jakub de Molay urodził się około 1240-1250 roku w dzisiejszym departamencie Górna Saona w Burgundii. Do zakonu templariuszy został przyjęty w 1265 roku. Jego święcenia odbyły się w kaplicy templariuszy w Beaune. Przez pierwsze lata posługiwał we Francji. Około pięć lat później udał się na Bliski Wschód. Nie wiadomo niestety, co dokładnie de Molay robił przez kolejne lata. Informacje o nim pojawiają się dopiero w 1291 roku, kiedy to przyszły wielki mistrz rezydował już na Cyprze, gdzie, po zdobyciu Akki przez muzułmanów, schronili się mieszkańcy Królestwa Jerozolimskiego oraz wielu krzyżowców. Na Cyprze swą siedzibę miał wówczas wielki mistrz templariuszy, Thibaud Gaudin. Jakub de Molay przez lata musiał wypracować wśród współbraci silną pozycję. Świadczy o tym to, że kiedy w 1292 roku Gaudin zmarł, to Jakub de Molay został wybrany jego następcą i kolejnym wielkim mistrzem zakonu.
W następnym roku Jakub de Molay ruszył na kontynent europejski próbując zyskać poparcie chrześcijańskich władców dla sprawy kolejnej krucjaty i odzyskania Ziemi Świętej. De Molay spotkał się m.in. z papieżem Bonifacym VIII i królem Anglii Edwardem I. Prócz pieniędzy na wzmocnienie obrony Cypru, nie zyskał jednak wiele. Władcy nie kwapili się do jeszcze jednej wyprawy krzyżowej. Co więcej, a to szczególnie nie podobało się de Molayowi, Stolica Apostolska zaczęła nalegać, aby templariusze i joannici zjednoczyli się jako jeden zakon.
Wielki mistrz
W kolejnych latach de Molay próbował przeprowadzić reformy wewnątrz swojego zakonu. Z jego woli zwołano dwa walne zgromadzenia templariuszy. Wkrótce jednak, pod koniec lat 90. XIII wieku, de Molay musiał wracać na Cypr, któremu ponownie zagrażali egipscy mamelucy. Wielki mistrz planował w tym w czasie przeprowadzenie wyprzedzającego uderzenia.W tym celu porozumiał się z królem Cypru, a nawet z Ilchanidami z Persji (była to dynastia pochodzenia mongolskiego).
Atak na wybrzeże Egiptu nastąpił w lipcu 1300 roku. Do kolejnych walk doszło też rok i dwa lata później, lecz nie przyniosły one rezultatu, a muzułmanie utrzymali się w Ziemi Świętej. De Molay zrozumiał, że posiada zbyt małe siły, aby rzucić wyzwanie mamelukom. Tymczasem, choć wciąż zabiegał o europejską krucjatę, nadal nie było na nią zgody. Co więcej, jedynym rozwiązaniem, jakie przedstawiało papiestwo było połączenie wszystkich zakonów krzyżowych i ich wspólna walka (pod berłem jednego władcy) przeciwko mamelukom. De Molay, podobnie jak inni wielcy mistrzowie, byli temu rozwiązaniu przeciwni.
Fuzję zakonów gorąco popierał natomiast król Francji Filip IV Piękny, swoją drogą potężnie zadłużony, zwłaszcza u templariuszy. Widział on siebie na czele połączonych zgromadzeń, może nawet jako przyszłego króla Jerozolimy. Filip nie działał bynajmniej na korzyść papieża i Kościoła. Fuzja była dla niego szansą na zdobycie dominującej pozycji w Europie i wyniesienie jego królestwa ponad biskupa Rzymu i inne chrześcijańskie państwa. Filip ponadto od dawna był skonfliktowany z papiestwem. Po tym, jak poróżnił się z Bonifacym VIII (wówczas uwięził nawet papieża), doprowadził do wyboru posłusznego mu Klemensa V, którego to siedzibę, aby mieć Ojca Świętego „na oku” przeniósł z Rzymu do Poitiers. Właśnie w Poitiers, na początku XIV wieku Jakub de Molay spotkał się z papieżem.
W tym czasie do Jakuba de Molay zaczęły dochodzić niepokojące plotki dotyczące ceremonii wstępowania do zakonu templariuszy nowych adeptów (chodziło m.in. o wręcz satanistyczne elementy obrządku). De Molay, nie chcąc, aby pogłoski zagroziły dobru całego zgromadzenia, poprosił wówczas papieża o powołanie komisji i zbadanie sprawy.
Klątwa?
Komisja ledwo zdążyła rozpocząć pracę, kiedy król Francji postawił templariuszom liczne zarzuty. Braci oskarżono o herezję, a także m.in. o to, że posługują się niekonsekrowaną hostią, wyrzekają się krzyża, w podczas ceremonii inicjacji rozbierają się do naga i całują swego przełożonego
13 września 1307 roku w całej Francji rozpoczęto aresztowania templariuszy. Tego dnia do więzienia trafił także wielki mistrz, Jakub de Molay. Jego przesłuchania odbyły się pod koniec października na Uniwersytecie Paryskim. Nie znający teologicznych pism, będący bardziej rycerzem niż uczonym, wielki mistrz, nie potrafił obronić się przed zarzutami zgromadzonych, wykształconych sędziów.
Papież Klemens V próbował ratować de Molaya, wysyłając „swoich” zaufanych kardynałów, aby przesłuchali wielkiego mistrza. W ich obecności de Molay odwołał wcześniejsze zeznania, do których został zmuszony przez ludzi króla. Wkrótce jednak ponownie, podczas kolejnego przesłuchania przed królewskimi agentami, przyznał się do zarzucanych jemu i wszystkim templariuszom czynów.
Zgodnie z zaleceniami Filia IV Pięknego, pierwsi templariusze zostali skazani na śmierć w maju 1310 roku. Dwa lata później, także w wyniku jego nacisków, papież Klemens V został zmuszony ogłosić kasatę zakonu templariuszy.
Jakub de Molay także został skazany na śmierć poprzez spalenie na stosie. Egzekucja odbyła się w Paryżu (na wyspie Ile des Juifs na Sekwanie) 18 marca 1314 roku (podaje się też datę 11 marca). Według legendy związanej z wykreowaną później „klątwą templariuszy”, de Molay idąc na stos miał przeklinać Filipa IV Pięknego oraz papieża Klemensa V. Ludzie powiązali jego złorzeczenia z tym, że jeszcze w tym samym roku zmarł zarówno król Francji, jak papież, a w ciągu następnych kilkunastu lat bezpotomnie zmarło trzech synów Filipa, zaś jego dynastia upadła, zastąpiona na tronie francuskim przez Walezjuszy.
Trudno stwierdzić, czy de Molay faktycznie kogoś przeklinał czy jest to tylko barwna legenda stawiająca w dobrym świetle niewinnego wielkiego mistrza i karająca ludzi, którzy bezpodstawnie go oskarżyli i posłali na śmierć. Według wielu relacji bowiem, Jakub de Molay szedł na stos ze spokojem i w ciszy, pogodzony ze swoim losem.
Czytaj też:
Pergamin z Chinon. Ocalił dobre imię zakonu templariuszy?Czytaj też:
Upokorzenie niemieckiego króla. Czy jego "gest" zakończył spór?Czytaj też:
Św. Joanna d’Arc. Na końcu opuścił ją nawet francuski król