Od studni do lodówki
  • Tymoteusz PawłowskiAutor:Tymoteusz Pawłowski

Od studni do lodówki

Dodano: 
Annibale Carracci „Jedzący fasolę”
Annibale Carracci „Jedzący fasolę” Źródło: Wikimedia Commons
W ramach mody, która kilka lat temu przyszła do Polski z Zachodu, znów – niczym za czasów PRL – historię rozpatruje się w sposób klasowy. Klasowo bywa nawet ukazywana historia polskiej kuchni, co jednak nie ma najmniejszego sensu

Skąd się wzięły śledzie po kaszubsku? Potrzebne jest oczywiście morze, ale nie takie zwykłe, dające rybę, tylko nieco bardziej specyficzne, z portem, do którego przypływają statki z dalekich krajów, przywożące egzotyczne bakalie i przyprawy. Istotna jest pora roku – wiosną śledzie są najświeższe i najsmaczniejsze – i potrzebne są też zasoby gotówkowe. Nad Wisłą żyli oczywiście opływający w złoto magnaci, ale większość szlachty była jednak dość uboga. Podobnie zróżnicowane było również chłopstwo i wielu przedstawicieli tej grupy społecznej miało dochody wyższe niż przeciętny szlachcic. Bogaci chłopi jedli lepiej niż większość szlachciców – bo większość polskiej szlachty bogata nie była – ale niekoniecznie spożywali oni śledzia po kaszubsku. Udokumentowana historia tej potrawy sięga bowiem co najwyżej początków XX w., być może dostępna była już w wieku XVIII, ale nie wiadomo, czy istniała wcześniej. To samo dotyczy innych potraw: nie wiemy dokładnie, co jedli nasi przodkowie, a nasi sąsiedzi nie wiedzą, co jedli ich przodkowie. Skąd bowiem czerpać taką wiedzę?

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.