PIOTR WŁOCZYK: Dlaczego tak pośpieszono się ze złożeniem do grobu ciała ostatniego piastowskiego króla?
PROF. STANISŁAW A. SROKA: Kazimierz Wielki umarł 5 listopada 1370 r. Gdy 7 listopada, przed zapadnięciem zmroku, u bram grodu krakowskiego stanął Ludwik Andegaweński, ciało ostatniego Piasta na polskim tronie od kilku godzin spoczywało już w grobie. Pochówek miał miejsce w katedrze na Wawelu. Ten przedwczesny pogrzeb króla, bez zaczekania na przyjazd nowego władcy Polski, miał być zdaniem niektórych historyków afrontem w jego kierunku, inspirowanym przez niechętnych mu dostojników państwowych.
Nie brak jednak głosów, że nie był to afront, tylko pochówek w zgodzie z tradycją chrześcijańską, czyli trzeciego dnia, licząc od śmierci. Z kolei prof. Wojciech Fałkowski podkreśla, że nikt ze zwolenników Ludwika przebywających wówczas w Krakowie nie nalegał na opóźnienie pogrzebu. Teza o afroncie wobec króla Węgier nie jest zatem słuszna, co potwierdza też bardzo uroczyste przyjęcie króla nie tylko u granic państwa, lecz także u bram Krakowa. Witały go zarówno rada miasta, przedstawiciele cechów, jak i duchowieństwo.
Od kiedy wiadomo było, że to właśnie Ludwik Węgierski przejmie polski tron po śmierci Kazimierza Wielkiego?
Sprawa sukcesji andegaweńskiej w Polsce była obecna we wzajemnych relacjach praktycznie przez całe panowanie Kazimierza Wielkiego. Przez długi czas przyjmowano, że w 1339 r., na zjeździe w Wyszehradzie, Kazimierz Wielki – w zamian za ustępstwa Węgier na Rusi Halicko-Włodzimierskiej – obiecał Karolowi Robertowi, iż jeśli umrze, nie zostawiwszy męskiego potomka, wówczas tron w Polsce przejdzie w ręce Andegawenów. Sam fakt istnienia takiego układu sukcesyjnego nie ulega wątpliwości, natomiast historycy spierają się odnośnie do czasu i miejsca jego zawarcia. Ostatnio pojawiła się hipoteza, że układy sukcesyjne nie zostały zawarte na zjeździe wyszehradzkim w 1339 r., lecz dopiero w 1340 r., po pierwszej wyprawie Kazimierza Wielkiego na Ruś. Ale jako że w 1341 r. Kazimierz Wielki, wciąż będąc młodym mężczyzną, ożenił się ponownie, sprawa andegaweńskiej sukcesji została na jakiś czas zamrożona.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
