W cieniu piramid

Dodano: 
Piramidy w Gizie
Piramidy w Gizie Źródło: Pexels / AXP Photography
Łukasz Czarnecki || W znoju stawiali monumentalne budowle na chwałę faraonów. Dzięki archeologom i patologom możemy zajrzeć do ich domostw i zrozumieć, co ich zabijało.

Egipscy bogowie pobłogosławili ojczyznę swoich wyznawców szczególnym położeniem geograficznym. Państwo faraonów powstało wzdłuż biegu życiodajnego Nilu i na nim opierało swój byt. Szczególnie dobrze widać to było w Górnym Egipcie, gdzie osady ludzkie rozsiadły się w pasie o szerokości zaledwie 3 km, ściśle przylegającym do nilowego koryta. W Egipcie Dolnym, czyli w leżącej na północy Delcie, było już trochę lepiej, bo rzeka, zbliżając się do Morza Śródziemnego, rozgałęziała się, tworząc szeroką sieć strumieni i bagnisk. Jednakże i tu wystarczyło odwrócić się plecami do Nilu i ruszyć na spacer, by jeszcze tego samego dnia znaleźć się na pustyni.

Sami mieszkańcy Egiptu swój kraj nazywali Kemet, czyli Czarna Ziemia. Miano to wynikało z kolejnej specyficznej właściwości ich ojczyzny – corocznych wylewów Nilu, w trakcie których znaczna część państwa znikała pod wodą. To, co w innych rejonach świata uznawano za katastrofę, tu stanowiło błogosławieństwo. Mętna nilowa woda wypłukiwała z gleby szkodzącą roślinom sól i nawoziła pola uprawne gęstym, pełnym mikroelementów mułem, który doskonale je użyźniał, sprawiając, że ze wszystkich znanych ludziom antyku krain to właśnie Egipt cieszył się najobfitszymi plonami. Zboże stanowiło prawdziwe bogactwo kraju faraonów i pozostało nim nawet wtedy, gdy rządy tych boskich władców przeminęły, a ich ojczyzna znalazła się pod panowaniem rzymskim. Nad Nilem rosła pszenica, która płynąc szerokim strumieniem do Rzymu, umożliwiała cesarzom rozdawanie za darmo chleba wiecznie głodnym rzeszom biedoty. Niestety, rzeka była kapryśna i bywało, że wylew się spóźniał, był zbyt skromny lub wody stały na polach za długo. We wszystkich tych przypadkach Egipcjanom groził głód. Dlatego też kapłani pilnie obserwowali i notowali wyniki pomiarów dokonywanych za pomocą nilometrów. Porównując je z zapiskami ze świątynnych archiwów, słudzy bogów byli w stanie przewidzieć humory Nilu.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.