Polskie ucieczki z białego piekła
  • Radosław WojtasAutor:Radosław Wojtas

Polskie ucieczki z białego piekła

Dodano: 
Pożegnanie Europy (obraz Aleksandra Sochaczewskiego)
Pożegnanie Europy (obraz Aleksandra Sochaczewskiego) Źródło: Wikimedia Commons
„Zabrzmi to patetycznie, ale dzięki silnemu patriotyzmowi wielu z nich przetrwało warunki dla nas niewyobrażalne. Do przetrwania motywowała ich nadzieja, jakaś desperacka wiara, że mogą kiedyś jeszcze wrócić do kraju.”. Z dr. Markiem Klecelem, autorem książki „Sybir. Dzieje polskich zesłańców XVIII–XX w.” rozmawia Radosław Wojtas.

RADOSŁAW WOJTAS: Czy było ziarno prawdy w tym, co rozgłaszał Rafał Fedorowicz – że Polacy chcą oderwać Syberię od Rosji?

DR MAREK KLECEL: W ten sposób Rafał Fedorowicz przedstawiał tzw. sprawę omską. Nie do końca jasne jest, czy był to bunt, który miał na celu przejęcie władzy w części Syberii, wyolbrzymiony jeszcze przez donosicieli, w tym Fedorowicza, czy po prostu kilku powstańców listopadowych uwięzionych w Omsku i Tobolsku chciało zorganizować zbiorową ucieczkę. Z całą pewnością chęć oderwania Syberii od Rosji to legendy, inspirowane zapewne przez carską władzę, która każdy, nawet pozorny opór uważała za spisek w rodzaju ruchów powstańczych. Ale Rosjanom do wymierzania straszliwych kar wystarczyły podejrzenia. Tak się zresztą zakończyła „sprawa omska”.

Sześć tysięcy kijów dla organizatorów spisku – ks. Jana Sierocińskiego, Ksawerego Szokalskiego, Władysława Drużyłowskiego. Wyrok śmierci w męczarniach.

Niezwykle okrutny nawet jak na Rosjan. Taki sposób wykonywania chłosty nazywano zieloną uliczką, co nam może się kojarzyć ze ścieżkami zdrowia. Księdza Jana Sierocińskiego zatłukli na śmierć. Świadkowie mówili, że przy 4 tys. jeszcze oddychał, zaraz potem zmarł, ale pomimo zgonu wyrok spełniono do końca. Przywiązano go do sań, wleczono pomiędzy dwoma rzędami mężczyzn bijących go kijami. Ciało przyklejało się do kijów, odlatywało. Szokalskiego uratował polski lekarz, który po 5 tys. razów kazał wstrzymać egzekucję. Skazaniec trafił do szpitala, wyzdrowiał, po czym… dostał resztę batów. Przeżył, ale po czymś takim człowiek jest już w zasadzie wrakiem.

Powstanie zabajkalskie też było tylko próbą ucieczki?

Powstanie zabajkalskie jest jedynym zrywem, który można uznać za zorganizowany bunt, ale nadal najważniejszym jego założeniem była ucieczka na wschód – przez Chiny do Japonii.

Zbiorowe ucieczki często kończyły się w taki sposób, że na którymś etapie nie wytrzymywało najsłabsze ogniwo – ktoś się wystraszył albo dał się przekupić, doniósł na spiskowców. Mało kto miał tyle sprytu, umiejętności i szczęścia co hrabia Maurycy Beniowski.

Artykuł został opublikowany w 11/2024 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.