Podobno pewna Cyganka przepowiedziała carowi Aleksandrowi II, że przeżyje bez szwanku sześć zamachów, natomiast zginie podczas siódmego. Nie wiadomo, ile było w tym prawdy, ale faktycznie liczba się zgadzała. Od kwietnia 1879 r. próby uśmiercenia monarchy stały się niemal normalnym zjawiskiem w życiu Rosji, a w Petersburgu opowiadano nawet dowcip, że pewien mieszczanin, słysząc dzwony bijące radośnie w cerkwiach, zapytał z niedowierzaniem: „Czy zamachowcy znów chybili?”. Na imperatora polowali członkowie organizacji rewolucyjnej Narodnaja Wola (Wola Ludu), dążący do obalenia samodzierżawia w Rosji. Przejawiali przy tym ogromną inwencję: wysadzono w powietrze pociąg, którym Aleksander miał podróżować z Krymu (monarcha pojechał innym składem), czy carską jadalnię w Pałacu Zimowym (ładunek okazał się zbyt słaby).
Ciekawy był skład osobowy Komitetu Wykonawczego Woli Ludu. Syn zubożałych ziemian, Aleksander Michałow, a obok potomek chłopskiej rodziny – niedoszły prawnik Andrzej Żelabow. Genialny inżynier, syn popa Mikołaj Kibalczycz i zamożny potomek szlachty Aleksander Barannikow. Ogromną rolę w działalności Komitetu odgrywały kobiety: szlachcianka Wiera Figner mająca za sobą studia w Szwajcarii i Zofia Pierowska, córka generała-gubernatora Petersburga!
Hryniewiecki z bombą
Przyszły zabójca cara pochodził z zaściankowej szlachty z Podlasia. Uczył się w Bielsku Podlaskim, maturę uzyskał w szkole realnej w Białymstoku. Dzięki korepetycjom zgromadził środki na studia w Petersburgu, a przy okazji zetknął się też z ideami socjalistycznymi i zerwał z katolicyzmem.
Studia na wydziale mechanicznym Instytutu Technologicznego niebawem przerwał, gdyż nielegalna działalność wciągnęła go bez reszty. Niewiele wiadomo o jego poglądach narodowych – najważniejsze było dla niego obalenie caratu. Czy jednak widział wolność Polski w związku z Rosją, tego nigdy się nie dowiemy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.