Przez wiele stuleci najszybszym sposobem przekazywania informacji było korzystanie ze sztafety gońców konnych. Każdy z nich przebywał kilkadziesiąt kilometrów, a następnie przekazywał torbę z pocztą kolejnemu, którego koń był wypoczęty. Wiadomość podróżowała więc na lądzie z szybkością kilkunastu kilometrów na godzinę. Statki oferowały podobną prędkość, ale tylko teoretycznie, zależne były bowiem od warunków atmosferycznych i siły wiatru.
W 1792 r. Francuz Claude Chappe wymyślił telegraf – i to zarówno narzędzie, jak i słowo je określające. Termin ów złożył z greckich wyrażeń oznaczających pisanie na odległość. Narzędziem były zaś wieże rozstawione co kilkanaście kilometrów, z zamontowanymi semaforami. Pokazywały one znaki i litery, odczytywane i przesyłane dalej przez telegrafistów pracujących na kolejnych wieżach. Taka sieć komunikacyjna pokryła całą Europę, miała jednak swoje wady; był to telegraf optyczny, którego skuteczność zależała od dobrej widoczności.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.