"Dzieciobójstwo" Podkowińskiego
  • Leszek LubickiAutor:Leszek Lubicki

"Dzieciobójstwo" Podkowińskiego

Dodano: 
Władysław Podkowiński, „Dzieci w ogrodzie”, 1892
Władysław Podkowiński, „Dzieci w ogrodzie”, 1892 Źródło: Wikimedia Commons / Artinpl
„Nic od dnia owego nie robię, nic robić nie mogę. I gdybym przynajmniej był pewny, że ofiara nie będzie daremną, że postępek mój zrozumiany został i oceniony!” – mówił po wszystkim tragiczny malarz

Okres twórczości artystycznej Władysława Podkowińskiego zamyka się w jednej dekadzie. Tylko 10 lat wystarczyło, aby zapisał się on trwale – i to złotymi zgłoskami – na kartach polskiej historii sztuki. W tak krótkim czasie stworzył 500 dzieł, w tym 200 obrazów olejnych i ok. 300 prac w innych technikach rysunkowych.

Tragiczne losy naszego państwa, w tym przede wszystkim powstanie warszawskie, spowodowały, że do naszych czasów zachowało się jedynie ok. 75 obrazów oraz 105 rysunków i akwarel. Artysta był bowiem „dziecięciem Warszawy” i to z tym miastem związana był znaczna część jego dorobku.

Półsierota

W „Kurierze Warszawskim” z dnia 12 czerwca 1866 r. w informacjach z miasta, gdzieś pomiędzy notatką, że jeden z zakładów fotograficznych ukończył prace nad zdjęciami Azteków-Liliputów, a wiadomością, że na ulicach widać coraz większy ruch, ponieważ rozpoczyna się jarmark wełny, zamieszczono tę oto informację:

„W dniu wczorajszym, o godzinie 7 1/4 rano, na drodze żelaznej Warsz:-Wied:, przy wejściu na Stację Piotrków, pociąg towarowy wyszedł z szyn, skutkiem czego Nadkonduktor, Antoni Podkowiński, tenże pociąg prowadzący, śmierć poniósł [...]; a część wagonów, ładowanych beczkami starego żelastwa, podruzgotaną została”.

Niewielu ludzi pewnie owa notatka zainteresowała. Ot, wypadek kolejowy, zdarza się. Na pewno poruszeni byli władze i pracownicy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. A najbardziej Waleria Podkowińska, 21-letnia żona wspomnianego w komunikacie nadkonduktora Antoniego Podkowińskiego. Dziewiętnaście lat od niej starszy mąż zginął, a ona pozostała sama z czteromiesięcznym synkiem. Nasz bohater był zatem półsierotą. „Cień tej tragedii niewątpliwie naznaczył dzieciństwo i młodość Podkowińskiego, wpływając na jego rozwój emocjonalny i dalsze koleje życia. Obowiązki utrzymania, wychowania i wykształcenia spoczęły całkowicie na 21-letniej wdowie, niezwykle samodzielnej jak na owe czasy młodej kobiecie. Ten nieoczekiwany dramat ujawnił jej twardy charakter, zahartował silną wolę i skupił całą miłość na jedynaku. W najtrudniejszych chwilach znaczną pomoc materialną niosła silnie rozgałęziona rodzina Gardowskich, szczególnie dwaj bracia Wacław i Jan, którzy również później wykazali się zrozumieniem dla sztuki siostrzeńca, stając się nabywcami wielu jego obrazów” (Charazińska, 2002).

Tak naprawdę nic nie wiemy o dzieciństwie Władysława. Zapewne matka otrzymała rentę po mężu, który uległ śmiertelnemu wypadkowi przy pracy. Kolej Warszawsko-Wiedeńska była potężną firmą i nie zostawiłaby wdowy z dzieckiem bez środków do życia.

Szesnastoletni student

Po ukończeniu III Gimnazjum Męskiego, idąc w ślady nieboszczyka ojca, za namową matki i zapewne jej brata Jana, urzędnika kolejowego, młody Władysław w roku 1878 rozpoczyna naukę w Szkole Technicznej Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Jednak uczy się niezbyt pilnie. Z pierwszej klasy znamy jego oceny z podstawowych przedmiotów oraz z tzw. pilności – widać, że się nie przykładał. Jedynie z rysunków i kaligrafii miał noty odpowiednio piątkowe i czwórkowe. „W szkole tej pozostał kilka lat i tam już na lekcyach rysunków technicznych poczęło się w nim budzić nieśmiałe jeszcze pragnienie zostania malarzem. Dziecięca imaginacya, rozbudzona kilkoma rocznikami pism ilustrowanych, które chciwie przeglądał, a wieczorami kopiował, roiła o przyszłej sławie artystycznej, budując zamki na lodzie. Niedaleka przyszłość miała, prędzej nawet, aniżeli można było się tego spodziewać, urzeczywistnić pragnienia młodego ucznia technicznego” (Piątkowski, 1896).

7 kwietnia 1882 r. zostaje zapisany do Rządowej Klasy Rysunkowej, jedynej szkoły artystycznej w Kongresówce. Tak naprawdę liczył się tam tylko jeden nauczyciel – Wojciech Gerson. Podkowiński miał wtedy 16 lat.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.