W latach 70. XIX wieku na całym Podlasiu wojska rosyjskie i pomagające im wojska kozackie, z rozkazu carskich władz, prowadziły agresywną rusyfikację wymierzoną w Polaków: katolików i unitów, czyli wyznawców kościoła greckokatolickiego. Szczególną nienawiść Rosjanie żywili do unitów jako do rzekomych odstępców, którzy pod koniec XVI wieku odrzucili zwierzchność Cerkwi prawosławnej, a w konsekwencji także cara, przechodząc pod władzę polskiego króla, a w sferze religijnej, papieża (kościół unicki wyodrębnił się podczas unii brzeskiej w 1596 roku).
Do brutalnej rozprawy carskich wojsk z unitami doszło we wsiach Drelowa i Pratulina. To tam w styczniu 1874 roku kozacy rozstrzelali i zatłukli kijami miejscowych chłopów, którzy próbowali obronić swoje świątynie przed wtargnięciem do wnętrza kozaków. Niedługo później do podobnych wydarzeń doszło we wsi Ukażne (dziś to Kłoda Mała), gdzie mieszkali Koniuszewscy. Rosjanie spędzili mieszkańców wsi przed cerkiew, chcąc zmusić ich do przejścia na prawosławie. Ci, którzy odmawiali byli brutalnie bici. Wtedy też skatowany, a potem aresztowany został Józef Koniuszewski.
Represje za wiarę
Młodego, butnego chłopa próbowano namówić na przejście na prawosławie prośbami, obietnicami, a potem biciem i torturami. Koniuszewski nie chciał się zgodzić, powtarzając tylko ciągle: „Nie przejdę”. Kiedy w końcu wypuszczono go z aresztu, ledwo było można go poznać. Posiwiał, twarz miał spuchniętą, cały był poobijany. Gdy wrócił do domu, na przerażone spojrzenie żony Anastazji odpowiedział: „Polakiem mnie wzięli i jako Polak wracam".
Rosjanie od razu wyczuli, że mają do czynienia z niezwykle twardym człowiekiem, którego złamanie będzie nie lada wyzwaniem. Jeśli by im się to jednak udało, to wtedy pewnie cała wieś przestanie się buntować. Zaczęli więc coraz dotkliwiej nękać Koniuszewskich. Represje nasiliły się, kiedy Józef kategorycznie odmówił ochrzczenia młodszej córki w Cerkwi.
Władysław Reymont tak pisał o ich uporze:
„Koniuszewski struchlał, ale matka, chociaż jeszcze chora, zaczęła krzyczeć:
– Nie dam na prawosławne dziecka! Uduszę je własnemi rękami, a nie dam!
Strażnik odszedł, i nazajutrz wezwano Koniuszewskiego do gminy.
– Ja Polak i katolik, to i moje dziecko będzie! – odpowiadał krótko i twardo.
Posiedział za to parę dni w kozie, dostał parę razy w zęby, ale nie zmiękł. W jakiś czas później wezwano go do Białej [Podlaskiej]. Siedział w kryminale wraz ze złodziejami przez dwa miesiące i, chociaż próbowano złamać jego upór na różne sposoby, nie ustąpił i dziecka w cerkwi nie ochrzcił. Wrócił tylko z więzienia jakoś srodze opuchły, posiniaczony i z powybijanymi zębami. Powiadał potem przed sąsiadami, że zdrzemnął się na wozie i zleciał na twardą grudę drogi…”.
Rosjanie nałożyli na Koniuszewskich wysoką karę finansową, zabrali im zboże, zapasy, a potem także zwierzęta gospodarskie, pościel, a nawet odzież. W końcu rodzina została w pustym domu, z dwójką małych dzieci. Anastazja podobno załamała się dopiero, kiedy Rosjanie wywlekli z ich obory ostatnią krowę. To oznaczało, że dzieci niedługo umrą z głodu. Ktoś z sąsiadów przekazał im wtedy, że w takiej sytuacji, kiedy nie mogą zapewnić dzieciom bytu, władze im dzieci odbiorą.
10 grudnia 1874 roku zdesperowani rodzice podjęli najtragiczniejszą decyzję.
W ostatnim dniu swojego życia chodzili od sąsiada do sąsiada, żegnając się we wszystkimi i przepraszając za przykrości, jakie im sprawiali oraz za kłopoty z władzami rosyjskimi, jakie ściągnęli na wioskę swoją postawą. Mówili, że wyprowadzają się ze wsi. Sąsiedzi chcieli im jeszcze pożyczyć pieniądze, ale Józef mówił, że „w drogę, w którą się wybierają, mają wszystko, co trzeba”.
Kiedy wrócili do gospodarstwa, rodzina udała się do stodoły. Podpalili ją. Sąsiadów obudził dym i ostatnie krzyki agonii rodziny. W płomieniach zginęli Anastazja, Józef oraz Ewa i Łucja Koniuszewscy.
Po samospaleniu rodziny Koniuszewskich, wraz z Polakami zabitymi przez Rosjan w Drelowi i Pratulini, zostali oni uznani za męczenników Kościoła unickiego.
Czytaj też:
Szaleństwo, desperacja? Ostatni zryw powstańców. Niektórzy chcieli obalać caratCzytaj też:
105 lat temu rozstrzygnęliśmy o swym losie. Starcie, które zmieniło historię PolskiCzytaj też:
Gehenna mieszkańców Żywiecczyzny. Zapomniana niemiecka zbrodnia
