W pomieszczeniu na pierwszym piętrze, w części służebnej tej rozległej posiadłości rolnej, archeolodzy znaleźli amfory i naczynia zawierające m.in. fasolę, jabłka, gruszki i inne owoce.
Niewolników dobrze odżywiano?
Niewolnicy określani bywali w starożytnym Rzymie jako instrumentum vocale – „narzędzie do mówienia”. Z dzisiejszego punktu widzenia to upokarzające i odczłowieczające określenie, jednak pamiętać należy o tym, że pomimo to niewolnicy nie byli traktowani wyłącznie jako przedmioty, których można dowolnie użyć czy je zniszczyć. Niewolnicy byli sługami bardzo drogimi. Nie każdy mógł sobie pozwolić na posiadanie wielu niewolników. Z tego powodu najczęściej bardzo o nich dbano, zapewniając im miejsce zamieszkania, jedzenie i nierzadko opiekę lekarską. Niektórych niewolników darzono dużym zaufaniem, powierzając im opiekę nad domostwem czy zarząd majątkiem w czasie nieobecności. Zdarzało się, że niewolnikom pozwalano na zawarcie ślubu lub pozostawanie w trwałym związku.
Co znaleziono w Pompejach?
Pompeje bez przerwy, od dwóch wieków, dostarczają nowych informacji na temat życia codziennego w starożytnym Rzymie. Niedawno badacze natknęli się na nowe znalezisko: pomieszczenia należące do służby i niewolników oraz przedmioty, których używali.
Archeolodzy ustalili, że niewolnicy mieszkali w pomieszczeniach o powierzchni około 16 metrów kwadratowych; w każdym po trzy osoby. Pożywiali się oni głównie pszennym chlebem, owsianką, fasolą i owocami. Choć nie znano wtedy takich pojęć jak witaminy czy mikroelementy, ówcześni ludzie musieli wiedzieć, że warzywa strączkowe dostarczają energii (zawierają białko), a owoce (zawierające witaminy) pomagają zachować energię i zdrowie.
Badacze doszli do wniosku, że niewolnicy mieszkali na dwóch poziomach willi Civita Giuliana w Pompejach. Miejsce ich zakwaterowania odpowiadało zapewne ich randze i miejscu w hierarchii. Dystrybucją jedzenia między sobą zajmowali się sami niewolnicy; nadzór nad tym sprawował najbardziej zaufany z nich.
Obliczono, że w willi mieszkało 50 niewolników, którzy potrzebowali co roku 18,5 tysiąca kilogramów pszenicy. Wyprodukowanie takiej ilości wymagało uprawy około 25 hektarów ziemi. Jednak same zbóża nie wystarczały, aby zapewnić zdrowie „siły roboczej”. Włączenie roślin strączkowych i owoców do diety było zatem niezbędnym środkiem profilaktycznym, swoistą „inwestycją” właściciela niewolników, który musiał dbać o ludzi, których wcześniej kupił za bardzo duże pieniądze.
Ciekawostką jest to, że ten, w pewien sposób restrykcyjny, system (żywność była wydzielana) i tak stawiał niewolników na lepszej pozycji niż wielu formalnie wolnych obywateli. Liczne rodziny wolno urodzone, żyjące w skrajnym ubóstwie, pozbawione pracy, dochodu i jedzenia zapewniającego minimum potrzebne do egzystencji, były uzależnione od jałmużny rozdawanej przez prominentne osobistości miasta. W ten sposób niewolnik mógł być lepiej odżywiony niż niejeden wolny biedak. W starożytności była to sprzeczność, która pozostawała niezauważona. Obecnie tę tezę potwierdzają dowody materialne.
Dyrektor Parku Archeologicznego w Pompejach, Gabriel Zuchtriegel, konstatuje ostatnie znaleziska:
„To właśnie w takich przypadkach absurd starożytnego systemu niewolniczego staje się najbardziej oczywisty. Ludzie traktowani są jak narzędzia, jak maszyny, ale człowieczeństwa nie da się tak łatwo wymazać. W ten sposób granica między niewolnictwem a wolnością stale się zaciera: oddychamy tym samym powietrzem, jemy to samo, a czasem niewolnicy jedzą nawet lepiej niż tak zwani wolni. Wtedy nagle rozumiemy, jak autorzy tacy jak Seneka czy święty Paweł mogli dojść do wniosku, że ostatecznie wszyscy jesteśmy niewolnikami w takim czy innym sensie, ale możemy być też wolni, przynajmniej w duszy”.
Czytaj też:
Przerażające ostatnie chwile rodziny z Pompejów. Nowe odkrycieCzytaj też:
Święty Szarbel. Życie i modlitwy świętego z Libanu. Kim był tajemniczy święty?Czytaj też:
Lew, pot i łzyCzytaj też:
QUIZ: Igrzyska olimpijskie w starożytności. Jak wszystko się zaczęło?
