Polak zabójcą cara
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Polak zabójcą cara

Dodano: 
Grafika Gustava Brolinga przedstawiająca moment zamachu na Aleksandra II
Grafika Gustava Brolinga przedstawiająca moment zamachu na Aleksandra II Źródło: Wikimedia Commons
Ignacy Hryniewiecki, syn zaściankowego szlachcica z Podlasia, stanął oko w oko z Aleksandrem II, trzymając w ręku potężną bombę...

Podobno pewna Cyganka przepowiedziała Aleksandrowi II, że przeżyje bez szwanku sześć zamachów, natomiast zginie podczas siódmego. Nie wiadomo, ile było w tym prawdy, jednak pierwsze dwa zamachy (w tym Polaka Antoniego Berezowskiego w Paryżu) car przetrwał bez szwanku. Sytuacja zmieniła się, gdy do gry weszli członkowie organizacji Narodnaja Wolia (Wola Ludu) dążącej do obalenia panujących stosunków społecznych za pomocą terroru indywidualnego.

Czas terroru

Liderzy Woli Ludu organizowali zamachy na urzędników carskich, ich ofiarą padł m.in. szef III Oddziału Kancelarii Osobistej Jego Cesarskiej Mości (policji politycznej), Mikołaj Mieziencow. W tym samym czasie zastrzelono gubernatora Charkowa, księcia Kropotkina.

Nie wszystkie zamachy poszły po myśli ich organizatorów, ale terroryści dopięli jednak swego – w Petersburgu wybuchła panika, a w sferach zbliżonych do dworu mówiono, że niebawem „porządny człowiek nie będzie mógł się pokazać na ulicy”. Głównym celem zamachowców stał się jednak Aleksander II. Na początek usiłowano cara zastrzelić, jednak zamach Aleksandra Sołowiowa w kwietniu 1879 r. był nieudany. Wobec tego zaczęto używać bardziej skutecznych metod, czyli dynamitu. W listopadzie 1879 r. wysadzono pociąg, którym carska rodzina powracała z Krymu. Aleksander II ocalał przez przypadek, zawsze jechał w czwartym wagonie drugiego składu (w pierwszym pociągu jechała obstawa i zaopatrzenie), jednak na skutek problemów technicznych jako pierwszy ruszył w podróż jego prywatny skład. Zamachowcy przepuścili go i wysadzili w powietrze czwarty wagon drugiego pociągu… Aleksander był autentycznie przerażony. Podjął zdecydowane działania odwetowe, generałowie-gubernatorzy otrzymali specjalne uprawnienia, jednak największym zaskoczeniem dla cara było to, że spiskowcy posiadali informacje o tym, w którym wagonie podróżował. Nie przypuszczał bowiem, że jeden z członków Woli Ludu był urzędnikiem w Oddziale III jego Kancelarii Osobistej.

(…)

Dwie eksplozje

Ignacy Hryniewiecki

Hryniewiecki zetknął się z członkami Woli Ludu na studiach i szybko przystąpił do organizacji. Porzucił naukę, był gotowy oddać życie za sprawę zabójstwa cara. Niewiele wiadomo o jego poglądach narodowych, zapewne czuł się Polakiem, ale równocześnie obywatelem imperium Romanowów. Najważniejsze było dla niego obalenie caratu, ale chyba nie był wolny od uczuć patriotycznych.

Twierdził bowiem, że najważniejszą sprawą jest likwidacja starego porządku, a dopiero potem przyjdzie czas na odbudowę Polski. Bardzo chciał działać, dlatego ucieszył się, gdy wyznaczono go do kolejnego zamachu. Doszło do niego w niedzielę, 13 marca 1881 r. Gdy zgodnie ze swoim zwyczajem Aleksander II udał się na paradę gwardii, zamachowcy kończyli ostatnie przygotowania.

Monarcha miał paść ofiarą eksplozji miny, gdyby jednak przeżył, do akcji mieli wkroczyć miotacze z ręcznymi bombami i dokończyć dzieła. Natomiast gdyby imperator nie jechał przez Małą Sadową, Hryniewiecki z trzema bojownikami mieli udać się nad Kanał Katarzyny i tam dokonać zamachu.

Aleksander II na łożu śmierci, portret Konstantina Makowskiego z 1881 r.

(…)

Dlaczego pierwsza bomba nie zabiła cara? Z jakiego powodu car pozostał na miejscu ataku i podszedł do ujętego zamachowca? Jak wyglądała druga część zamachu i jaką rolę odegrał w nim Polak?

Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy!”. Już w kioskach!

Artykuł jest fragmentem najnowszej książki Sławomira Kopra pt. „Polscy terroryści i zamachowcy”.

Artykuł został opublikowany w 2/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.