Nieznane losy słynnego polskiego arcydzieła zrabowanego przez Niemców
  • Leszek LubickiAutor:Leszek Lubicki

Nieznane losy słynnego polskiego arcydzieła zrabowanego przez Niemców

Dodano: 
Fragment obrazu
Fragment obrazu Źródło: Fot: Archiwum autora
Do 1944 roku obraz ten znajdował się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Prawdopodobnie pod koniec Powstania Warszawskiego to działo malarskie zniknęło z muzeum w niejasnych do dzisiaj okolicznościach. Po wojnie zostało wpisane do rejestru polskich strat wojennych. Niespodziewanie w listopadzie 2010 roku pojawiło się do sprzedaży w jednym z małych domów aukcyjnych pod Hamburgiem.

Niemcy od początku wojny kradli z muzeów i domów prywatnych państw podbitych dzieła sztuki, które według nich miały wartość. Jednak „Żydówki z pomarańczami” nie zabrali, nie uznali za wartościową. Można się domyślić dlaczego. Obraz przecież ze względu na sportretowaną osobę nie pasowałby do planowanej przez Hitlera „niemieckiej kolekcji wielkiego malarstwa”. Wszystko wskazuje na to, że po Powstaniu Warszawskim dzieło Aleksandra Gierymskiego zniknęło w bezładnym transporcie dzieł sztuki przeprowadzonym przez okupanta.

Piszą Monika Kuhnke i Włodzimierz Kalicki: „Po upadku powstania, kiedy miasto płonęło podpalane systematycznie przez niemieckie Brandkommanda, Niemcy w pośpiechu, niemal neurotycznie pakowali wszystko. Już nie gardzili sztuką polską, jak na początku okupacji”.

„Żydówka z pomarańczami" - obraz Aleksandra Gierymskiego wystawiony w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Jednak nie ma stuprocentowej pewności czy „Pamarańczarka” została wtedy zagrabiona. Można przypuszczać, że tak, skoro obraz odnalazł się po ponad sześćdziesięciu latach na terenie... oczywiście Niemiec. Mógł również ukraść go indywidualnie jakiś żołdak, gdyż znane są przypadki, że wchodzili tacy uzbrojeni po zęby do muzeów i brali co chcieli. Wycinali płótna z ram, żeby łatwiej było je schować, a potem przetransportować do domu.

Z Niemiec do Polski

Obraz zwany popularnie „Pomarańczarką” dzięki staraniom władz polskich nie został jednak wystawiony na licytację we wspomnianym wyżej domu aukcyjnym. Obraz został „aresztowany” przez niemiecką policję do wyjaśnienia. Właścicielka tłumaczyła, że nie miała pojęcia, iż płótno było skradzione przez jej rodaków w czasie wojny. Według cytowanego wyżej W. Kalickiego, który był w tym domu aukcyjnym zaraz przed planowaną licytacją i rozpytał o to, skąd płótno się tu znalazło, wyjaśniono mu, „że babcia obecnej właścicielki oferowanego obrazu w 1948 roku wyszła za mąż za przemysłowca i kolekcjonera dzieł sztuki z Düsseldorfu, który był jego właścicielem. Od tego czasu dzieło pozostawało w rękach kolejnych spadkobierców”. Niemieckie prawo stanowi natomiast, że po trzydziestu latach posiadania nawet zrabowanego dzieła, nie można prawnie wyegzekwować jego zwrotu. Zawiłości prawne oraz działania polskich instytucji państwowych i indywidualnych osób w celu odzyskania obrazu, opisują w szczegółach wspomniani wcześniej Monika Kuhnke i Włodzimierz Kalicki w książce „Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona”. Dodajmy tylko, że trzeba było jednak zapłacić pewną, niemałą kwotę odstępnego, aby odzyskać obraz, a fundatorem sprowadzenia dzieła do kraju był PZU, o czym dowiemy się z tabliczki informacyjnej zawieszonej obecnie w muzeum przy obrazie.

Obrazy Aleksandra Gierymskiego wystawione w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Niemniej po odpowiednich negocjacjach, których nie upublicznia się, obraz w lipcu 2011 roku wrócił na swoje miejsce, czyli do Muzeum Narodowego w Warszawie. Był wówczas bardzo zniszczony, trochę przemalowany, zapewne w celu ukrycia jego autentyczności. Od końca 2012 roku, po konserwacji, która trwała aż czterysta czterdzieści dni możemy to wybitne dzieło malarskie oglądać w Galerii Sztuki XIX Wieku w warszawskim muzeum.

Arcydzieło

Aleksander Gierymski „Żydówkę z pomarańczami” namalował ok. roku 1881. Sam nigdy do końca niezadowolony z własnej pracy, obraz ten jednak oceniał jako udany i jeden z jego najlepszych. W korespondencji malarza znajdujemy takie oto stwierdzenie:

„Żydówka była może najlepszym obrazem (…). Diablo plastyczna i kolorowa. Być może, że przesadzam, ale jeśli kiedy na serio wrócę do malarstwa, to dla mnie pozostaną tylko duże albo średnie figury - nic z pejzażu”.

Jest wiele przyczyn, dla których płótno to jest uznawane za arcydzieło. Jak pisze Konrad Niciński, jedną z nich jest „wirtuozeria wykonania. Oczywiście malarstwo z kręgu realizmu powinno być wiernym zwierciadłem świata, niemniej jednak fotograficzna dokładność obrazu sięga granic hiperrealizmu, niespotykanych właściwie w ówczesnym malarstwie polskim. Mimo zakorzenienia w realiach warszawskich, od strony formalnej obraz zaliczyć należy bezwzględnie do wielkich dzieł (charakteryzującego się właśnie zamiłowaniem do hiperrealistycznej wierności) realizmu monachijskiego. Co zresztą naturalne zważywszy na fakt, że Gierymski tam się kształcił i tam głównie działał. Perfekcja wykonania osiąga poziom właściwy niemal wyłącznie największemu spośród realistów monachijskich, Wilhelmowi Leiblowi”.

„Pomarańczarka”została namalowana w Warszawie. Inspiracją i pierwowzorem była zapewne osoba z fotografii wykonanej w 1879 roku przez Konrada Brandla „Handlarka owoców”. Obraz A. Gierymskiego przedstawia starą Żydówkę trzymającą w rękach dwa wiklinowe kosze. W jednym z nich dokładnie widoczne są kolorowe pomarańcze. Stoi oparta o barierkę mostu Kierbedzia. W tle płótna artysta ujął panoramę Skarpy Wiślanej pokazaną za lekką mgłą od strony Powiśla. Malarz nadzwyczajnie ukazał, wg K. Nicińskiego, „kontrast między soczystością barw owoców, a całą gamą beżów, brązów i szarości stroju żydowskiej nędzarki”.

Konrad Brandel, Handlarka owoców, ok. 1879

Aleksander Gierymski był w tym co robi, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, profesjonalistą. Nic nie zostawiał przypadkowi, czy, jak to czasami bywało u malarzy, „a niech już tak zostanie”. Niezwykle celnie przedstawił tę cechę przyjaciel artysty, Antoni Sygietyński, który w książce „Album Maksa i Aleksandra Gierymskich” z roku 1886, tak napisał o młodszym z braci:

„Aleksander Gierymski niezależnie od przedmiotu, jaki maluje, zawsze chce się dobrać i dobiera się aż do gruntu tego przedmiotu, aż do rdzeni sztuki w jej istocie. Czy przedstawia Żydówkę Owocarkę w brudnych łachmanach, czy typ Wielkiej pani w stroju z XVII wieku, Śmieciarką z haczykiem (…) pojedynczego człowieka czy całą scenę, nigdy ani w przedmiocie samym, ani w środkach technicznych nie będzie widać zaniedbania, lekceważenia, pośpiechu, pobieżności, choćby tylko w jakimś szczególe na pozór małoznacznym. Wszystko w myśl założenia traktuje on na równi na serio: nic, jak się to mówi, nie jest puszczone”.

Obraz zaliczany jest także do najważniejszych judaiców w dziejach polskiego malarstwa. W okresie, kiedy dzieło powstawało, warszawscy Żydzi byli nieodłącznym elementem miejskiego folkloru i często stawali się bohaterami tego rodzaju twórczości. W Galerii Sztuki XIX Wieku możemy zobaczyć także i inne płótno tego artysty nawiązujące do fascynacji tematyką żydowską, a mianowicie „Święto trąbek” z 1884 roku.

Dodajmy, że Aleksander Gierymski w tym samym czasie namalował także obraz niemalże identyczny, który nosi tytuł „Żydówka z cytrynami”. Znajduje się on w zbiorach Muzeum Śląskiego w Katowicach. Został zakupiony w 1929 roku w jednym z warszawskich antykwariatów, a wcześniej należał do wielkiej kolekcji polskiego malarstwa, którą posiadał do czasu bankructwa znany wówczas kolekcjoner Ignacy Korwin Milewski. Oczywiście obydwa dzieła obecnie różnią się wyraźnie kolorystyką, co jest zrozumiałe, zważywszy na fakt niedawnej konserwacji obrazu „warszawskiego”.

Czytaj też:
Dzień, który stworzył Polskę. Mieszko I musiał się liczyć z potężnym buntem ludności

W marcu 2014 roku w Muzeum Narodowym w Warszawie otwarto wielką wystawę poświęconą Aleksandrowi Gierymskiemu. Piszący te słowa miał przyjemność kilka razy ją oglądać. Wcześniej muzeum wydało przewodnik opisujący kolejne sale wystawowe. O obrazie tym czytamy, że artysta „drążąc ten temat w szkicach rysunkowych i studiach olejnych (obecnie zaginionych), stopniowo rezygnował z rodzajowego aspektu przedstawienia na rzecz monumentalizacji ujęcia postaci starej kobiety, która stoi z koszami pomarańczy w nadziei na sprzedanie choćby kilku owoców. Jej poorana zmarszczkami twarz jest naznaczona smutkiem i rezygnacją, przejmująca w wyrazie prawdy o kondycji człowieka borykającego się z ubóstwem, lecz z godnością przyjmującego swój los”.

Podczas jednej z moich wizyt przy „Pomarańczarce” zatrzymała się mała grupa osób wraz z muzealnym przewodnikiem. Oczywiście podszedłem posłuchać czy raczej podsłuchać. Przewodnik akurat zapytał oprowadzających, jak myślą, co to jest ta biała kulka pośród pomarańczy w koszu, który sportretowana kobieta trzyma w prawej ręce. Pełna konsternacja i cisza. Otóż jest to – wyjaśnia przewodnik – kłębuszek wełny. No jasne. Przy dokładniejszym przyjrzeniu się zauważymy od razu, że Żydówka w palcach trzyma druty, na których powstaje robótka.

Żydówka z pomarańczami (1880-1881 rok), olej/płótno; wymiary: 66 × 55 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie.

Źródło: DoRzeczy.pl