Polki wyklęte. Komuniści mordowali nawet matki niemowlaków
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Polki wyklęte. Komuniści mordowali nawet matki niemowlaków

Dodano: 

Za dostarczanie informacji Konspiracyjnemu Wojsku Polskiemu zostały skazane na śmierć i stracone dwie młode kobiety pracujące w osławionym Głównym Zarządzie Informacji. Dwudziestoczteroletnia Barbara Niemczyk „Hajduczek”, w czasie wojny żołnierz AK, a po jej zakończeniu kierownik wywiadu KWP, pracowała jako maszynistka w Wydziale Personalnym GZI. Młodsza o rok Krystyna Mielczarek była sekretarką w kancelarii. Przekazywały tajne rozkazy Informacji Wojskowej, a także spisy oficerów i ich przydziały. Obie kobiety zagrożone dekonspiracją porzuciły pracę, jednak po kilku miesiącach zostały aresztowane. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. w siedzibie GZI w Warszawie.

Dwudziestojednoletnia Irena Odrzywołek pracowała jako strażniczka w więzieniu św. Michała w Krakowie. Gdy poznała w więzieniu osadzonego tam Bronisława Pronobisa „Ikara”, dowódcę małego oddziału partyzanckiego, postanowiła mu pomóc w ucieczce. Była to już druga ucieczka Pronobisa. Poprzednio, także dzięki strażniczce, wydostał się z więzienia w Tarnowie. Irena Odrzywołek zgodziła się przemycić do celi pistolety i granaty. Dzięki temu „Ikar” 18 sierpnia 1946 r. wraz ze współtowarzyszami sterroryzował strażników. Pod więzieniem czekali już jego koledzy z konspiracji. Po kilku miesiącach „Ikar” i Irena zostali schwytani. W śledztwie Irena Odrzywołek mówiła: „Ponieważ wiedziałam, że większość więźniów, a z nimi i Pronobis, siedzą za zwalczanie obecnego ustroju Państwa Polskiego. […] nie mogłam się z tym pogodzić, aby ludzie za to siedzieli, ponieważ byłam również przeciwniczką obecnego ustroju”.

Czytaj też:
Bestia na czele NKWD. Czy Beria zabił Stalina?

Pronobis i Odrzywołek zostali skazani na śmierć. Wyrok wykonano 16 grudnia 1946 r. w Katowicach. Jak pisały autorki księgi „ Zawołać po imieniu”, dodatkowym okrucieństwem było to, że zanim Irena zginęła, musiała patrzeć na śmierć „Ikara”.

Halina Żurowska była podczas wojny kurierką Tajnej Organizacji Wojskowej oraz ZWZ- AK, pracowała później w Dziale Łączności Zagranicznej AK. Podczas powstania warszawskiego była łączniczką między płk. Janem Mazurkiewiczem „Radosławem” i płk.-gen. Antonim Chruścielem „Monterem”, dowodzącym wszystkimi powstańczymi oddziałami. Po uwolnieniu przez Amerykanów z obozu przyjeżdżała do Polski jako kurierka Delegatury MSW rządu Rzeczypospolitej na uchodźstwie. Miała nawiązać kontakty z Zrzeszeniem WiN. Jednak tzw. V Zarząd WiN był ubecką prowokacją. Jak piszą autorki księgi „Zawołać po imieniu”, Żurowską usiłowano zmusić do podpisana zeznań, że Jan Mazurkiewicz „Radosław” współpracował z Niemcami. Obiecywano, że jeśli to zrobi, wyjdzie na wolność. Halina Żurowska odmówiła. Została skazana na śmierć. Wyrok wykonano 21 października 1949 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie.

Wśród współoskarżonych w procesie Witolda Pileckiego była Maria Szelągowska. Pilecki starał się umniejszyć jej rolę w kierowanej przez siebie grupie. Szelągowska natomiast – by sąd potraktował go łagodniej – twierdziła, że nakłaniała rotmistrza do większej aktywności, ale on się nie zgadzał. Została oskarżona o to, że była rezydentką „obcego” wywiadu kierowanego przez sztab 2. Korpusu gen. Andersa. Podczas procesu mówiła: „Mną kierowała głęboka wiara i przekonanie w tym, co robiłam, wiara w ukochany Kraj i Ojczyznę”. 15 marca 1948 r. Maria Szelągowska i Witold Pilecki zostali skazani na śmierć. W opinii sądu w sprawie ułaskawienia napisano, że zasługuje na zamianę kary na dożywocie jedynie ze względu na płeć. Wyszła z więzienia w 1956 r.

Czytaj też:
Kaźń bohaterów z AK. Zachód umył ręce wobec tej zbrodni

W 1952 r. sądzono Reginę Ozgę „Lilkę”. Według aktu oskarżenia pomagała oddziałowi Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” i Edwarda Żelaznego „Żelaznego”. Dostarczała żywność, lekarstwa i wszystko, co było potrzebne oddziałowi. „Żelazny” pisał o niej: „Niezastąpiona łączniczka, wywiadowca i sanitariuszka. A jej pełna poświęcenia praca w czasie olbrzymiego zagrożenia ze strony UB zasługuje na odznaczenie Złotym Krzyżem Zasługi”. Podczas procesu Ozga powiedziała: „Byłam i jestem wrogiem Polski Ludowej – wobec Boga, Ojczyzny i ludzi mam czyste sumienie, bo nikomu nic złego nie zrobiłam”. Została skazana na karę śmierci. Sąd w opinii dotyczącej ułaskawienia stwierdził, że nie zasługuje na nie. W 1953 r. Rada Państwa zamieniła wyrok na dożywocie. Regina Ozga opuściła więzienie w 1958 r.

Artykuł został opublikowany w 3/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.